Tytuł: Folklor Świata Dysku
Tytuł oryginału: The Folklore of Discworld
Autor(zy): Terry Pratchett, Jacqueline Simpson
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Prószyński Media
Dlaczego w bazie: Książka ta to popularnonaukowe spojrzenie na różne „tropy” wykorzystane przez Pratchetta w swoim cyklu o Świecie Dysku. Najważniejszy i najciekawszy jest zdecydowanie kawałek o A’Tuinie, w tymże sporym fragmencie mamy bowiem ciekawy przegląd znaczenia żółwi w ziemskim folklorze i mitologi. Ogólnie fragmentów z żółwiami jest dziesięć, wszystkie pokazane poniżej, większośc to wzmianki o żółwiach jedynie w ramach Świata Dysku.
Pierwsze to wzmianka o kobiecie czekającej w kolejce po autograf (nie dla siebie) i jej podejściu do ŚD:
Ona sama nigdy, ale to nigdy nie czyta w ogóle żadnych powieści, a co dopiero fantasy czy science fiction. „Chcę tylko faktów. Jaki jest sens czytania o czymś, co nie jest prawdziwe? A już świat lecący przez kosmos na żółwiu”…1
Krótka wzmianka o naturze ŚD:
Drugi system jest okrągły jak talerz i przemieszcza się w bardziej statecznym tempie, wysiłkiem zaprzęgu słoni i żółwia. To Dysk.2
Wspomniany długawy kawałek o żółwiach w ziemskim ujęciu (w tym nawiązanie do Żółwi aż do końca):
SŁONIE I ŻÓŁW
Absolutnie kluczowy i niezaprzeczalny fakt dotyczący Dysku to ten, że jest dyskiem. A przynajmniej jest niezaprzeczalny, o ile ktoś nie jest wyznawcą religii omniańskiej i wóczas musi temu faktowi zaprzeczać z całych sił. Dysk spoczywa na czterech gigantycznych słoniacg (o imionach: Berilia, Tubuł, Wieki t’Phon i Jarekeen), których kości są żyjącym żelazem, a nerwy są z żywego złota. Słonie natomiast stoją na skorupie Wielkiego A’Tuina, długiego na dziesięć tysięcy mil gwiezdnego żółwia, ktory w sposób celowy płynie przez kosmos. Jaki mógłby być ten cel, tego nie wiadomo.
Dziecko spytało kiedyś:
— Dlaczego Żółw pływa?
Na co mędrzec odparł:
— Dziecko, nie ma żadnego „dlaczego”. TAK… WŁAŚNIE… JEST.
Można to powiedzieć o wielu sprawach.
Na Ziemi „wszyscy wiedzą”, jak to kiedyś ludzie wierzyli, że ich świat także jest płaski, o ile w ogóle o tym myśleli. W rzeczywistości od kilku tysięcy lat rosnąca liczba wykształconych osób dysponowała wiedzą, że świat jest kulą. Ogólnie rzecz biorąc, rozsądek sugerował, by nie krzyczeć o tym na ulicy ze względu na możliwe niepokoje. Nie ma wątpliwości, że starożytni indyjscy uczeni posiedli tę wiedzę, ale że prawda występuje w wielu postaciach, pradawne epickie poematy hinduskie stwierdzą, że świat jest dyskiem.
