Pennywise: The Story of It

Tytuł: Pennywise: The Story of It
Premiera: 2021
Reżyseria: John Campopiano, Christopher Griffiths
Wystąpili: Tim Curry, Tommy Lee Wallace, Seth Green, Richard Thomas, Dennis Christopher, Richard Masur, Tim Reid, Bart Mixon, Lawrence D. Cohen, Emily Perkins, Richard Bellis, Brandon Crane, Marlon Taylor, Ben Heller, Jarred Blancard, Frank C. Turner, Adam Faraizl, Gabe Khouth
Gatunek: Dokumentalny
Kraj Produkcji: UK

Dlaczego w bazie: Film dokumentalny opowiadający o powstawaniu adaptacji książki To Stephena Kinga która wyszła w 1990. W samej adaptacji nie znalazł się żaden żółwi element, jednak w dokumencie o powstawaniu mamy dwa takowe! Jedno pojawienie to obrazek przedstawiający Pennywise’a z czymś w rodzaju skorupy. Drugi fragment jest podwójny, jeden z bohaterów dokumentu mówi o żółwiu, widzimy w tym momencie obrazek z żółwiem.

-So I tell people, „Hey, it could have been fighting a turtle in outer space. Would you have liked that better?”

Autor: XYuriTT

The Neverending Story

Tytuł: The Neverending Story
Premiera: 1995-1996
Angielski Dubbing: Christopher Bell, Geoffrey Bowes, Wayne Robson, Lisa Jai, Howard Jerome, Chris Wiggins, Richard Binsley, Barbara Bryne, Colin Fox, Janet-Laine Green, John Stocker, Len Carlson, James Rankin, Benedict Campbell, Adrian Truss, Philip Williams
Gatunek: Animacja, przygodowy, fantasy
Kraj Produkcji: Kanada, Francja, Niemcy
Sposób zapoznania: Cały serial

Dlaczego w bazie: 26odcinkowy serial animowany, luuźno bazowany na książce Nie kończąca się historia.

Żółwi element pojawia się jedynie w czwartym odcinku, zatytułowanym Morla’s Wish – mamy w nim sceny z Morlą, ale jak na obecność w tytule, to niewiele ich, zdecydowaną większość odcinka postać ta jest nieobecna.

Autor: XYuriTT

To

Tytuł: To
Tytuł oryginału: It
Autor(zy): Stephen King
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Rok wydania: 1986 (ENG), 1993 (PL)
Wydawnictwo: Viking Press (ENG), Amber (PL)

Dlaczego w bazie: Jedna z bardziej znanych książek Stephena Kinga, inną jego twórczość mamy zebraną w tej notce.

Jest to bardzo bogata w żółwie książka, może nie w kwestii samej ilości scenek, jest ich tu na tyle, że jesteśmy w stanie pokazać wszystkie żółwie fragmenty, ale na pewno wyróżnia się pod względem tego jak bardzo istotny jest w niej żółw.

Książka ta doczekała się adaptacji aktorskich, miniserii w 1990 w której to jednak nie było żadnego żółwiego elementu oraz adaptacji w formie dwóch filmów, łączących się w jedną całość, To wydane w 2017 oraz To: Rozdział 2 w których to żółwie elementy były.

Pierwszy kawałek dotyczy Turtle Waxu:

George, najszybciej jak mógł, przejrzał stos gratów na półce. Stare pudełka z pastą Kiwi, szmaty do czyszczenia butów, zbita lampa naftowa, prawie pusta butelka Windexa, stara, płaska puszka wosku „Żółw”.
Z jakiegoś powodu ta puszka przykuła jego uwagę i niemal przez pół minuty wpatrywał się jak zahipnotyzowany w wizerunek żółwia na wieczku. Potem odłożył ją na półkę… i wreszcie znalazł małe kwadratowe pudełko z napisem Gulf.1

Drugi chyba związany jest z żółwiem z poprzedniego cytatu.

Ten żółw – zastanawiał się George, podążając w stronę szuflady w szafce, gdzie trzymano zapałki. Gdzie ją wcześniej widziałem tego żółwia?2

Pierwsza wzmianka o żółwiu (książka ma podwójną chronologię, sceny z dwóch lini czasowych są opisywane równolegle)

– Żółw nie mógł nam pomóc – powiedział nagle. Powiedział to wyraźnie. Usłyszała to. Na jego twarzy wciąż malował się ten wyraz głębokiego zamyślenia i nagle poczuła, że zaczynają ogarniać przerażenie.3

Także wzmianka o żółwiu niemogącym im pomóc:

To ją czasami przerażało. Raz żartem bąknęła coś o pakcie z diabłem. Stanley śmiał się do rozpuku, ale jej to nie wydawało się zabawne i chyba nigdy nie będzie. ,,Żółw nie mógł nam pomóc”. Czasem, praktycznie bez powodu, budziła się w nocy, mając w myślach te słowa jako jedyny fragment zapomnianego snu, i odwracała się do Stanleya, by go dotknąć, upewnić się, że nadal tam był.4

Ponownie:

Teraz sobie przypomniała, jak zbiegła po schodach, a potem dopadła telefonu – tak, tak właśnie było, ale do kogo chciała zadzwonić?
Szalona myśl: Zadzwoniłabym do żółwia, ale żółw nie mógł nam pomóc. 5

Kolejne cztery wzmianki dotyczą Głosu Żółwia:

Jaka część? Ta, która zajmuje się czuwaniem i obserwacją. Tak mi się przynajmniej wydaje.
A może to był głos Żółwia. Tak… chyba raczej to było to. Wiem, że Bill Denbrough byłby za tym rozwiązaniem.6

Część mnie – ta, którą Bill określiłby mianem głosu Żółwia – mówi, że powinienem do nich zadzwonić, i to jeszcze dzisiejszej nocy. 7

Wydaje mi się, że nie pamiętają nic, bo tylko ja jeden słyszę głos Żółwia, tylko ja jeden pamiętam, bo tylko ja pozostałem w Derry. A ponieważ tamci rozjechali się we wszystkie strony, nie mogą wiedzieć, że ich życie przebiega według takiego samego schematu.8

Wmawiam sobie, choć bez większej nadziei, że się pomyliłem i wziąłem tchórzliwy krzyk mego bojaźliwego umysłu za głębszy, bardziej prawdziwy głos Żółwia. Jakkolwiek by było, co ja właściwie wiem?9

Kolejna wzmianka o żółwiu:

Jakimś trafem, z jakiegoś powodu zostaliśmy wybrani, aby powstrzymać To raz na zawsze. Ślepy los? Ślepy traf? A może to znowu ten przeklęty Żółw? Czy równie dobrze jak mówić, To potrafi również rozkazywać? Nie wiem. I wątpię, czy To się w ogóle liczy. Tyle lat temu Bill powiedział: „Żółw nie może nam pomóc” i jeśli wtedy to było prawdą, na pewno teraz też nic się nie zmieniło.10

Dla odmiany, żółw jako porównanie:

Rozległ się gromki śmiech. Ben wybiegł z parku tak szybko, jak mógł, kuląc się w sobie, niczym żółw chowający głowę we wnętrzu swojej skorupy. 11

Standardowa żółwia wzmianka:

Nie. Żadnych bójek. Bill był jeszcze zbyt osłabiony, aby móc wdawać się w zwady z George’em. Był śpiący, śnił o jakimś
(żółwiu)
zabawnym małym zwierzątku, nie pamiętał dokładnie o jakim, i obudził się, słysząc bębnienie deszczu o szyby i głos George’a mamroczącego coś do siebie w pokoju jadalnym.12

