Nauka świata Dysku

Tytuł: Nauka świata Dysku
Tytuł oryginału: The Science of Discworld
Autor(zy): Terry Pratchett, Ian Stewart, Jack Cohen
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 1999 (Eng), 2000 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dlaczego w bazie: Nauka świata Dysku to pierwszy (i jedyny bez podtytułu) tom czteroksiążkowej serii pod takim wspólnym tytułem. Książki te można zdecydowanie określić mianem popularno-naukowych, z dodatkiem Świata Dysku. Rozdziały są w układzie na zmianę, o magach z niewidocznego uniwersytetu (zasadniczo krótsze) oraz o szeroko rozumianej nauce, w pierwszym tomie są to zagadnienia dotyczące powstania świata i życia na nim. Jako że książka ta balansuje pomiędzy światem realnym a dyskiem, nie brak (w obu perspektywach) nawiązań do żółwi, A’Tuin jest wszakże swoistą ikoną serii. Poniżej kilka przykładowych (przede wszystkim dłuższych kawałków), nie stanowią one jednak wszystkich wzmianek (ale pominęliśmy głównie te mniej „unikalne”).

Pierwsza wzmianka jaką przytaczamy to fragment który pojawia się zanim jeszcze właściwa książka się zacznie, jeden z czterech cytatów jakie znajdują się na samiuśkim początku jest żółwi.

Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
Myślak Stibbons1

Drugi przytaczany cytat to wyjaśnienie dlaczego Nauka jest inne niż typowe pozycje „Nauka Wstaw_nazwę_uniwersum”, gdzie opisywane są pseudonaukowe pomysły mające wyjaśniać czemu X i Y działają w serialu tak a tak.

Moglibyśmy pójść tą drogą. Moglibyśmy na przykład wskazać, że teoria Darwina tłumaczy, jak niższe formy życia ewoluują w wyższe, wobec czego całkiem rozsądna wydaje się przemiana człowieka w orangutana (który pozostał jednak bibliotekarzem, jako że nie ma formy życia wyższej niż bibliotekarz). Moglibyśmy spekulować, jakie sekwencje DNA potrafią sensownie wymusić azbestową wyściółkę wnętrzności smoków. Moglibyśmy nawet próbować wyjaśniać, jak powstał długi na tysiące kilometrów żółw.
Postanowiliśmy tego nie robić – z ważnego powodu. Właściwie z dwóch powodów.
Przede wszystkim byłoby to… no… głupie. 2

Kolejny fragment jaki wybraliśmy to rozważania o związkach żółwi z księżycem.

Nawet istoty stojące niżej na drabinie ewolucji z pewnością dostrzegały Księżyc. Weźmy dla przykładu żółwia – zwierzę tak dyskowe, jak tylko można sobie wyobrazić. Kiedy dzisiejsze żółwie wypełzają na plażę, żeby złożyć jaja i zakopać je w piasku, w jakiś sposób tak dobierają czas, by małe żółwiki mogły podążać w stronę morza, kierując się Księżycem. Wiemy to, ponieważ mylą je światła nowoczesnych budynków. Takie zachowanie jest niezwykłe i naukowców nie satysfakcjonuje tłumaczenie go instynktem i udawanie, że to już odpowiedź. Czym właściwie jest instynkt? Jak działa? Skąd się wziął? Naukowiec szuka prawdopodobnej odpowiedzi na te pytania, a nie pretekstu, by przestać o nich myśleć. Zapewne występująca u żółwików tendencja pełzania za Księżycem i niesamowite wyczucie czasu ich matek ewoluowały wspólnie. Żółwie, które przypadkiem złożyły jaja w odpowiednim czasie, by w chwili wylęgu Księżyc znalazł się po stronie morza od miejsca zakopania jaj, i których młode przypadkiem miały skłonność podążania za jasnym światłem, doprowadzały do morza większą część nowego pokolenia niż pozostałe. Aby utrwalić tę tendencję jako uniwersalną cechę żółwiowatości, potrzebny był tylko jakiś sposób, by przekazywać ją z pokolenia na pokolenie. W tym miejscu na scenę wchodzą geny. Żółwie, które odkryły działającą strategię nawigacyjną i p o trafiły przekazać ją potomstwu, radziły sobie lepiej niż inne. I rozmnażały się, pokonując pozostałe, aż w końcu jedynymi żyjącymi żółwiami są te, które potrafią nawigować według Księżyca. 3

Kolejny fragment także porusza kwestię żółwi i księżyca.

