Nauka świata Dysku

Tytuł: Nauka świata Dysku
Tytuł oryginału: The Science of Discworld
Autor(zy): Terry Pratchett, Ian Stewart, Jack Cohen
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 1999 (Eng), 2000 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dlaczego w bazie: Nauka świata Dysku to pierwszy (i jedyny bez podtytułu) tom czteroksiążkowej serii pod takim wspólnym tytułem. Książki te można zdecydowanie określić mianem popularno-naukowych, z dodatkiem Świata Dysku. Rozdziały są w układzie na zmianę, o magach z niewidocznego uniwersytetu (zasadniczo krótsze) oraz o szeroko rozumianej nauce, w pierwszym tomie są to zagadnienia dotyczące powstania świata i życia na nim. Jako że książka ta balansuje pomiędzy światem realnym a dyskiem, nie brak (w obu perspektywach) nawiązań do żółwi, A’Tuin jest wszakże swoistą ikoną serii. Poniżej kilka przykładowych (przede wszystkim dłuższych kawałków), nie stanowią one jednak wszystkich wzmianek (ale pominęliśmy głównie te mniej „unikalne”).

Pierwsza wzmianka jaką przytaczamy to fragment który pojawia się zanim jeszcze właściwa książka się zacznie, jeden z czterech cytatów jakie znajdują się na samiuśkim początku jest żółwi.

Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
Myślak Stibbons1

Drugi przytaczany cytat to wyjaśnienie dlaczego Nauka jest inne niż typowe pozycje „Nauka Wstaw_nazwę_uniwersum”, gdzie opisywane są pseudonaukowe pomysły mające wyjaśniać czemu X i Y działają w serialu tak a tak.

Moglibyśmy pójść tą drogą. Moglibyśmy na przykład wskazać, że teoria Darwina tłumaczy, jak niższe formy życia ewoluują w wyższe, wobec czego całkiem rozsądna wydaje się przemiana człowieka w orangutana (który pozostał jednak bibliotekarzem, jako że nie ma formy życia wyższej niż bibliotekarz). Moglibyśmy spekulować, jakie sekwencje DNA potrafią sensownie wymusić azbestową wyściółkę wnętrzności smoków. Moglibyśmy nawet próbować wyjaśniać, jak powstał długi na tysiące kilometrów żółw.
Postanowiliśmy tego nie robić – z ważnego powodu. Właściwie z dwóch powodów.
Przede wszystkim byłoby to… no… głupie. 2

Kolejny fragment jaki wybraliśmy to rozważania o związkach żółwi z księżycem.

Nawet istoty stojące niżej na drabinie ewolucji z pewnością dostrzegały Księżyc. Weźmy dla przykładu żółwia – zwierzę tak dyskowe, jak tylko można sobie wyobrazić. Kiedy dzisiejsze żółwie wypełzają na plażę, żeby złożyć jaja i zakopać je w piasku, w jakiś sposób tak dobierają czas, by małe żółwiki mogły podążać w stronę morza, kierując się Księżycem. Wiemy to, ponieważ mylą je światła nowoczesnych budynków. Takie zachowanie jest niezwykłe i naukowców nie satysfakcjonuje tłumaczenie go instynktem i udawanie, że to już odpowiedź. Czym właściwie jest instynkt? Jak działa? Skąd się wziął? Naukowiec szuka prawdopodobnej odpowiedzi na te pytania, a nie pretekstu, by przestać o nich myśleć. Zapewne występująca u żółwików tendencja pełzania za Księżycem i niesamowite wyczucie czasu ich matek ewoluowały wspólnie. Żółwie, które przypadkiem złożyły jaja w odpowiednim czasie, by w chwili wylęgu Księżyc znalazł się po stronie morza od miejsca zakopania jaj, i których młode przypadkiem miały skłonność podążania za jasnym światłem, doprowadzały do morza większą część nowego pokolenia niż pozostałe. Aby utrwalić tę tendencję jako uniwersalną cechę żółwiowatości, potrzebny był tylko jakiś sposób, by przekazywać ją z pokolenia na pokolenie. W tym miejscu na scenę wchodzą geny. Żółwie, które odkryły działającą strategię nawigacyjną i p o trafiły przekazać ją potomstwu, radziły sobie lepiej niż inne. I rozmnażały się, pokonując pozostałe, aż w końcu jedynymi żyjącymi żółwiami są te, które potrafią nawigować według Księżyca. 3

Kolejny fragment także porusza kwestię żółwi i księżyca.