Wzmianka o Głosu Żółwia:

Kiedy nadejdzie pora, usłyszą głos Żółwia.13

Ponownie wzmianka o Turtle Wax, tym razem jednak żółwia część zagineła w tłumaczeniu:

I wtedy Richie Tozier opierający się o ścianę uśmiechnął się ponownie i rzekł: – O rany, spójrzcie tylko na kopułę Billa Denbrougha. Od jak dawna woskujesz sobie glacę, Wielki Billu?14

Żółw jako rysunek:

I nagle przypomniał sobie słowo, słowo, które nic dla niego nie znaczyło, choć sprawiło, że jego mięśnie mimowolnie się napięły: Chüd.
Spuścił wzrok, wpatrując się w chodnik i przez chwilę dostrzegł na nim narysowany kredą kształt żółwia. Świat przed jego oczami zawirował. Zacisnął mocno powieki i kiedy znów je otworzył, zobaczył, że to nie był żółw, a jedynie baza gry w klasy, na wpół rozmyta deszczem.
Chüd.15

Kolejny żółwi element:

Nagle przez moment linie zafalowały i Eddie miał wrażenie, jakby zmieniły się w coś innego. To wyglądało jak żółw.16

Drugi przykład w którym żółw zaginął w tłumaczeniu, tym razem dotyczył żółwich okularów:

– P-p-poczekaj – rzekł nagle Bill i pognał do domu. Wrócił w minutę później z parą tanich letnich, przeciwsłonecznych okularów, które od roku, a może i dłużej spoczywały w szufladzie, w kuchni. – L-l-lepiej je nałóż, H-humbak.17

Kolejna żółwia wzmianka:

(Ach, Chüd, to jest rytuał, Chüd i Żółw nie może nam pomóc)18

Wzmianka o głosu Żółwia:

Może powinienem był im powiedzieć – pomyślał, odkładając ostatnie czasopismo na miejsce. Ale coś przemawiało silnie przeciwko temu – przypuszczał, że to był głos Żółwia. Być może To było częścią tego wszystkiego, podobnie jak wrażenie, że historia kołem się toczy. 19

Pierwsza z ważnych wzmianek, z której dowiadujemy się o żółwim udziale w powstaniu wszechświata:

Wydarzyło się coś nowego.
Po raz pierwszy w całej wieczności wydarzyło się coś nowego.
Zanim powstał wszechświat, istniały tylko dwa stworzenia -jednym było To, a drugim Żółw. Żółw był głupim, starym stworzeniem, które nigdy nie wyłaniało się ze swej skorupy. To sądziło, że być może Żółw umarł, że wyzionął ducha miliard lat temu, a może nawet wcześniej. Nawet jeżeli tak się nie stało, był on w dalszym ciągu tylko starym, durnym stworzeniem i to, że Żółw wyrzygał cały wszechświat, w niczym nie umniejszało jego głupoty.
To przybyło na ziemię długo po tym, jak Żółw wślizgnął się do wnętrza swojej skorupy i właśnie tu odkryło głębię wyobraźni, która była prawie nowa i prawie interesująca.20

Kolejna żółwia wzmianka:

jedyną rzeczą, jaką To miało wspólną z głupim starym Żółwiem i całą kosmologią makrowersum znajdującego się poza maleńką skorupką jajka tego wszechświata, było to, iż wszystkie istoty żyjące muszą podlegać prawom kształtu, jaki przybierają.21

Przypomnienie że żółw wyrzygał wszechświat:

Jednak była jeszcze jedna myśl, powracająca natrętnie i nieubłaganie, niezależnie od tego, jak bardzo To próbowało ją od siebie odegnać. Brzmiała następująco: Wszystkie rzeczy wypływały z Tego (co niewątpliwie miało miejsce, odkąd Żółw wyrzygał wszechświat, po czym zasłabł we wnętrzu swojej skorupy), a zatem jakim sposobem jakiekolwiek stworzenia, Tego czy Innego świata, mogły oszukać lub zranić To? Jak to było możliwe?22

Żółwia wzmianka:

A teraz umysł żony pisarza był z Tym, w Tym, poza krańcami makrowersum; w ciemnościach, poza Żółwiem, na bezkresach poza wszelkimi wyobrażalnymi krainami.23

Cztery kolejne fragmenty są istotnie żółwie, pojawia się on osobiście!:

Pomknął w stronę tego i zobaczył, że był to ogromny Żółw, którego skorupa mieniła się wszystkimi kolorami. Żółw powoli wychylił głowę ze swej skorupy i Bill miał wrażenie, jakby istota, która go tu przywiodła, zareagowała na to zdziwieniem. Oczy Żółwia promieniały łagodnością.
Bill pomyślał, że to musi być najstarsza istota, jaką ktokolwiek mógł sobie wyobrazić, o wiele starsza niż To, które mówiło o sobie, że jest odwieczne.
Czym jesteś?
– Jestem Żółwiem, synu. Stworzyłem wszechświat, ale proszę, nie wiń mnie za to. Bolał mnie brzuch.
Pomóż mi! Proszę, pomóż mi!
– Nie zajmuję stanowiska w tego typu sprawach. Mój brat
– Ma własne miejsce w makrowersum; energia jest wieczna i nawet dziecko takie jak ty musi to pojąć.
Przelatywał teraz obok Żółwia i pomimo że mknął ze sporą prędkością, znajdująca się po jego prawej stronie skorupa Żółwia zdawała się nie mieć końca. W jego umyśle pojawiło się mgliste skojarzenie jazdy pociągiem, podczas gdy w oknie widać pociąg mknący w przeciwnym kierunku. Masz. wówczas wrażenie, jakby twój pociąg stał w miejscu lub nawet jechał do tyłu. Nadal słyszał To, awanturujące się i hałasujące – głos Tego był piskliwy i wściekły, nieludzki – przepełniony zajadłą nienawiścią. Ale kiedy Żółw przemówił, głos Tego umilkł zupełnie. Głos Żółwia rozlegał się w głowie Billa i dzięki temu Bill w jakiś sposób zrozumiał, że gdzieś tam znajdował się jeszcze Inny i ten Ostateczny zamieszkiwał poza granicami tej pustki. Ostateczny był, być może, Stwórcą Żółwia, który jedynie obserwował, i Tego, który jedynie jadł. Ten Inny był mocą pozawszechświatową, mocą wykraczającą poza wszelkie istniejące potęgi, autorem wszystkiego, co istniało.
I nagle wydało mu się, że zrozumiał – To chciało, aby przebił się przez jakąś ścianę na krańcu wszechświata i dostał się do jakiegoś innego miejsca,
(które Żółw nazywał makrowersum)
gdzie To żyło naprawdę. Gdzie To istniało jako tytaniczne, pulsujące blaskiem serce, które w umyśle Innego mogło być niczym więcej jak tylko drobnym pyłkiem. Zobaczy To nagie, istotę z nie ukształtowanego, niszczącego światła i albo miłosiernie ulegnie totalnej zagładzie, albo będzie żył wiecznie, obłąkany, a mimo to świadomy we wnętrzu morderczej, odwiecznej, pozbawionej formy, wygłodniałej Istoty znanej jako To.
Proszę, pomóż mi! Dla innych!
– Sam musisz sobie pomóc, synu.
Ale jak? Proszę, pomóż mi! Jak? Jak?
Znajdował się teraz na wysokości pokrytych łuską tylnych odnóży Żółwia, zdążył jeszcze obrzucić spojrzeniem jego stare, gigantyczne cielsko i urzekły go potężne, ciężkie pazury stwora – były ciemnożółte, gdzieniegdzie z odcieniem niebieskiego, a w każdym z nich wirowały całe galaktyki.
Proszę, jesteś dobry, czuję i wierzę, że jesteś dobry i błagam cię… nie pomożesz mi?
– Ty już wiesz, jest tylko Chüd. I twoi przyjaciele.
Proszę, och proszę…
– Synu. musisz oprzeć obie ręce o poręcz, drewnianą i z uporem rzec, że ducha zobaczyłeś rano… to wszystko, co mogę ci powiedzieć. Kiedy już wdepniesz w kosmologiczne gówno, takie jak to, musisz dać sobie spokój z instrukcją obsługi i brnąć, żeby czym prędzej z niego wyjść.
Zdał sobie sprawę, że głos Żółwia słabnie. Minął go już, pogrążając się w ciemności, która była najgłębszą czeluścią. Głos Żółwia został zagłuszony przez rechotliwy, mamroczący głos Istoty, która wtrąciła go w tę czarną pustkę – głos Pajęczycy, głos Tego.
– I jak ci się tam podoba, mały przyjacielu? Podoba ci się? Lubisz to?, w to ci graj?, w dechę?, ekstra?, morowo? Spodobało ci się spotkanie z moim przyjacielem Żółwiem? Myślałam, że ten stary, głupi frajer zdechł już setki lat temu i w sumie dobrze by było, gdyby tak się stało, bo co z tego, że żyje, skoro i tak nie może ci pomóc, no nie?24