Najciekawszy w tych sztuczkach ziemskich żółwi jest fakt, że na żadnym etapie nie występuje konieczność, by zwierzęta zdawały sobie sprawę, iż ich pora lęgu powiązana jest z ruchem Księżyca, ani nawet z istnienia Księżyca jako takiego. Jednak sztuczka by się nie udała, gdyby małe żółwie nie zauważały Księżyca; wnioskujemy zatem, że go widzą. Trudno jednak wydedukować istnienie jakiegoś żółwiego astronoma, który zastanawia się nad niezwykłymi zmianami kształtu Księżyca. 4

Kolejny kawałek to dosyć klasyczny przypadek, przywołana zostaje anegdota o „żółwiach coraz dalej w dół/aż do końca” i trochę danych pobocznych.

Chyba niemożliwe jest tutaj pominięcie anegdotki o żółwiu. Zgodnie z hinduistycznym mitem Ziemia spoczywa na grzbietach czterech słoni stojących na żółwiu. Ale co podtrzymuje żółwia? W świecie Dysku Wielki A’Tuin nie potrzebuje wsparcia i płynie przez kosmos, nie przejmując się rozważaniami o tym, co go podtrzymuje. Oto magia w działaniu: żółwie noszące światy takie właśnie są. Ale według pewnej starszej damy, zwolenniczki hinduistycznej kosmologii, której uczony astronom zadał takie samo pytanie, odpowiedź jest inna: “Też żółwie, coraz dalej w dół”. Wizja nieskończonego stosu żółwi budzi rozbawienie i chyba bardzo nieliczni uznają to za wyjaśnienie zadowalające. Bardzo nieliczni uznają to nawet za zadowalający typ wyjaśnienia, choćby dlatego że nie tłumaczy, co podtrzymuje nieskończony stos żółwi. Jednakże większości z nas całkiem wystarcza tłumaczenie początków czasu: “Zawsze był”. Rzadko analizujemy to stwierdzenie tak dokładnie, żeby uświadomić sobie, iż w rzeczywistości mówi ono: “Też czas, coraz dalej wstecz”. Zastąpmy “czas” przez “żółwie”, “wstecz” przez “w dół”… Każdy moment w czasie jest “podtrzymywany”, to znaczy, jest przyczynową konsekwencją poprzedniego momentu. Świetnie, ale to nie wyjaśnia, dlaczego istnieje czas. Co spowodowało ten nieskończony zasięg czasu? Co podtrzymuje cały stos? 5

Wzmianka o Chelonium.

Tak samo dzieje się w świecie Dysku, z jego dziwacznymi dla nas pierwiastkami, takim i jak chelonium (niezbędny w tworzeniu żółwi noszących światy), elephantigen (to samo dla słoni) i narrativum – niezwykle ważny pierwiastek, nie tylko dla Dysku, ale i dla zrozumienia naszego świata. 6

Kolejne dwa wybrane cytaty to dwie różne listy reguł jakie na podstawie obserwacji sporządził Myślak.