Dalsze szczegóły indyjskiej kosmologii są zmienne. Według jednego mitu cztery (albo osiem) wielkie słonie, zwane diggaja albo disâgaja, „słonie kierunków”, strzegą czterech (albo ośmiu) stron dysku, wspólnie z pewnym typem bóstwa zwanego lokapala, dosiadającym każdego z nich. Jednak nąjstarsze teksty nie twierdzą, że słonie te niosą świat. Za to według innego mitu świat spoczywa na grzbiecie pojedynczego słonia, Maha-Padma, a on stoi na żółwiu (lądowym) imieniem Chukwa. I wreszcie powiedziane jest w jeszcze innym micie, że bóg Wisznu przyjął kiedyś postać wielkiego żółwia (kūrma), tak ogromnego, że góra Meru,święta centralna góra świata, mogła oprzeć się na jego grzbiecie i być wykorzystana do ubijania oceanu. Na pewnym etapie, choć nikt nie wie kiedy dokładnie, wszystkie te legendy zaczęły zlewać się w jedno. W rezultacie niektórzy (ale nie wszyscy) hinduscy mitografowie uważają obecnie, że świat jest dyskiem niesionym przez cztery słonie stojące na żółwiu.Rozmaite warianty tego mitu rozprzestrzeniły się do innych rejonów świata*. Jeden, który okazał się szczególnie popularny, obejmuje nieskończoną regresję żółwi. Mówi się, że pewien arogancki Anglik nabijał się z Hindusa, pytając na czym stoi żółw; Hindus odpowiedział z całkowitym spokojem „Ach, sahibie, dalej są żółwie do samego dołu”**. Inny wariant, wspomniany przelotnie w filmie Złodziej z Bagdadu, mówi o całkiem innych zwierzętach, ale jest wartościowy, ponieważ dodaje jeden istotny czynnik, mianowicie ruch. Ta wersja mówi, że świat spoczywa na siedmiu filarach, niesionych na barkach wielkiego dżinna, stojącego na orle, który usiadł na byku, który stoi na rybie — a ta ryba płynie przez morza wieczności.
Mitologia chińska także zna ogromnego kosmicznego żółwia, choć jest pewna różnica. Według Chińczyków nasz świat nie leży na grzbiecie zwierzęcia (ze słoniami czy bez), ale przelewa się wewnątrz niego. Plastron mieści oceany, na których unoszą się wszystkie nasze kontynenty, a kiedy spojrzymy w górę, na kopułę nocnego nieba, widzimy wewnętrzną stronę wielkiej skorupy nabijaną niezliczonymi gwiazdami.
Najwyraźniej odpryski informacji dryfowały przez multiwersum, tu i ówdzie zapuszczając korzenie. Ale pełna i cudowna Prawda znana jest jedynie na Dysku: Żółw Się Rusza!* Niektóre mogą być lokalnego pochodzenia — wydaje się, że ludzie mają skłonność do widzenia w żółwiach potężnych nosicieli.
** Tak, wiemy, że istnieje kilka wersji tej historii.3
Kolejna wzmianka o żółwiu w kontekście ŚD:
Jednak sama legenda stwarza poważne problemy. Jeśli cztery słonie wyznaczają cztery strony świata, to gdzie stał ten piąty? Pośrodku, by razem tworzyły wzór zwany kwinkunksem? Jeśli ześliznął się i spadł z grzbietu żółwia, jak mógł uderzyć o Dysk?4
Kolejny opis dotyczy Oma z Pomniejszych Bóstw, wspomina się też jednakże o jednym z avatarów Wishnu:
Kapłani twierdzą również, że Om stworzył świat i ujawnił im, ie ów świat nie jest dyskiem niesionym przez żółwia, ale doskonale gładką kulą; stało się to kluczowym dogmatem Kościoła omniańskiego. Tymczasem Om zaprzecza, by kiedykolwiek coś takiego mówił, jak również temu, że stworzył świat — a gdyby stworzył, jak mówi, nie zrobiłby kulistego. Kula to głupi pomysł. Ludzie by pospadali. Jeśli już o tym mowa, Om ma bardzo mgliste wspomnienia ze spotkań z prorokami i nie poznaje słów, które podobno od niego usłyszeli. Poglądy Oma na te kwestie są znane, ponieważ jakieś trzy lata spędził na świecie w postaci żółwia. Był to krępujący przypadek. Zamierzał objawić się na krótko w jakimś odpowiednio imponującym awatarze — najpewniej jako byk — ale trafił do ciała żółwia. I to nie ogromnego, dźwigającego góry żółwia, jak ten, którego wybrał hinduistyczny bóg Wisznu, ale zwykłego, pospolitego żółwia.5