Jest tylko Chüd – powiedział Żółw. I przypuśćmy, że to było właśnie to? Przypuśćmy, że wgryźli się sobie nawzajem w języki, tylko że nie fizycznie, a duchowo? A jeżeli okaże się, że gdy To ciśnie Billa dostatecznie głęboko w tę mroczną pustkę, dostatecznie daleko, by zbliżył się do odwiecznego bezcielesnego ja istoty egzystującej pod postacią Pajęczycy, rytuał dobiegnie końca? To pozbawiłoby go zmysłów, zabiło i jednocześnie wygrało całą tę rozgrywkę.
– Świetnie ci idzie, synu, ale już niebawem będzie za późno.
To się boi! Boi się mnie! Boi się nas wszystkich! Ślizgał się, ślizgał się, a w oddali przed nim znajdowała się ściana; wyczuł ją, wyczuł ją w ciemnościach – ścianę na granicy kontinuum, a tuż za nią czaił się kształt – trupie światła.
– Nie mów do mnie, synu, i nie mów do siebie, bo rozluźniasz uścisk, wgryź się mocniej, jeśli ci na tym zależy, jeżeli się odważysz, jeżeli jesteś dość silny, jeżeli wytrzymasz… zrób to, synu!25

Ponownie przemknął obok Żółwia i zobaczył, że zdążył on już wsunąć głowę do swej skorupy – płynący z jej wnętrza głos był głuchy i przytłumiony, jakby rozpościerała się tam nie kończąca się głębia.
– Nieźle, synu, ale ja skończyłbym to teraz – nie pozwól, by To zdołało uciec. Energia ma tendencję do rozpraszania się, wiesz o tym. To, czego można dokonać, mając jedenaście lat, często nigdy nie da się już powtórzyć.
Głos Żółwia gasł, gasł coraz bardziej. Wokoło niego była tylko przesuwająca się w błyskawicznym tempie ciemność… a potem pojawił się wylot gigantycznego tunelu… fetor starości i rozkładu… pajęczyny omiatające jego twarz jak gnijące motki przędzy w awiedzonym domu… pokryte pleśnią płytki przemykały obok, tworząc rozmazaną, niewyraźną plamę… skrzyżowanie tuneli… teraz panował w nich mrok – świecące upiornym blaskiem balony zniknęły, a To krzyczało, krzyczało bez końca26

Bill czuł w głowie zamęt. Czuł na sobie grube i niezdarne dłonie wyczerpania. Nie pamiętał, aby kiedykolwiek był równie zmęczony… ale w myślach wciąż pobrzmiewał mu przeciągły, nieomal znużony głos Żółwia: „Ja skończyłbym to teraz; nie pozwól, by To zdołało uciec… to, czego można dokonać, mając jedenaście lat, często nigdy nie da się już powtórzyć”.27

To opowiada o losie żółwia:

– Żółw był głupi, zbyt głupi, aby kłamać, powiedział ci prawdę, mały przyjacielu… czas robi tylko jedną rundkę dokoła. Zraniłeś mnie… zaskoczyłeś. Już ci się to nie uda. To ja cię wezwałam. Ja.
Wezwałaś mnie, w porządku, ale nie Ty jedna.
Twój przyjaciel Żółw… umarł parę lat temu. Ten stary kretyn porzygał się we wnętrzu swojej skorupy i udławił się na śmierć jedną czy dwoma galaktykami, bardzo smutne, nie uważasz? Ale również dość dziwne. Wydaje mi się, że zasługuje na miejsce w „Wierzyć lub nie”. To się stało mniej więcej w tym czasie, kiedy miałeś swój kryzys twórczy. Musiałeś odczuwać, że odchodzi, mały przyjacielu.28

Kolejna wzmiania o żółwiu:

I nagle usłyszał słaby, prawie niesłyszalny okrzyk Billa – wydawało się, jakby dochodził z jakiejś niewyobrażalnej odległości… a słowa, choć bezsensowne, były bardzo wyraźne i przepełnione bezdenną
(Żółw nie żyje, och. Boże, Żółw naprawdę nie żyje)
rozpaczą.29

Potwierdzenie losu żółwia:

Richie znajdował się w ciemności – głębszej niż jakakolwiek znana mu ciemność, ba, nigdy nie przypuszczał, że taki mrok w ogóle może istnieć – podróżując poprzez przestrzeń z prędkością, jak przypuszczał, równą prędkości światła, potrząsany przez To jak szczur przez teriera. Czuł, że w oddali przed nim znajdowało się coś ogromnego -jakiś gigantyczny kształt. Martwy kształt. Czy to był Żółw, którego opłakiwał Bill gasnącym głosem? To musiał być on. Tyle że teraz była to jedynie martwa skorupa. A potem przemknął obok niej, podążając dalej w ciemność.30

Wzmianka o żółwiu:

Pomknęli w powrotną drogę i to obłędne światło zaczęło słabnąć. Najpierw zmieniło się w serię jaskrawych, lśniących punkcików, a potem zgasło zupełnie. Pędzili przez ciemność niczym torpedy – Richie schwycił zębami język Tego, a obolałą dłoń zaciskał bez przerwy na nadgarstku Billa. Dotarli do Żółwia i minęli go w ułamku sekundy,31

Ostatnia wzmianka o żółwiu:

I wtedy wyraźnie usłyszał głos Innego; Żółw być może umarł, ale nie ulegało wątpliwości, że Inny – jego stwórca – żyje i miewa się dobrze.32

1. George sifted through the junk on the shelf as fast as he could — old cans of Kiwi shoepolish and shoepolish rags, a broken kerosene lamp, two mostly empty bottles of Windex, an old flat can of Turtle wax. For some reason this can struck him, and he spent nearly thirty seconds looking at the turtle on the lid with a kind of hypnotic wonder. Then he tossed it back . . . and here it was at last, a square box with the word GULF on it.