Na kartce, równym charakterem Myślaka, zapisano:
REGUŁY
1. Rzeczy się rozpadają, ale jądra trzymają się dalej.
2. Wszystko porusza się po krzywych.
3. Powstają kule.
4. Duże kule mówią przestrzeni, żeby się zakrzywiała.
5. Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
6. …To takie przygnębiające. 7

REGUŁY
1. Rzeczy się rozpadają, ale jądra trzymają się dalej.
2. Wszystko porusza się po krzywych.
3. Powstają kule.
4. Duże kule mówią przestrzeni, żeby się zakrzywiała.
5. Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
(tutaj dopisał: Oprócz zwyczajnych)
6. Życie pojawia się wszędzie, gdzie może.
7. Życie pojawia się wszędzie, gdzie nie może.
8. Istnieje coś podobnego do narrativum.
9. Być może, istnieje coś zwanego ośluporium (por. reg. 7)
10. … 8

Ostatnia wzmianka jaką wybraliśmy dotyczy nieoczekiwanej ochrony jaką A’Tuin i słonie zapewniają dyskowi.

– Tak, ale jako wynik magii dyskursywnej. To całkiem inna sprawa. Człowiek nie spodziewa się, że kamień spadnie na niego z nieba.
– Chociaż trudno oczekiwać, żeby został w górze – wtrącił Ridcully. – W przyzwoitym wszechświecie żółw wyłapuje większość, a słonie załatwiają resztę. Chronią świat. Wiecie, mam wrażenie, że najrozsądniejszym wyjściem dla każdej inteligentnej formy życia na tym małym światku byłoby uciec z niego jak najszybciej. 9

1. There are no turtles anywhere.
Ponder Stibbons


2. We could have taken that approach. We could, for example, have pointed out that Darwin’s theory of evolution explains how lower lifeforms can evolve into higher ones, which in turn makes it entirely reasonable that a human should evolve into an orangutan (while remaining a librarian, since there is no higher life form than a librarian). We could have speculated on which DNA sequence might reliably incorporate asbestos linings into the insides of dragons. We might even have attempted to explain how you could get a turtle ten thousand miles long.
We decided not to do these things, for a good reason … um, two reasons.
The first is that it would be … er … dumb.


3. Creatures lower on the evolutionary ladder were certainly aware of the Moon. Take the turtle, for
instance – about as Discwordly a beast as you can get. When today’s turtles crawl up the beach to lay their
eggs and bury them in the sand, they somehow choose their timing so that when the eggs hatch, the baby
turtles can scramble towards the sea by aiming at the Moon. We know this because the lights of modern buildings confuse them. This behaviour is remarkable, and it’s not at all satisfactory to put it down to ’instinct’ and pretend that’s an answer. What is instinct? How does it work? How did it arise? A scientist wants plausible answers to such questions, not just an excuse to stop thinking about them. Presumably the baby turtles’ moonseeking tendencies, and their mothers’ uncanny sense of timing, evolved together. Turtles that just happened, by accident, to lay their eggs at just the right time for them to hatch when the Moon would be to seawards of their burial site, and whose babies just happened to head towards the bright lights, got more of the next generation back to sea than those that didn’t. All that was needed to establish these tendencies as a universal feature of turtle-hood was some way to pass them on to the next generation, which is where genes come in. Those turtles that stumbled on a workable navigational strategy, and could pass that strategy on to their offspring by way of their genes, did better than the others. And so they prospered, and outcompeted the others, so that soon the only turtles around were the ones that could navigate by the Moon.


4. The interesting thing about the terrestrial turtlish trickery is that at no stage is it necessary for the animals to be conscious that their timing is geared to the Moon’s motion, or even that the Moon exists. However, the trick won’t work unless the baby turtles notice the Moon, so we deduce that they did. But we can’t deduce the existence of some turtle astronomer who wondered about the Moon’s puzzling changes of shape.


5. It now becomes impossible not to mention the turtle joke. According to Hindu legend, the Earth rides on the back of four elephants, which ride on a turtle. But what supports the turtle? In Discworld, Great A’Tuin needs no support, swimming through the universe unperturbed by any thought about what holds it up. That’s magic in action: world-carrying turtles are like that. But according to the old lady who espoused the Hindu cosmology, and was asked the same question by a learned astronomer, there is a different answer: ’It’s turtles all the way down!’ The image of an infinite pile of turtles is instantly ludicrous, and very few people find it a satisfying explanation. Indeed very few people find it a satisfying kind of explanation, if only because it doesn’t explain what supports the infinite pile of turtles. However, most of us are quite content to explain the origins of time as ’it’s always been there’. Seldom do we examine this statement closely enough to realize that what it really says is ’It’s time all the way back.’ Now replace ’time’ by ’turtle’ and ’back’ by ’down’ … Each instant of time is ’supported’, that is, a causal consequence of, the previous instant of time. Fine, but that doesn’t explain why time exists. What caused that infinite expanse of time? What holds up the whole pile?