Kolejny kawałek o Omie a także o Ajschylosie i innym przypadku „zrzucania żółwi”:
Co jeszcze pogarszało sytuację, Om jako żółw przekonał się, że zagrożony jest jego byt fizyczny. Nazbyt wielu spotkanych ludzi wie-działo, że „nieźle można sobie takim podjeść”. W dodatku polował na niego orzeł, który odkrył, że jeśli unieść żółwia w szponach, a potem zrzucić go na kamienie z dużej wysokości, rezultatem będzie rozbita skorupa i dość mdły posiłek. Jeśli jednak orzeł zrzuci żółwia na czyjąś głowę, to odtworzy ziemską legendę, zgodnie z którą słynny grecki tragik Ajschylos zginął, kiedy przelatujący orzeł zrzucił żółwia na jego łysą głowy, biorąc ją za kamień. Orty w pewnych okolicach nauczyły się zrzucać żółwie, by rozbić ich skorupy, co potwierdziły liczne źródła. Nasze zawieszenie niewiary w umiejętność ptaka do namierzenia człowieka w ramach szykowania obiadu wynikać może na przykład z zamieszczonego w „Daily Telegraph” wspomnienia o brygadierze Johnie Mackenziem. W czasie drugiej wojny światowej pracował z partyzantami w górach Grecji i „…przy którejś okazji spotkanie strzelców brygady na górze zostało zakłócone, kiedy stadło sepów niosących w szponach rozmaite małe żółwie postanowiło rzucić je na zbocze, by rozbić skorupy. Dwaj żołnierze doznali pęknięcia czaszki, były też inne urazy; spotkanie zostało przerwane”.
Pobyt w ciele skromnego żółwia bardzo wpłynął na Oma.6
Kolejna wzmianka to cytat wprost z jednego z przypisów z Czarodzicielstwa, opis Chimery:
Ma ona nogi syreny, sierść żółwia i i i dzież zęby kaczki, a także skrzydła węża. Co oczywista, na dowód mogę przedstawić jedynie słowo moje. Bestia oddech ma niczym palenisko i temperament gumowego balonu przez huragan porwanego. [Czarodzicielstwo]7
Wzmianka o wydarzeniach z Piramid:
Co więcej, Teppic odwiedził niedawno Efeb, gdzie słyszał filozofa Xenona tłumaczącego swój słynny logiczny dowód, że jeśli wystrzelić z łuku do żółwia, strzała nie może go trafić.8
Przytoczony kawałek z Bogowie, honor, Ankh-Morpork i komentarz odnoszący się di świata realnego:
Przypomina mi to — podjął Leonard — wszystkie te morskie opowieści o gigantycznych żółwiach, które śpią na powierzchni, a marynarze sądzą, że to wyspa. Oczywiście nie ma tak małych gigantycznych żółwi. [Bogowie, honor, Ankh-Morpork]
W naszym świecie, pod nieobecność żółwi większych niż —powiedzmy — porządny stół, tradycyjne podania marynarskie ostrzegają przed lądowaniem na jakiejś wielkiej, bardzo wielkiej rybie albo wielorybie, który przypadkiem drzemie na powierzchni.9
Ostatni kawałek, troszke łaciny:
W bibliotece Uniwersytetu Cambridge i w Bibliotece Brytyjskiej znajdują się łacińskie manuskrypty Bestiariusza (to znaczy Księgi Bestii), datowane na początek dwunastego wieku. Bestiariusz obejmuje również fragment na temat morskiego, którego mylnie można wziąć za wyspę, a zaczyna się tak:
Jest w oceanie potwór zwany aspido delone po grecku,
Z drugiej strony, zwany jest aspido testudo po łacinie,
A zwany jest też Wielorybem… Zwierz ów unosi grzbiet swój z otwartego morza, ponad fale wód…
Testudo to po łacinie „żółw”. Delone nie ma sensu, a więc musi to być błędnie zapisane chelone, co rzeczywiście jest greckim słowem oznaczającym żółwia. Jakim cudem ziemscy mnisi sprzed tysiąca lat połączyli z żółwiami tradycyjną opowieść o wielorybie? Może jakieś echo ze świata Dysku? Co do aspido, musi to określać jakiś rodzaj węża, a więc — można sądzić — Wąż Morski także wmieszał się do legendy. Co czyni dobrą opowieść jeszcze lepszą.10
1. She herself never, ever read novels of any kind, let alone fantasy fiction. ‘I only want facts. What’s the point of reading about things that aren’t real? As for a world flying through space on a turtle…’.