2. That turtle, George thought, going to the counter drawer where the matches were kept. Where did I see a turtle like that before? But no answer came, and he dismissed the question.


3. ’The turtle couldn’t help us,’ he said suddenly. He said that quite clearly. She heard it. That inward look — that look of surprised musing — was still on his face, and it was starting to scare her.


4. Once she had made an uneasy joke about deals with the devil. Stanley had laughed until he almost choked, but to her it hadn’t seemed that funny, and she supposed it never would.
The turtle couldn’t help us.
Sometimes, for no reason at all, she would wake up with this thought in her mind like the last fragment of an otherwise forgotten dream, and she would turn to Stanley, needing to touch him, needing to make sure he was still there.


5. Now she could remember running back down here, feet stuttering on the stair-levels, running for the phone, oh yes, oh sure, but who had she meant to call?
Crazily, she thought: I would call the turtle, but the turtle couldn’t help us.


6. What part? The watchman part, I suppose.
Or maybe it was the voice of the Turtle. Yes . . . I rather think it was that. I know it’s what Bill Denbrough would believe.


7. Part of me — the part Bill would call the voice of the Turtle — says I should call them all, tonight.


8. I am somehow convinced that they don’t remember any of it, because they don’t need to remember. I’m the only one that hears the voice of the Turtle, the only one who remembers, because I’m the only one who stayed here in Derry. And because they’re scattered to the four winds, they have no way of knowing the identical patterns their lives have taken.


9. Maybe I won’t have to do it. I hold on to the waning hope that I’ve mistaken the rabbity cries of my own timid mind for the deeper, truer voice of the Turtle. After all, what do I have?


10. Somehow, for some reason, we’re the ones who have been elected to stop it forever. Blind fate? Blind luck? Or is it that damned Turtle again? Does it perhaps command as well as speak? I don’t know. And I doubt if it matters. All those years ago Bill said The Turtle can’t help us, and if it was true then it must be true now.


11. Ben escaped it as fast as he could, hunching his neck down into his collar like a turtle drawing into its shell.


12. No. No fight. For one thing, Bill himself had still been feeling too punk to work up a really good quarrel with George. He had been sleeping, dreaming something, dreaming about some
(turtle)
funny little animal, he couldn’t remember just what, and he had awakened to the sound of the diminishing rain outside and George muttering unhappily to himself in the dining room.


13. When the time comes, they will hear the voice of the Turtle.


14.
Then Richie Tozier, leaning back against the wall, grinned again and said: 'Oh my, look at this — Bill Denbrough went for the chrome dome look. How long you been Turtle Waxing your head, Big Bill?’


15. A word came to him suddenly, a word that meant nothing at all but which tightened his flesh: Chüd.
He looked down at the sidewalk and for a moment saw the shape of a turtle chalked there, and the world seemed to swim before his eyes. He shut them tightly and when he opened them saw it was not a turtle; only a hopscotch grid half-erased by the light rain.
Chüd.


16. Then, for just a moment, it swam and looked like something else. It looked like a turtle.


17. ’Wuh-wuh-wait,’ Bill said suddenly, and dashed into the house. He came back a minute later with a pair of cheap Turtle wraparound sunglasses that had been languishing in a kitchen drawer for a year or more. 'Better p-put these uh-on, H-H-Haystack.’


18. (Ah Chüd this is the Ritual of Chüd and the Turtle cannot help us)


19. Maybe I should have told them, he thought, putting the last of the magazines back in their places. But something spoke strongly against the idea — the voice of the Turtle, he supposed. Perhaps that was part of it, and perhaps that sense of circularity was part of it, too.


20. Something new had happened.
For the first time in forever, something new.
Before the universe there had been only two things. One was Itself and the other was the Turtle. The Turtle was a stupid old thing that never came out of its shell. It thought that maybe the Turtle was dead, had been dead for the last billion years or so. Even if it wasn’t, it was still a stupid old thing, and even if the Turtle had vomited the universe out whole, that didn’t change the fact of its stupidity.
It had come here long after the Turtle withdrew into its shell, here to Earth, and It had discovered a depth of imagination here that was almost new, almost of concern.


21. because the only thing It had in common with the stupid old Turtle and the cosmology of the macroverse outside the puny egg of this universe was just this: all living things must abide by the laws of the shape they inhabit.


22. And yet there was a thought that insinuated itself no matter how strongly It tried to push the thought away. It was simply this: if all things flowed from It (as they surely had done since the Turtle sicked up the universe and then fainted inside its shell), how could any creature of this or any other world fool It or hurt It, no matter how briefly or triflingly? How was that possible?


23. Now the mind of the writer’s wife was with It, in It, beyond the end of the macroverse; in the darkness beyond the Turtle; in the outlands beyond all lands.


24. He rushed toward it and saw it was a great Turtle, its shell plated with many blazing colors. Its ancient reptilian head slowly poked out of its shell, and Bill thought he felt a vague contemptuous surprise from the thing that had cast him out here. The eyes of the Turtle were kind. Bill thought it must be the oldest thing anyone could imagine, older by far than It, which had claimed to be eternal.
What are you? —
I’m the Turtle, son. I made the universe, but please don’t blame me for it; I had a bellyache.
Help me! Please help me!
—I take no stand in these matters. My brother —
— has his own place in the macroverse; energy is eternal, as even a child such as yourself must understand
He was flying past the Turtle now, and even at his tremendous skidding speed, the Turtle’s plated side seemed to go on and on to his right. He thought dimly of riding in a train and passing one going in the other direction, a train that was so long it seemed eventually to stand still or even move backward. He could still hear It, yammering and buzzing, Its voice high and angry, not human, full of mad hate. But when the Turtle spoke, Its voice was blanked out utterly. The Turtle spoke in Bill’s head, and Bill understood somehow that there was yet Another, and that Final Other dwelt in a void beyond this one. This Final Other was, perhaps, the creator of the Turtle, which only watched, and It, which only ate. This Other was a force beyond the universe, a power beyond all other power, the author of all there was.
Suddenly he thought he understood: It meant to thrust him through some wall at the end of the universe and into some other place
(what that old Turtle called the macroverse)
where It really lived; where It existed as a titanic, glowing core which might be no more than the smallest mote in that Other’s mind; he would see It naked, a thing of unshaped destroying light, and there he would either be mercifully annihilated or live forever, insane and yet conscious inside Its homicidal endless formless hungry being.
Please help me! For the others —
—you must help yourself, son
But how? Please tell me! How? How? HOW?
He had reached the Turtle’s heavily scaled back legs now; there was time enough to observe its titanic yet ancient flesh, time to be struck with the wonder of its heavy toenails — they were an odd bluish-yellow color, and he could see galaxies swimming in each one.
Please, you are good, I sense and believe that you are good, and I am begging you . . . won’t you please help me?
—you already know, there is only Chüd. and your friends.
Please oh please —
son, you’ve got to thrust your fists against the posts and still insist you see the ghosts . . . that’s all I can tell you. once you get into cosmological shit like this, you got to throw away the instruction manual He realized the voice of the Turtle was fading. He was beyond it now, bulleting into a darkness that was deeper than deep. The Turtle’s voice was being overcome, overmastered, by the gleeful, gibbering voice of the Thing that had thrust him out and into this black void — the voice of the Spider, of It.
— how do you like it out here, Little Friend? do you like it? do you love it? do you give it ninety-eight points because it has a good beat and you can dance to it? can you catch it on your tonsils and heave it left and right? did you enjoy meeting my friend the Turtle? I thought that stupid old fuck died years ago, and for all the good he could do you, he might as well have, did you think he could help you?