6. It is the same on Discworld, with its to our eyes bizarre elements such as chelonium (for making world-bearing turtles), elephantigen (ditto elephants), and narrativium – a hugely important ’element’ not just for Discworld, but for understanding our own world too.


7. On the paper was written, in Ponder’s very neat handwriting:
THE RULES
1 Things fall apart, but centres hold.
2 Everything moves in curves.
3 You get balls.
4 Big balls tell space to bend.
5 There are no turtles anywhere.
6 … It’s so depressing.


8. THE RULES
1 Things fall apart, but centres hold
2 Everything moves in curves
3 You get balls
4 Big balls tell space to bend
5 There are no turtles anywhere
(after this one he’d added Except ordinary ones)
6 Life turns up everywhere it can
7 Life turns up everywhere it can’t
8 There is something like narrativium
9 There may be something called bloodimindium (see
rule 7)
10…


9. ’Yes, but only as a result of argumentative wizardry. That’s quite different. You don’t expect rocks to drop out of the sky.’
’You don’t expect them to stay up? said Ridcully. ’In a proper universe, the turtle snaps up most of them and the elephants get the rest. Protects the world. Y’know, it seems to me that the most sensible thing any intelligent lifeform could do on that little world would be to get off it.’


Autor: XYuriTT

Harry Potter i Książę Półkrwi

Tytuł: Harry Potter i Książę Półkrwi
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Half-Blood Prince
Autor(zy): Rowling J.K.
Tłumaczenie: Polkowski Andrzej
Rok wydania: PL 2006, 2016
Wydawnictwo: Media rodzina

Dlaczego w bazie: Żółw pojawia się jedynie opisowo, odnośnie tego jak wygląda unieruchomiony przez Draco Malfoya Harry.

Gdy tak leżał na plecach niby jakiś groteskowy żółw, czując słodki smak krwi sączącej się do otwartych ust, wezbrała w nim taka nienawiść do Malfoya, jakiej jeszcze nigdy nie poczuł. 1

1. Harry had never hated Malfoy more than as he lay there, like an absurd turtle on its back, blood dripping sickeningly into his open mouth.


Autor: XYuriTT

Harry Potter i Czara Ognia

Tytuł: Harry Potter i Czara Ognia
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Goblet of Fire
Autor(zy): Rowling J.K.
Tłumaczenie: Polkowski Andrzej
Rok wydania: PL 2001, 2016
Wydawnictwo: Media rodzina

Dlaczego w bazie: Żółwi element pojawia się tylko w formie Kappy, wspomnianej w nawiązaniu do tego co uczniowie przerobili na poprzednim roku (w poprzedniej książce).

„- Dostałem list od profesora Lupina, opisujący waszą klasę. Z listu wynika, że opanowaliście już sztukę poskramiania czarnoksięskich stworzeń… przerobiliście boginy, czerwone kapturki, zwodniki, druzgotki, kappy i wilkołaki. Zgadza się?” 1

1. „Right then,„ he said, when the last person had declared themselves present, „I’ve had a letter from Professor Lupin about this class. Seems you’ve had a pretty thorough grounding in tackling Dark creatures – you’ve covered boggarts, Red Caps, hinkypunks, grindylows, Kappas, and werewolves, is that right?„


Autor: XYuriTT

Harry Potter i Więzień Azkabanu

Tytuł: Harry Potter i Więzień Azkabanu
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Prisoner of Azkaban
Autor(zy): Rowling J.K.
Tłumaczenie: Polkowski Andrzej
Rok wydania: PL 2001, 2012
Wydawnictwo: Media rodzina