Najciekawszy w tych sztuczkach ziemskich żółwi jest fakt, że na żadnym etapie nie występuje konieczność, by zwierzęta zdawały sobie sprawę, iż ich pora lęgu powiązana jest z ruchem Księżyca, ani nawet z istnienia Księżyca jako takiego. Jednak sztuczka by się nie udała, gdyby małe żółwie nie zauważały Księżyca; wnioskujemy zatem, że go widzą. Trudno jednak wydedukować istnienie jakiegoś żółwiego astronoma, który zastanawia się nad niezwykłymi zmianami kształtu Księżyca. 4

Kolejny kawałek to dosyć klasyczny przypadek, przywołana zostaje anegdota o „żółwiach coraz dalej w dół/aż do końca” i trochę danych pobocznych.

Chyba niemożliwe jest tutaj pominięcie anegdotki o żółwiu. Zgodnie z hinduistycznym mitem Ziemia spoczywa na grzbietach czterech słoni stojących na żółwiu. Ale co podtrzymuje żółwia? W świecie Dysku Wielki A’Tuin nie potrzebuje wsparcia i płynie przez kosmos, nie przejmując się rozważaniami o tym, co go podtrzymuje. Oto magia w działaniu: żółwie noszące światy takie właśnie są. Ale według pewnej starszej damy, zwolenniczki hinduistycznej kosmologii, której uczony astronom zadał takie samo pytanie, odpowiedź jest inna: “Też żółwie, coraz dalej w dół”. Wizja nieskończonego stosu żółwi budzi rozbawienie i chyba bardzo nieliczni uznają to za wyjaśnienie zadowalające. Bardzo nieliczni uznają to nawet za zadowalający typ wyjaśnienia, choćby dlatego że nie tłumaczy, co podtrzymuje nieskończony stos żółwi. Jednakże większości z nas całkiem wystarcza tłumaczenie początków czasu: “Zawsze był”. Rzadko analizujemy to stwierdzenie tak dokładnie, żeby uświadomić sobie, iż w rzeczywistości mówi ono: “Też czas, coraz dalej wstecz”. Zastąpmy “czas” przez “żółwie”, “wstecz” przez “w dół”… Każdy moment w czasie jest “podtrzymywany”, to znaczy, jest przyczynową konsekwencją poprzedniego momentu. Świetnie, ale to nie wyjaśnia, dlaczego istnieje czas. Co spowodowało ten nieskończony zasięg czasu? Co podtrzymuje cały stos? 5

Wzmianka o Chelonium.

Tak samo dzieje się w świecie Dysku, z jego dziwacznymi dla nas pierwiastkami, takim i jak chelonium (niezbędny w tworzeniu żółwi noszących światy), elephantigen (to samo dla słoni) i narrativum – niezwykle ważny pierwiastek, nie tylko dla Dysku, ale i dla zrozumienia naszego świata. 6

Kolejne dwa wybrane cytaty to dwie różne listy reguł jakie na podstawie obserwacji sporządził Myślak.

Na kartce, równym charakterem Myślaka, zapisano:
REGUŁY
1. Rzeczy się rozpadają, ale jądra trzymają się dalej.
2. Wszystko porusza się po krzywych.
3. Powstają kule.
4. Duże kule mówią przestrzeni, żeby się zakrzywiała.
5. Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
6. …To takie przygnębiające. 7

REGUŁY
1. Rzeczy się rozpadają, ale jądra trzymają się dalej.
2. Wszystko porusza się po krzywych.
3. Powstają kule.
4. Duże kule mówią przestrzeni, żeby się zakrzywiała.
5. Nigdzie nie ma żadnych żółwi.
(tutaj dopisał: Oprócz zwyczajnych)
6. Życie pojawia się wszędzie, gdzie może.
7. Życie pojawia się wszędzie, gdzie nie może.
8. Istnieje coś podobnego do narrativum.
9. Być może, istnieje coś zwanego ośluporium (por. reg. 7)
10. … 8

Ostatnia wzmianka jaką wybraliśmy dotyczy nieoczekiwanej ochrony jaką A’Tuin i słonie zapewniają dyskowi.

– Tak, ale jako wynik magii dyskursywnej. To całkiem inna sprawa. Człowiek nie spodziewa się, że kamień spadnie na niego z nieba.
– Chociaż trudno oczekiwać, żeby został w górze – wtrącił Ridcully. – W przyzwoitym wszechświecie żółw wyłapuje większość, a słonie załatwiają resztę. Chronią świat. Wiecie, mam wrażenie, że najrozsądniejszym wyjściem dla każdej inteligentnej formy życia na tym małym światku byłoby uciec z niego jak najszybciej. 9

1. There are no turtles anywhere.
Ponder Stibbons


2. We could have taken that approach. We could, for example, have pointed out that Darwin’s theory of evolution explains how lower lifeforms can evolve into higher ones, which in turn makes it entirely reasonable that a human should evolve into an orangutan (while remaining a librarian, since there is no higher life form than a librarian). We could have speculated on which DNA sequence might reliably incorporate asbestos linings into the insides of dragons. We might even have attempted to explain how you could get a turtle ten thousand miles long.
We decided not to do these things, for a good reason … um, two reasons.
The first is that it would be … er … dumb.