25. There is only Chüd, the Turtle had said. And suppose this was it? Suppose they had bitten deep into each other’s tongues, not physically but mentally, spiritually? And suppose that if It could throw Bill far enough into the void, far enough toward Its eternal discorporate self, the ritual would be over? It would have ripped him free, killed him, and won everything all at the same
— you’re doing good, son, but very shortly it’s going to be too late It’s scared! Scared of me! Scared of all of us!
— skidding, he was skidding, and there was a wall up ahead, he sensed it, sensed it in the dark, the wall at the edge of the continuum, and beyond it the other shape, the deadlights —
— don’t talk to me, son, and don’t talk to yourself — it’s tearing you loose, bite in if you care, if you dare, if you can be brave, if you can stand . . . bite in, son!


26. He was pulled past the Turtle and saw that its head had withdrawn into its shell; its voice emerged hollow and distorted, as if even the shell it lived in were a well eternities deep:
— not bad, son, but I’d finish it now; don’t let It get away, energy has a way of dissipating, you know; what can be done when you’re eleven can often never be done again
The voice of the Turtle faded, faded, faded. There was only the rushing dark . . . and then the mouth of a cyclopean tunnel . . . smells of age and decay . . . cobwebs brushing at his face like rotted skeins of silk in a haunted house . . . moldering tiles blurring by . . . intersections, all dark now, the moon-balloons all gone, and It was screaming, screaming:


27. Bill’s brain was whirling. Exhaustion tugged at him with thick and clumsy hands. He could not remember ever feeling this tired . . . but in his mind he heard the drawling, almost weary voice of the Turtle: I’d finish it now; don’t let It get away . . . what can be done when you’re eleven can often never be done again.


28. — the Turtle was stupid, too stupid to lie. he told you the truth, Little Buddy . . . the time only comes around once, you hurt me . . . you surprised me. never again. I am the one who called you back. I.
You called, all right, but You weren’t the only one
— your friend the Turtle . . . he died a few years ago. the old idiot puked inside his shell and choked to death on a galaxy or two. very sad, don’t you think? but also quite bizarre, deserves a place in Ripley’s Believe It or Not, that’s what I think, happened right around the same time you had that writer’s block, you must have felt him go, Little Buddy


29. And somewhere, faintly, from some unimaginable distance, he heard Bill scream . . . and the words, although meaningless, were crystal-clear and full of sickening
(the Turtle is dead oh God the Turtle really is dead)
despair.


30. Richie was in greater darkness than he had ever known, than he had ever suspected might exist, travelling at what felt like the speed of light, and being shaken as a terrier shakes a rat. He sensed that there was something up ahead, some titanic corpse. The Turtle he had heard Bill lamenting in his fading voice? Must be. It was only a shell, a dead husk. Then he was past, rushing on into the darkness.


31. They whistled back, that crazy light fading, becoming a series of brilliant pinpoints that finally winked out. They drove through the darkness like torpedoes, Richie gripping Its tongue with his teeth and Bill’s wrist with one aching hand. There was the Turtle; there and gone in a single eyeblink.


32. And clearly, he heard the Voice of the Other; the Turtle might be dead, but whatever had invested it was not.


Autor: XYuriTT

W krainie Niekończącej się opowieści

Tytuł: W krainie Niekończącej się opowieści
Tytuł angielski: Tales from the Neverending Story
Premiera: 2001-2002
Aktorzy: Mark Rendall, Johnny Griffin, Brittany Drisdelle, Valérie Chiniara, Stefano Faustini, Tyler Hynes, Victoria Sanchez, Edward Yankie, Stéfanie Buxton, Noel Burton, John Dunn-Hill, Audrey Gardiner, Simon Peacock, Emma Campbell
Gatunek: Przygodowy, dramat, familijny, fantasy
Kraj Produkcji:
Sposób zapoznania: Cały serial (patrz opis)

Dlaczego w bazie: 13 odcinkowy serial luźno oparty o książkę Nie kończąca się historia – wydany został w dwóch formach, opisanych trzynastu odcinków oraz w formie czterech półtoragodzinnych odcinków. Niestety nie mam na ten moment dostępu do oryginalnych odcinków, ale fakt, że każdy oryginalny odcinek zdaje się mieć 45 minut długości, natomiast wersje dłuższe są półtoragodzinne sugeruje, że sporo musiało zostać skrócone.

Sama notka jest na podstawie wersji 4 'odcinkowej”.

Żółw pojawia się jedynie w dwóch częściach, drugiej (The Gift) oraz trzeciej (Badge of Courage).

Autor: XYuriTT

Orion i ciemność

Tytuł: Orion i ciemność
Tytuł angielski: Orion and the Dark
Premiera: 2024
Reżyseria: Sean Charmatz
Angielski Dubbing: Jacob Tremblay, Paul Walter Hauser, Colin Hanks, Mia Akemi Brown, Ike Barinholtz, Nat Faxon, Golda Rosheuvel, Natasia Demetriou, Aparna Nancherla, Carla Gugino, Matt Dellapina, Shannon Chan-Kent, Nick Kishiyama, Angela Bassett, Sky Alexis, Hira Ambrosino
Polski Dubbing: Franciszek Kalinowski, Michał Klawiter, Katarzyna Skolimowska, Karolina Siemek, Antonina Żbikowska, Anna Wodzyńska, Maciej Maciejewski, Robert Kowalski, Stefan Knothe, Sabina Bednarz, Karolina Kalina-Bulcewicz, Paweł Piotrowski, Klaudiusz Kaufmann, Kinga Tabor, Brygida Turowska, Kamil Pruban, Joanna Sokołowska, Monika Pikuła, Małgorzata Gradkowska
Gatunek: Animacja, akcja, przygodowy, familijny, fantasy
Kraj Produkcji: Francja, USA

Dlaczego w bazie: Żółw pojawia się w tym filmie w dwóch formach. Pierwsza to nazwa szkoły do której uczęszcza bohater, w tym kontekście widać też żółwia na banerze z nazwą placówki. Drugie pojawienie to prawdziwy, poły magiczny żółw na którego grzbiecie podróżują bohaterowie.

Autor: XYuriTT

Playing with Power: The Nintendo Story

Tytuł: Playing with Power: The Nintendo Story
Premiera: 2021
Narrator: Sean Astin
Gatunek: Dokumentalny
Kraj Produkcji: USA
Sposób zapoznania: Cały serial

Dlaczego w bazie: Pięciodcinkowy serial dokumentalny o firmie Nintendo. Z racji ich bogatego portfolio, zwłaszcza growego, we wszystkich odcinkach znalazły się żółwie treści, czasem mniej, czasem więcej, ale ogólnie, sporo. Zobaczyć mogliśmy gry bądź inne materiały nawiązujące do Uniwersum Mario, Pokemonów oraz Żółwi Ninja. Poza tym osobno warto wspomnieć, ze w odcinku czwartym mamy scenę z żółwiem z filmu Borat.