Dlaczego w bazie: Najbardziej żółwia pozycja z siedmioksiągu o Harrym Potterze. Pojawiają się dwie żółwie wzmianki, pierwsza to opis żółwia widocznego w gablocie sklepu ze zwierzętami na ulicy pokątnej, druga (ostatnia z żółwich wzmiankę w książce) to dłuższy kawałek w którym uczniowie wymieniają się wrażeniami po egzaminie z transfiguracji, gdzie zadaniem było przekształcenie dzbanka do herbaty w żółwia. Pozostałe cztery wspomnienia są pomiędzy tymi i dotyczą Kappy, bardzo żółwiej kreatury która wspominana jest w kontekście zajęć z obrony przed czarną magią.

Wielki żółw ze skorupą inkrustowaną klejnotami połyskiwał tuż przy oknie. 1

Po czerwonych kapturkach nauczyli się walczyć z wodnikami kappa, istotami podobnymi do pokrytych rybią łuską małp, które wyciągały płetwiaste łapy, by udusić nieostrożnego wędrowca brodzącego przez leśne sadzawki.2

– Demon wodny – wyjaśnił Lupin, przyglądając się z namysłem druzgotkowi. – Nie powinniśmy mieć z nim kłopotów, skoro przerabialiśmy już wodniki kappa. 3

– Panie profesorze, przerobiliśmy już boginy, czerwone kapturki, kappy i druzgotki – powiedziała szybko Hermiona – i mieliśmy właśnie zacząć…4

– To bardzo mętne… a to po prostu błędne, wodniki kappa najłatwiej spotkać w Mongolii… Profesor Lupin dał za to osiem punktów na dziesięć możliwych? Nie dałbym nawet trzech…5

W końcu rozpoczęły się egzaminy i nienaturalna cisza ogarnęła zamek. W poniedziałek trzecioklasiści wyszli z trans-mutacji zmordowani i z poszarzałymi twarzami, porównując między sobą wyniki i żaląc się na trudność zadań, jakie przed nimi postawiono; jednym z nich była zamiana dzbanka do herbaty w żółwia błotnego. Wszyscy zżymali się na Hermionę, która denerwowała się tym, że jej żółw bardziej przypominał żółwia morskiego niż błotnego, co dla reszty byłoby szczytem marzeń.
– Mój miał dzióbek zamiast ogona, co za koszmar…
– Myślicie, że żółwie powinny wydychać parę?
– Mój miał wciąż na skorupie niebieski chiński wzorek, myślicie, że odejmą mi za to punkty?6

1. A gigantic tortoise with a jewel-encrusted shell was glittering near the window..


2. From Red Caps they moved on to kappas, creepy. water-dwellers that looked like scaly monkeys, with webbed hands itching to strangle unwitting waders in their ponds..


3. „Water demon,” said Lupin, surveying the grindylow thoughtfully. „We shouldn’t have much difficulty with him, not after the kappas. .


4. „Please, sir, we’ve done boggarts, Red Caps, kappas, and grindylows,” said Hermione quickly, „and we’re just about to start –„.


5. „Very poorly explained… That is incorrect, the kappa is more commonly found in Mongolia…. Professor Lupin gave this eight out of ten? I wouldn’t have given it three….”.


6. The third years emerged from Transfiguration at lunchtime on Monday, limp and ashen-faced, comparing results and bemoaning the difficulty of the tasks they had been set, which had included turning a teapot into a tortoise.
Hermione irritated the rest by fussing about how her tortoise had looked more like a turtle, which was the least of everyone else’s worries.
“Mine still had a spout for a tail, what a nightmare…”
“Were the tortoises supposed to breathe steam?”
“It still had a willow-patterned shell, d’you think that’ll count against me?”.