3. Creatures lower on the evolutionary ladder were certainly aware of the Moon. Take the turtle, for
instance – about as Discwordly a beast as you can get. When today’s turtles crawl up the beach to lay their
eggs and bury them in the sand, they somehow choose their timing so that when the eggs hatch, the baby
turtles can scramble towards the sea by aiming at the Moon. We know this because the lights of modern buildings confuse them. This behaviour is remarkable, and it’s not at all satisfactory to put it down to ’instinct’ and pretend that’s an answer. What is instinct? How does it work? How did it arise? A scientist wants plausible answers to such questions, not just an excuse to stop thinking about them. Presumably the baby turtles’ moonseeking tendencies, and their mothers’ uncanny sense of timing, evolved together. Turtles that just happened, by accident, to lay their eggs at just the right time for them to hatch when the Moon would be to seawards of their burial site, and whose babies just happened to head towards the bright lights, got more of the next generation back to sea than those that didn’t. All that was needed to establish these tendencies as a universal feature of turtle-hood was some way to pass them on to the next generation, which is where genes come in. Those turtles that stumbled on a workable navigational strategy, and could pass that strategy on to their offspring by way of their genes, did better than the others. And so they prospered, and outcompeted the others, so that soon the only turtles around were the ones that could navigate by the Moon.


4. The interesting thing about the terrestrial turtlish trickery is that at no stage is it necessary for the animals to be conscious that their timing is geared to the Moon’s motion, or even that the Moon exists. However, the trick won’t work unless the baby turtles notice the Moon, so we deduce that they did. But we can’t deduce the existence of some turtle astronomer who wondered about the Moon’s puzzling changes of shape.


5. It now becomes impossible not to mention the turtle joke. According to Hindu legend, the Earth rides on the back of four elephants, which ride on a turtle. But what supports the turtle? In Discworld, Great A’Tuin needs no support, swimming through the universe unperturbed by any thought about what holds it up. That’s magic in action: world-carrying turtles are like that. But according to the old lady who espoused the Hindu cosmology, and was asked the same question by a learned astronomer, there is a different answer: ’It’s turtles all the way down!’ The image of an infinite pile of turtles is instantly ludicrous, and very few people find it a satisfying explanation. Indeed very few people find it a satisfying kind of explanation, if only because it doesn’t explain what supports the infinite pile of turtles. However, most of us are quite content to explain the origins of time as ’it’s always been there’. Seldom do we examine this statement closely enough to realize that what it really says is ’It’s time all the way back.’ Now replace ’time’ by ’turtle’ and ’back’ by ’down’ … Each instant of time is ’supported’, that is, a causal consequence of, the previous instant of time. Fine, but that doesn’t explain why time exists. What caused that infinite expanse of time? What holds up the whole pile?


6. It is the same on Discworld, with its to our eyes bizarre elements such as chelonium (for making world-bearing turtles), elephantigen (ditto elephants), and narrativium – a hugely important ’element’ not just for Discworld, but for understanding our own world too.


7. On the paper was written, in Ponder’s very neat handwriting:
THE RULES
1 Things fall apart, but centres hold.
2 Everything moves in curves.
3 You get balls.
4 Big balls tell space to bend.
5 There are no turtles anywhere.
6 … It’s so depressing.


8. THE RULES
1 Things fall apart, but centres hold
2 Everything moves in curves
3 You get balls
4 Big balls tell space to bend
5 There are no turtles anywhere
(after this one he’d added Except ordinary ones)
6 Life turns up everywhere it can
7 Life turns up everywhere it can’t
8 There is something like narrativium
9 There may be something called bloodimindium (see
rule 7)
10…


9. ’Yes, but only as a result of argumentative wizardry. That’s quite different. You don’t expect rocks to drop out of the sky.’
’You don’t expect them to stay up? said Ridcully. ’In a proper universe, the turtle snaps up most of them and the elephants get the rest. Protects the world. Y’know, it seems to me that the most sensible thing any intelligent lifeform could do on that little world would be to get off it.’


Autor: XYuriTT

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.