Tytuły poszczególnych odcinków to:
E1Play Your Cards Right
E2PA Trojan Horse
E3PA Sleeping Giant
E4PForward Motion
E5PReset Button


Autor: XYuriTT

Życzenie

Tytuł: Życzenie
Tytuł angielski: Wish
Premiera: 2023
Reżyseria: Chris Buck, Fawn Veerasunthorn
Angielski Dubbing: Ariana DeBose, Chris Pine, Alan Tudyk, Angelique Cabral, Victor Garber, Natasha Rothwell, Jennifer Kumiyama, Harvey Guillén, Niko Vargas, Evan Peters, Ramy Youssef, Jon Rudnitsky, Della Saba, Keone Young, Lucas Sigler, Holland Watkins
Polski Dubbing: Urszula Rossowska, Grzegorz Małecki, Arkadiusz Jakubik, Anna Dereszowska, Włodzimierz Press, Olga Szomańska, Julia Ćwian, Krzysztof Szczepaniak, Karolina Piwosz, Jan Aleksandrowicz-Krasko, Karol Osentowski, Maciej Maciejewski, Daria Domitrz
Gatunek: Animacja, przygoda, komedia, familijny, fantasy, musical
Kraj Produkcji: USA

Dlaczego w bazie: Żółw pojawia się w tym filmie w jednej sekwencji, wraz z masą innych zwierząt w lesie, momentami kamera jest skupiona na nim i na „gwiazdce” a czasem jest tylko jedną z widocznych postaci.

Autor: XYuriTT

Mroczna Wieża VII: Mroczna Wieża

Tytuł: Mroczna Wieża VII: Mroczna Wieża
Tytuł oryginału: The Dark Tower VII: The Dark Tower
Autor(zy): Stephen King
Tłumaczenie: Zbigniew A.Królicki
Rok wydania: 2004 (ENG), 2006 (PL)
Wydawnictwo: Donald M. Grant (ENG), Albatros (PL)

Dlaczego w bazie: Żółwie w finałowym (acz nie do końca, bo po kilku latach wyszedł dodatkowy tom, „The Wind Through the Keyhole”, ale jego akcja dzieje się między tomami IV a V) tomie Mrocznej Wieży pojawiają się w mega dużej ilości! Musieliśmy dokonać naprawdę solidnej selekcji i przedstawiliśmy może z 20% żółwich wzmianek w książce.

Pierwszy wybrany kawałek dotyczy malutkiej rzeźby żółwika, nazywanego też sköldpadda, która to jest powiązana w jakiś sposób z żółwiem Maturinem który to daje jej pewną moc.

Ojciec Don Callahan był niegdyś katolickim proboszczem w miasteczku zwanym Salem, którego nie ma już na żadnej mapie. Nie przejmował się tym. Takie koncepcje jak rzeczywistość przestały mieć dla niego znaczenie.
Były kapłan trzymał teraz w dłoni dziwny artefakt, figurkę żółwia wyrzeźbioną w kości słoniowej. Posążek miał lekko wyszczerbiony pysk, a na grzbiecie rysę w kształcie znaku zapytania, lecz mimo to był piękny. Piękny i potężny.
Trzymając go w dłoni, Callahan czuł jego moc, mrowiącą jak prąd.
– Jaki piękny – szepnął do stojącego przy nim chłopca. – To Żółw Maturin. Maturin, prawda?
Chłopcem był Jake Chambers, który pokonał długą drogę, żeby wrócić tutaj, na Manhattan, niemal do punktu wyjścia.
– Nie wiem – odparł. – Prawdopodobnie. Ona nazywa go sköldpadda. Ten żółw może nam pomóc, ale nie zabije bandytów, którzy tam na nas czekają.
Ruchem głowy wskazał Dixie Pig.1

Kolejna wzmianka o tym żółwiu:

Callahan wyjął rugera. Kiedyś Jake zabrał tę broń z Calla New York, a teraz znalazła się tu z powrotem. Życie to krąg, i Bogu dzięki. Pere na moment podniósł lufę rugera na wysokość prawego policzka, jakby szykował się do pojedynku. Potem dotknął kieszeni na piersi, z nabojami i żółwiem. Sköldpadda.2

Żółw wykorzystany „bojowo”:

Znalazłszy się na nim, podniósł rękę, zaciskając palce na dolnej części skorupy żółwia, pozwalając tamtym dobrze się przyjrzeć.3

Potwierdzenie związków Maturina z figurką:

Owady nacierały. Czymkolwiek były, Żółw Maturin w uniesionej dłoni Pere Callahana nie robił na nich wrażenia.4

Żółw w akcji:

Kilka wampirów natychmiast rzuciło się na niego, szczerząc długie kły w namiastce uśmiechu. Callahan wyciągnął ku nim ręce. Jego palce (i lufa rugera) jarzyły się jak zanurzone w błękitnym ogniu. Oczy żółwia również rozbłysły światłem – cała skorupa lśniła.
– Cofnijcie się! – krzyknął Callahan. – Tak nakazuje wam moc Boga i Bieli!5

Pierwsze pojawienie się nazwy „Turtleback Lane” – która pada w książce naprawdę wiele razy:

Eddie obszedł furgonetkę i zapytał spoconego mężczyznę z sekatorem w rękach o drogę do Turtleback Lane w miasteczku Lovell.6

Wzmianka o głosu żółwia:

Bo choć słowa te padną z jej ust, zapewne wypowie je Promień. To będzie głos Niedźwiedzia albo Żółwia.7

Ponowna wzmianka o TurtleBack Lane:

– Wpraw ten pojazd w ruch – powiedział, usiłując zignorować wyraźnie słyszalny, słodki pomruk głosu Promienia, a może Gana Stwórcy. – Musimy dostać się na Turtleback Lane w mieście Lovell i sprawdzić, czy uda nam się znaleźć drogę do miejsca, gdzie jest Susannah.8

Fragment o potędze żółwiej figurki:

Pieprzony dzieciak! No bo skąd mieli wiedzieć, że ci dwaj się pojawią z potężnym totemem, z żółwiem? Gdyby ten przeklęty posążek przypadkiem nie wpadł pod stolik, unieruchomiłby ich wszystkich.9

O promieniach, w tym żółwia:

Miał rację. Siedemnaście dni wcześniej, niedługo przed tym jak ostatni oddział Wilków odjechał galopem przez drzwi na Stacji Przetokowej Łuku 16, ich sprzęt w podziemiach Domu Damliego zarejestrował pierwsze znaczące wygięcie Promienia Niedźwiedzia Żółwia. Od tego czasu trzasnął Promień Orła i Lwa. Wkrótce Łamacze będą już niepotrzebni, wkrótce przedostatni Promień ulegnie zniszczeniu, z ich pomocą czy bez niej.10

Ponownie o promieniach:

Pimli poczuł psychiczną moc przepływającą obok i przez nich, do okna i przez nie, unoszącą się do promienia przebiegającego bezpośrednio nad Algul, oddziaływającą nań, szczerbiącą, erodującą i niestrudzenie nadwątlającą jego strukturę. Wyżerającą dziury w magii. Cierpliwie dobierającą się do ślepi Niedźwiedzia. Usiłującą rozerwać skorupę Żółwia. Zerwać Promień biegnący od Shardika do Maturina. Obalić Mroczną Wieżę, stojącą między nimi.11

Ostatni już z wybranych przez nas fragmentów z Turtleback Lane:

– Kupił dom przy Turtleback Lane! – wykrzyknął rewolwerowiec. Wyciągnął rękę i złapał Eddiego za koszulę. Eddie zdawał się tego nie zauważać. – Jasne, że tak! Ka przemawia i wieje wiatr!12

O pojęciu „turned turtle”, w polskim wydaniu przełożonym jako wywinięcie kozła:

Wendell Chip McAvoy stał za ladą, ważąc spory kawał marynowanego w miodzie indyka dla pani Tassenbaum. Dopóki nie zadzwonił dzwonek nad drzwiami, jeszcze raz wywracając do góry nogami życie Chipa (wywinął kozła, jak mawiali starzy bywalcy, gdy samochód dachował w rowie), rozmawiał z nią o rosnącej liczbie motorówek na Keywadin Pond… a raczej to pani Tassenbaum omawiała ten temat.13

Wzmianka o pieśni żółwia:

Często to robi podczas spacerów, pomyślał Roland. Kiedy jest sam, słyszy Pieśń Żółwia i wie, że ma zadanie do wykonania.
Pracę, od której się uchyla. No cóż, przyjacielu, od dzisiaj koniec z tym.14

Kolejna wzmianka o pieśni żółwia:

– Och tak! – odparł King i uśmiechnął się. – Pieśń Żółwia. O wiele za piękna dla takich jak ja, którzy ledwie potrafią ją zanucić!
– Nie obchodzi mnie to – powiedział Roland. Starał się myśleć tak usilnie i jasno, jak pozwalał mu na to zamęt w głowie. – Jesteś ranny.
– Sparaliżowany?
– Nie wiem.
I nic mnie to nie obchodzi.
– Wiem tylko, że przeżyjesz, a kiedy znów zaczniesz pisać, będziesz słuchał Pieśni Żółwia, Ves’-Ka Gan, tak jak przedtem. Sparaliżowany czy nie. I tym razem wyśpiewasz ją aż do końca.15

Wzmianka o rzeźbie żółwia, pojawiającej się też we wcześniejszych tomach:

– Czyż to nie urocze miejsce? Byłam na tym rogu chyba ze sto razy i nigdy przedtem tego nie zauważyłam. Widzisz tę fontannę? I rzeźbę żółwia?
Widział. I chociaż Susannah nie opowiedziała mu tej części swej historii, Roland wiedział, że była tu – razem z Mią, córką niczyją – i siedziała na ławce znajdującej się najbliżej mokrej skorupy żółwia. Niemal ją widział.16

Przytoczenie istotnego „powiedzenia” o żółwiu:

– Możesz się założyć o ostatniego dolara – odparł Roland i natychmiast pożałował tych słów. Nauczył się tego powiedzonka od Eddiego i teraz, słysząc je wypowiedziane przez siebie, poczuł ból. Podszedł do żółwia i przyklęknął, żeby obejrzeć go dokładnie. Pyszczek był lekko ukruszony – wgłębienie przypominało dziurę po brakującym zębie. Na grzbiecie widniała rysa w kształcie znaku zapytania oraz kilka wyblakłych różowych liter.
– Co tu napisano? – zapytała. – Coś o żółwiu, ale tylko tyle jestem w stanie odczytać.
– „Spójrzcie na ŻÓŁWIA o ogromnej skorupie”.
Nie musiał czytać, żeby wiedzieć, co głosi napis.17

Przytoczenie wiersza/pieśni o żółwiu:

Powiedział cicho i melodyjnie:
Spójrzcie na ŻÓŁWIA o ogromnej skorupie!
Co na swych plecach całą Ziemię niesie.
Choć myśli wolno, lecz zawsze rozważnie
I każdego z nas swym umysłem sięgnie
I zna prawdę, lecz pomóc nie jest w stanie,
W nim obowiązek i miłość złożone,
Kocha ziemię, kocha morze,
Kocha też ciebie, niebożę.18

Wspomnienie „Miejsca żółwia”:

Ona też je zauważyła. Tworzyły wir, zanim odpłynęły od Wieży w kierunku Miejsca Żółwia na drugim końcu Promienia, za którym dotychczas podążały.19

1. This onetime priest now held a heathen object in his hand, a scrimshaw turtle made of ivory. There was a nick in its beak and a scratch in the shape of a question mark on its back, but otherwise it was a beautiful thing.
Beautiful and powerful. He could feel the power in his hand like volts.
“How lovely it is,” he whispered to the boy who stood with him. “Is it the Turtle Maturin? It is, isn’t it?”
The boy was Jake Chambers, and he’d come a long loop in order to return almost to his starting-place here in Manhattan. “I don’t know,” he said. “She calls it the sköldpadda, and it may help us, but it can’t kill the harriers that are waiting for us in there.” He nodded toward the Dixie Pig


2. Callahan lifted the Ruger Jake had brought out of Calla New York, and now back into it; life is a wheel and we all say thankya. For a moment the Pere held the Ruger’s barrel beside his right cheek like a duelist. Then he touched his breast pocket, bulging with shells, and with the turtle.
The sköldpadda.


3. Once on the table, he lifted the sköldpadda with his fingers supporting the turtle’s flat undershell, giving them all a good look at it.


4. The bugs came on. Whatever they were, the Turtle Maturin upraised in the Pere’s hand meant nothing to them.


5. Several of the vampires lunged forward immediately, their fang-choked mouths twisting in what might have been grins. Callahan held his hands out toward them. The fingers (and the barrel of the Ruger) glowed, as if they had been dipped into blue fire. The eyes of the turtle had likewise filled with light; its shell shone.
“Stand away from me!” Callahan cried. “The power of God and the White commands you!”


6. Eddie nipped in ahead of the power-truck, got out, and asked the sweating man with the brush-hog in his hands for directions to Turtleback Lane, in the town of Lovell.


7. Because although those words would come from her mouth, it would very likely be the Beam that spoke; the Voice of the Bear or that of the Turtle.


8. “Get this carriage going,” Roland said, trying to ignore the sweet humming he could hear—whether the Voice of the Beam or the Voice of Gan the Creator, he didn’t know. “We’ve got to get to Turtleback Lane in this town of Lovell and see if we can’t find our way through to where Susannah is.”


9. A fucking kid! But how were they to know that the two of them would have such a powerful totem as that turtle? If the damn thing hadn’t happened to bounce beneath one of the tables, it might be holding them in place still.


10. And it was true. Seventeen days ago, not long before the last batch of Wolves had come galloping through the door from the Arc 16 Staging Area, their equipment in the basement of Damli House had picked up the first appreciable bend in the Bear-Turtle Beam. Since then the Beam of Eagle and Lion had snapped. Soon the Breakers would no longer be needed; soon the disintegration of the second-to-last Beam would happen with or without their help.


11. Pimli felt the psychic force rising past them and through them, to the skylight and through that, too, rising to the Beam that ran directly above Algul, working against it, chipping and eroding and rubbing relentlessly against the grain. Eating holes in the magic. Working patiently to put out the eyes of the Bear. To crack the shell of the Turtle. To break the Beam which ran from Shardik to Maturin. To topple the Dark Tower which stood between.


12. “He bought the house on Turtleback Lane!” the gunslinger roared. He reached out and took hold of Eddie’s shirt. Eddie seemed not to even notice. “Of course he did! Ka speaks and the wind blows!


13. Wendell “Chip” McAvoy was at the deli counter, weighing up a pretty sizable order of sliced honey-cured turkey for Mrs. Tassenbaum, and until the bell over the door rang, once more turning Chip’s life upside down (You’ve turned turtle, the oldtimers used to say when your car rolled in the ditch), they had been discussing the growing presence of Jet Skis on Keywadin Pond… or rather Mrs. Tassenbaum had been discussing it.


14. He often does on his walks, Roland thought. When he’s alone, he hears the Song of the Turtle and knows that he has a job to do. One he’s shirking. Well, my friend, that ends today.