Autor: XYuriTT

Harry Potter i Komnata Tajemnic

Tytuł: Harry Potter i Komnata Tajemnic
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Chamber of Secrets
Autor(zy): Rowling J.K.
Tłumaczenie: Polkowski Andrzej
Rok wydania: PL 2000, 2016
Wydawnictwo: Media Rodzina

Dlaczego w bazie: Żółw pojawia się w tej książce jedynie porównawczo, w jednym fragmencie nauczający historii Magii duch robi minę przez którą przypomina starego, pomarszczonego żółwia.

Profesor Binns przerwał ponownie i zacisnął wargi; wyglądał teraz jak stary pomarszczony żółw. 1


1. Professor Binns paused again, pursing his lips, looking like a wrinkled old tortoise.


Autor: XYuriTT

Harry Potter i Kamień Filozoficzny

Tytuł: Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Sorcerer’s/Philospher’s Stone
Autor(zy): Rowling J.K.
Tłumaczenie: Polkowski Andrzej
Rok wydania: 2000 PL, 2016 reedycja
Wydawnictwo: Media Rodzina

Dlaczego w bazie: W pierwszej części cyklu o Harrym Potterze żółw pojawia się tylko raz, w formie wzmianki o tym, że jeden z bohaterów (Dudley) posiadał takiego i o tym co z nim zrobił (chociaż polskie tłumaczenie i oryginał zdają się rozbiegać w tym miejscu trochę).

Nie pomogło wycie, grzmocenie ojca smeltingiem, symulowanie wymiotów, kopanie matki, rzucenie żółwiem w ściankę terrarium, tak że wpadł przez zbitą szybę do środka. Drugiej sypialni nie odzyskał. 1


1. He’d screamed, whacked his father with his Smelting stick, been sick on purpose, kicked his mother, and thrown his tortoise through the greenhouse roof, and he still didn’t have his room back.


Autor: XYuriTT

Atlas Świata Dysku

Tytuł: Kompendium i Atlas Świata Dysku
Tytuł oryginału: The Compleat Discworld Atlas
Autor(zy): Terry Pratchett, The Discworld Emporium
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Rok wydania: 2015 (eng), 2018 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński

Dlaczego w bazie: Atlas świata dysku musiał oczywiście zawierać jakieś żółwie kawałki – choć w warstwie tekstowej jest ich mało, w sensie dosłownym, nie ma wcale! Pojawiają się bowiem jedynie w tabelce opisującej Krull: „Eksport: mapy gwiezdne, chelonauci i rozbitkowie, którym pozwolono na powrót po zapłaceniu okupu. („Exports: Star charts, chelonauts and shipwrecked people who are allowed home when the ransom is paid”) jako niebezpośrednia wzmianka (chelonauci), dwie strony później analogiczna wzmianka o chelokosmologii ma miejsce: „Krajem włada Arcyastronom, natomiast astrozoologia jest najlepiej dofinansowanym wydziałem na tutejszym niewielkim, ale kompetentnym uniwersytecie. Uczeni wysłali już kilka misji poza Krawędź, by zbadać co się tam znajduje i są uznanymi ekspertami w dziedzinie chelokosmologii.” („The country is ruled by the Arch-astronomer and Astrozoology is the best-funded department in their small but competent university. They have launched several missions over the Edge to explore what lies beneath and are acknowledged experts in the field of chelo-cosmology.„)

Pozycja nadrabia jednak graficznymi elementami – przede wszystkim, dołączona do niej jest ogromna dwustronna mapa na której z jednej strony przedstawiony jest świat dysku w formie mapy geograficzno-politycznej, z drugiej zaś strony widok bardziej żółwi (do podejrzenia niżej). Żółw pojawia się też na okładce, przedniej i tylnej, także na grzbiecie. We wnętrzu są też dwa rysunki żółwia, jeden z A`Tuinem i jeden w artykule o Omnii, żółw stanowi tam malutki element większej grafiki. Wszystko pokazane na grafikach poniżej.