2. The other is round-like-a-plate, and is moved at a more sedate pace by a team of elephants and a turtle. This is the Discworld..
3. THE ELEPHANTS AND THE TURTLE
The absolutely central, incontrovertible fact about the Discworld is that it is a disc. At least, it’s incontrovertible unless you adhere to the Omnian religion, in which case you must controvert it like billy-o. This disc rests upon four gigantic elephants (named Berilia, Tubul, Great T’Phon and Jerakeen), whose bones are living iron, and whose nerves are living gold. These elephants themselves stand upon the shell of the Great A’Tuin, a ten-thousand-mile-long star turtle, which is swimming through space in a purposeful manner. What this purpose may be, is unknown.
A child once asked, ‘Why does the Turtle swim?’
A wise man replied, ‘Child, there is no Why. IT … IS … SO.’
And that could be said of many things.
On Earth ‘everyone knows’ that people used to believe that their planet was also flat, if they thought about it at all. In fact for several thousand years a growing number of educated people have shared the knowledge that it is a globe. Generally speaking it was wisest not to shout about it in the street, though, because of the unrest this could cause. No doubt scholars in the ancient Hindu India partook of this knowledge, but since truth comes in many forms, the age-old epic poems of India declare the world to be a disc.
Further details of Hindu cosmology vary. According to one myth, there are four (or eight) great elephants named the diggaja or di gaja, ‘elephants of the directions’, guarding the four (or eight) compass points of this disc, with a type of god called a lokapala riding on the back of each one. But the oldest texts do not claim that they carry the world. According to another myth, however, the world rests on the back of a single elephant, Maha-Padma, and he is standing on a tortoise named Chukwa.
Finally, it is said in yet another myth that the god Vishnu once took on the form of a vast tortoise or turtle (k rma), so huge that Mount Meru, the sacred central mountain of the world, could rest on his back and be used as a stick to churn the ocean. At some stage, though nobody knows just when, these insights began to blend, with the result that some (but not all) Hindu mythographers now say the world is a disc supported by four elephants supported by a turtle.
Variations of the myth spread out from India to other areas of the globe.1 One that has proved particularly popular involves an infinite regression of turtles. It is said that an arrogant Englishman once mocked a Hindu by asking what the turtle stood on; untroubled, the Hindu calmly replied, ‘Ah, Sahib, after that it’s turtles all the way down.’2 Another variation, briefly mentioned in the film A Thief of Baghdad, involves different creatures but is of value because it adds one vital factor, that of movement. It tells how the world rests on seven pillars, carried on the shoulders of a huge genie, who stands on an eagle, which perches on a bull, which stands on a fish – and this fish swims through the seas of eternity.
Chinese mythology also knows of an immense cosmic turtle, but with a difference. According to the Chinese, our world is not balanced upon the creature’s back (with or without elephants), but is sloshing about inside it. Its plastron contains the oceans upon which all our continents are floating, and when we look up at the dome of the night sky we are seeing the inside of its vast carapace, studded with innumerable stars.
Clearly, fragments of information have drifted through the multiverse and taken root here and there. But the full and glorious Truth is known only on the Discworld. The Turtle Moves!
1.And some may be locally grown. Humanity seems predisposed to see the turtle as a massive carrier.