15. “Oh, yes!” King said, and smiled. “The Song of the Turtle. It’s far too lovely for the likes of me, who can hardly carry a tune!”
“I don’t care,” Roland said. He thought as hard and as clearly as his dazed mind would allow. “And now you’ve been hurt.”
“Am I paralyzed?”
“I don’t know.” Nor care. “All I know is that you’ll live, and when you can write again, you’ll listen for the Song of the Turtle, Ves’-Ka Gan, as you did before. Paralyzed or not. And this time you’ll sing until the song is done.”


16. “Isn’t it a beautiful little place? I must have been by this corner a hundred times and I never noticed it until now. Do you see the fountain? And the turtle sculpture?”
He did. And although Susannah hadn’t told them this part of her story, Roland knew she had been here—along with Mia, daughter of none—and sat on the bench closest to the turtle’s wet shell. He could almost see her there.


17. “Bet your bottom dollar,” Roland answered, and was sorry immediately. He’d learned the phrase from Eddie, and saying it hurt. He walked to the turtle and dropped on one knee to examine it more closely. There was a tiny piece gone from the beak, leaving a break like a missing tooth. On the back was a scratch in the shape of a question mark, and fading pink letters.
“What does it say?” she asked. “Something about a turtle, but that’s all I can make out.”
“ ‘See the TURTLE of enormous girth.’” He knew this without reading it.


18. He spoke in a soft singsong.
“See the TURTLE of enormous girth!
On his shell he holds the earth.
His thought is slow but always kind;
He holds us all within his mind.
On his back all vows are made;
He sees the truth but mayn’t aid.
He loves the land and loves the sea,
And even loves a child like me.”


19. She saw them, too. They formed a kind of whirlpool before streaming away from the Tower, and toward the Place of the Turtle, at the other end of the Beam they had followed so far.


Autor: XYuriTT

McSnurtle The Turtle

Serwis ComicVine traktuje bohatera tej notki oraz The Terrific Whatzit jako jedną postać, bo oboje noszą imię McSnurtle the Turtle, pojawiają się w tej samej serii (Funny Stuff) itd., ale na tym podobieństwa się kończą, najważniejsza zaś sprawa, charakter mają całkowicie różny, tamten żółw był mega leniwy i miał tajną superbohaterską tożsamość, ten zaś jest aktywny, ciągle szuka okazji do interesu. Na łamach TD zdecydowaliśmy sie opisać ich rozłącznie.

Funny Stuff #61: Pojawia sie na trzech stronach, ma sporo kadrów – odwiedza Dizzy Doga.

Funny Stuff #62: Trochę kadrów na dwóch stronach – pracuje na grządce.

Funny Stuff #65: Ponownie, trochę kadrów na dwóch stronach, pomaga znaleźć rozwiązanie na wykopywanie fasoli.

The Three Mouseketeers #06: Na stronie „”how to draw”, którą można samemu pokolorować.”

The Three Mouseketeers #07: Znów, jedna strona, kilka kadrów – rozmawia z (i wkręca) Dizzy Dogiem.

Dodo & the Frog #84: Jest na jednym kadrze, jako sprzedawca w sklepie.

Dodo & the Frog #90: Na trzech stronach ma trochę kadrów – tutaj pojawia się jako ktoś kto przez ogłoszenie w gazecie sprzedaje (a tak naprawdę wynajmuje) przyczepy..

Hollywood Funny Folks #37: Ma dwie strony dla siebie, sporo kadrów, widzimy go jak odwiedza Dizzy Doga.

Nutsy Squirrel #068: Dosłownie na jednym kadrze, widoczny w drzwiach swego domu.

Comic Cavalcade #59: Ma sporo stron dla siebie, historia dotyczy ubrań i próby zarabiania na nich/pewnej promocji.

Comic Cavalcade #047: Sześć stron. McSnurtle stara się wyciągnąc kasę od Dizzy Doga, m.in. udając, że posiada samolot.

Comic Cavalcade #050: Cztery strony pełne go. Robi interesy z Dizzy Dogiem (jak zwykle, niekorzystne dla Dizzy’ego).

Dodo & the Frog #083: Żółw widoczny w dwóch kadrach, na trzecim jedynie jego sklep z szyldem.

Dodo & the Frog #086: Sporo kadrów na czterech stronach. Stara się zrobić przekręt na kasę, ale oczywiście sam kończy na minusie.

Fox and Crow #091, reprint w The Three Mouseketeers 02: Jednostronicowy gag.

Funny Stuff #074 : Widoczny na dwóch kadrach, do tego na kolejnych dwóch widać logos jego restauracji.

Hollywood Funny Folks #038: Na czterech stronach sporo z nim kadrów, jako sprzedawcą, u którego ceny rosną-w-oczach.

Leading Screen Comics #050: Siedem stron, McSnurtle chce od Dizzy Doga wyciągnąć sto dolarów… i ostatecznie udaje mu się tą kase zdobyć, choć nie bezpośrednio od Dizzy’ego.

Leading Screen Comics #056: Niecałe sześć stron pełnych go – w okolicy pojawił się inny sprzedawca czerpiący korzyści od Dizzy Doga. McSnurtle chce się go pozbyć, ale wyjątkowo, puentą komiksu jest przegrana obydwóch sprzedawców a triumfatorem który odzyskał całą straconą kasę jest Dizzy Dog.

Leading Screen #066: Widoczny na trzech kadrach, gratuluje Dizzy’emu i wkręca go w robotę.

Leading Screen #069: Trzy kadry, sprzedaje pączki.

Leading Screen #070: Pięc kadrów, jak zwykle zarabia.

Leading Screen #074: Osiem kadrów w ramach dwóch stron.

Leading Screen #075: Sporo kadrów w ramach sześciu stron, McSnurtle sprzedaje pomysły.

Nutsy Squirrel #069: Widoczny na czterech kadrach, pomaga rozwiązać problem z ciastem.

Peter Porkchops #035 : Jeden kadr, zostaje obudzony w środku nocy przez klienta.

Peter Porkchops #041 : Cztery kadry, wyjątkowo, to nie on handluje, tylko jest niejako wykorzystany przez kogoś (ktoś krzyczy do niego, że nie sprzeda mu czegoś za pięć tysięcy, mimo że McSnurtle nie jest tym zainteresowany. Ale osoba mająca byc ofiarą tego krzyczącego słysząc, że taki chytrus jak McSnurtle chce zapłacić tyle, myśli, że musi byc warte więcej.)

Peter Porkchops #046: Dziewięc kadrów, robi interesy.

Peter Porkchops #061: Dwie strony, McSnurtle zostaje okradziony.

Raccoon Kids #057: Jeden kadr na samym końcu historyjki.

Raccoon Kids #061: Dwa kadry – jest radosny z powodu klienta który chce kupić wszystko co ma w sklepie.

Raccoon Kids #062: Jeden kadr, sprzedaje rybę.

Autor: XYuriTT

The Swan Princess: Far Longer Than Forever

Tytuł: The Swan Princess: Far Longer Than Forever
Premiera: 2023
Reżyseria: Richard Rich
Angielski Dubbing: Lin Gallagher, Nina Herzog, Catherine Lavine, Yuri Lowenthal, Clayton James Mackay, Doug Stone
Gatunek: Animacja, familijny
Kraj Produkcji: USA

Dlaczego w bazie: Kolejny z filmów z serii o Swan Princess. Jak we wszystkich, pojawia się tutaj także żółw, Speed/Szybki.

Autor: XYuriTT