Autor: XYuriTT

Przed i po dinozaurach

Tytuł: Przed i po dinozaurach
Autor(zy): Andrzej Trepka
Rok wydania: 1988
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza

Dlaczego w bazie: Bardzo żółwia pozycja, książka mimo tytułu sugerującego raczej dinozauro-centryczną pozycję, przybliża nam właściwie wszystkie gady – najciekawszy z punktu widzenia turtledexa jest oczywiście rozdział „Starożytny ród żółwi” który jest im poświęcony, i z którego pochodzą wszystkie poniżej wybrane kawałki oraz grafika. Ale żółwie w samej książce są wielokrotnie wspominane także w innych miejscach, próba wypisania wszelkich wzmianek zaowocowałaby nieprzyzwoitej wręcz długości tekstem.

Przed około pięćdziesięciu laty wstrząsnęła Ameryką fala tajemniczych wyrafinowanych morderstw. Policja Stanów Zjednoczonych miała trudności ze znalezieniem ofiar, wiedziała tylko tyle, że zbrodniarz za każdym razem obciążone kamieniami zwłoki w worku spuszczał do jeziora. Śledztwo nie rozporządzało jednak dowodem winy, którym zgodnie z ówczesnym prawem amerykańskim jest ciało ofiary. Policjanci ustalili co prawda, w którym z jezior ukryto zwłoki, lecz poszukiwania w mulistym dnie i przy dużej głębokości nie dawały rezultatu. Pewnego dnia zgłosił się do szeryfa stary Indianin, proponując odnalezienie trupa kobiety zamordowanej przed kilkoma dniami. Oświadczył, że ofiarę wrzucono do pobliskiego jeziora i przedstawił się jako zaklinacz zmarłych, obiecując również w przyszłości wydobyć z wody każde pogrążone tam zwłoki. Zażądał jedynie, aby nikt mu nie towarzyszył przy „magicznej” robocie. Przed wieczorem Indianin zjawił się na posterunku policji z wyłowionym ciałem, podjął ustalone wynagrodzenie i odszedł. Zdarzenie wzbudziło wiele domysłów i komentarzy. Morderstwa powtórzyły się i za każdym razem ten sam tajemniczy Indianin w ciągu kilku godzin dostarczał zwłoki wydobyte z jeziora. Zawodowi detektywi, niezadowoleni z sukcesów niespodziewanego konkurenta, postanowili dociec, na czym polegają metody „zaklinania zmarłych”. Wtedy dopiero wyszło na jaw, że ciała zatopionych ofiar znajdował nie Indianin, lecz duży żółw jaszczurowaty (Chelydra serpentina). Jest to gad drapieżny, a zarazem padlinożerny. Stanowi jeden z nielicznych gatunków żółwi, które potrafią dotkliwie pokaleczyć człowieka. Bezzębny, jak wszystkie dzisiejsze żółwie, lecz uzbrojony w bardzo ostre szczęki, wyjątkowo agresywny, skoro tylko poczuje się zagrożony, nie usiłuje zbiec ani kryć się szczelnie w pancerzu. Wprost przeciwnie – dopada napastnika i kąsa zajadle. Schwytanego, wcale nieoswojonego żółwia Indianin wypuszczał z łodzi na długiej lince. Ten „pies tropowy głębokich jezior”, jak nazywają go krajowcy, kierował się w mętnej wodzie nie wzrokiem, lecz znakomitym węchem. Zapach rozkładających się zwłok podniecał jego apetyt.

Te wielkie gady – których oddzielne populacje, występujące jedynie na obszarze małych wysp oceanicznych, były szczególnie zagrożone z chwilą pojawienia się tam ludzi – zostały zdziesiątkowane, a niektóre formy całkowicie wytępione. Istnieje wiele gatunków mniejszych żółwi lądowych i słodkowodnych, których mięso i jaja stanowią ważną pozycję w jadłospisie miejscowej ludności. Zagraża to istnieniu licznych gatunków. Na szczęście wierzenia i tradycje raz po raz łagodzą to niebezpieczeństwo. Żółw świątynny (Hieremys annandalei) wziął nazwę stąd, że według wierzeń buddyjskich człowiek, który uratuje mu życie, zostanie obdarowany lepszym losem w następnym wcieleniu. Dlatego gad ten bywa pieczołowicie wyswobadzany z sieci rybackich, po czym wypuszcza się go w pobliżu specjalnych „żółwich świątyń” do strumieni lub bajorek. Najsłynniejsza z nich mieści się w Bangkoku; w otaczających ją potokach dorodne, półmetrowe żółwie świątynne stanowią dużą atrakcję turystyczną.