2. Yes, we know that there are several versions of this story!.
4. Yet the legend itself poses great problems. If the Four Elephants mark the four quarters, where did the Fifth stand? Centrally, to form the pattern known as a quincunx? If it slipped and fell from the Turtle’s back, how could it strike the Disc – did it fall upwards? .
5. The priests also claim that Om made the world, and revealed to them that it is not a disc carried by a turtle, but a perfectly smooth ball moving in a perfect circle round the sun, which is another perfectly smooth ball; this has become a vital dogma in the Omnian Church. Actually, Om now denies that he ever said this, or that he made the world – and if he had, he says, he wouldn’t have made it as a ball. Silly idea, a ball. People would fall off. Come to that, Om has only very vague memories of having met any prophets, and doesn’t recognize the things he is supposed to have said to them.
Om’s views on these matters are known because he spent three years or so in the world in the form of a tortoise. This was an embarrassing accident. He had meant to manifest himself briefly in some suitably impressive avatar – most likely, a bull – but what he got was a tortoise. Not a vast mountainbearing tortoise such as the Hindu god Vishnu once chose, but a mere common-or-garden tortoise..
6. To make matters worse, Om-as-tortoise found his physical life in danger. Far too many people he met knew that ‘there’s good eating on one of those’. He was also being hunted by an eagle who had found out that if you carry off a tortoise in your talons and drop it on a rock from a great height, the result is a shattered shell and a rather fiddly meal. If, on the other hand, you drop it on somebody’s head, then you are recreating the Earth legend which claims that the Ancient Greek dramatist Aeschylus was killed when a flying eagle dropped a tortoise on his bald head, mistaking it for a rock.
That eagles in some places have learned to drop tortoises in order to crack them open has been attested to by various sources, and our suspension of disbelief in a bird’s ability to target humans in the course of breaking its lunch was occasioned by a Daily Telegraph obituary of Brigadier John Mackenzie. In the Second World War he worked with partisans in the mountains of Greece, and ‘… on one occasion a brigade rifle meeting on a mountain was disrupted when a flock of vultures carrying various small tortoises in their talons decided to drop them on the mountainside to crack their shells. Two soldiers sustained fractured skulls from the tortoises and there were other injuries; the meeting was abandoned.’
Om has been affected by his spell as a humble tortoise..
7. It have thee legges of an mermade, the hair of an tortoise, the teeth of an fowel, and the winges of an snake. Of course, I have only my worde for it, the beast having the breathe of an furnace and the temperament of an rubber balloon in a hurricane. [Sourcery].
8. Furthermore, Teppic had recently visited Ephebe, where he had heard the philosopher Xeno expounding his famous logical proof that if you shoot an arrow at a tortoise you cannot possibly hit it..
9. ‘It puts me in mind,’ said Leonard, ‘of those nautical stories of giant turtles that sleep on the surface, thus causing sailors to think they are an island. Of course, you don’t get giant turtles that small.’ [Jingo]
In our world, in the absence of any turtles larger than, say, a decent-sized dining-table, traditional nautical lore warns instead of the risks involved in landing on a really, really big fish or whale which happens to be dozing on the surface..
10. In Cambridge University Library and in the British Library there are manuscripts of a Latin Bestiary (that is, a Book of Beasts) dating from the early twelfth century. It includes a section about the sea-monster which gets mistaken for an island, beginning thus: There is an ocean monster which is called an aspido delone in Greek. On the other hand, it is called an aspido testudo in Latin. It is also called a Whale … This animal lifts its back out of the open sea above the watery waves … [transl. T. H. White]
Testudo is Latin for ‘tortoise’. Delone makes no sense, and must be a mistake for chelone, which is indeed a Greek word, meaning ‘turtle’. Why on earth should English monks a thousand years ago get the traditional whale mixed up with tortoises and turtles? Some echo from the Discworld, maybe? As for aspido, this must refer to a snake of some sort, so it would seem that the Sea Serpent has somehow got into the mix. It makes a good yarn even better..
Autor: XYuriTT