W czasach pokolumbijskich w obu Amerykach rozmaite żółwie lądowe i słodkowodne były tak pospolite, że ich mięso i jaja służyły za główny pokarm murzyńskim niewolnikom. W starożytności bywało odwrotnie: w Rzymie cezarów wprawdzie nie żółwiom, ale murenom, hodowanym w sadzawkach jako przysmak patrycjuszy, rzucano niewolników na pożarcie.

Te gady, istniejące przynajmniej 200 milionów lat, nigdy nie były zbyt liczne. A jednak przeżyły. Jak mędrzec rozmyślaniami odgrodzony o świata, tak żółw ukryty w swym pancerzu, ani inteligentny, ani zwinny, ani zbytnio napastliwy, przetrwał zgubę dinozaurów i wielu innych swoick krewniaków. Ten ociężały niezgrabiasz dotrwał do naszych czasów.

Nazwa żółwi skrytoszyjnych pochodzi stąd, że wsuwają głowę pod pancerz przez esowate zgięcie szyi w pozycji pionowej. Zgrupowane są w obrębie tego podrzędu niemal wszystkie żyjące żółwie – lądowe, bagienne, rzeczne i morskie. Najstarsze odkryte formy pochodzą z górnej jury. Żółwie bokoszyjne natomiast chowają głowę do pancerza, zginając szyję w płaszczyźnie poziomej ku bokowi ciała. Żyły już w górnej kredzie. Ten podrząd obejmuje dziś niewiele form słodkowodnych z półkuli południowej. Dawniej występowały na wszystkich kontynentach, lecz nigdy nie był liczne. Niektóre rodzaje istnieją już od 80 milionów lat. Należy do nich Podocnemis, który nie zmienił się od górnej kredy. Najpierw zamieszkiwał, Europę i obie Ameryki. Później spotykamy go w dolnym eocenie Anglii, w eocenie środkowym Peru, w oligocenie Bawarii, w miocenie wschodniej Afryki. Obecnie żyje głównie w Ameryce Południowej, jeden zaś gatunek na Madagaskarze.

Autor: XYuriTT

Darwin i prawdziwa historia dinozaurów

Tytuł: Darwin i prawdziwa historia dinozaurów
Tytuł angielski: Darwin and the True Story of the Dinosaurs
Tytuł oryginalny: Darwin e la vera storia dei dinosauri
Autor(zy): Luca Novelli
Rok wydania: 2001 (org), 2009 (pl), 2017 (eng)
Wydawnictwo: Editoriale Scienza (org), Chicago Review Press (eng), Zielona Sowa (pl)

Dlaczego w bazie: Książka przybliżająca (w swobodny, kierowany do młodszych osób sposób) postać Karola Darwina musiała mieć w sobie jakieś żółwie elementy – choć co zaskakujące, w tekście pojawiają się one tylko w jednym akapicie (i raz w nazwie „Galapagos Wyspy Żółwie”), nadrabiają to jednak poprzez obecność na grafikach (4 rysunki, jedno zdjęcie).

Na przykład, pomyślmy o miejscowych gigantycznych żółwiach: obserwując kształt i kolor skorupy, można zgadnąć, z której wyspy pochodzą.
Na każdej wyspie żyje inny gatunek żółwi, zięb, iguan, przypominający w mniejszym lub większym stopniu gatunki żyjące na kontynencie.
Wydaje się, że każda z wysp „wyprodukowała” gatunek najlepiej zaadaptowany do lokalnego środowiska.


Autor: XYuriTT