Nauka świata Dysku IV – Dzień sądu

Tytuł: Nauka świata Dysku IV – Dzień sądu
Tytuł oryginału: The Science of Discworld IV – Judgement Day
Autor(zy): Terry Pratchett, Ian Stewart, Jack Cohen
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 2013 (Eng), 2014 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dlaczego w bazie: Nauka świata Dysku IV – Dzień sądu to czwarty i ostatni tom czteroksiążkowej serii pod takim wspólnym tytułem. Ponownie się powtarzając, książki te można zdecydowanie określić mianem popularno-naukowych, z dodatkiem Świata Dysku. Rozdziały są w układzie na zmianę, o magach z niewidocznego uniwersytetu (zasadniczo krótsze) oraz o szeroko rozumianej nauce, w czwartym tomie są to zagadnienia dotyczące szeroko pojętych wierzeń ludzkich. Jako że książka ta balansuje pomiędzy światem realnym a dyskiem, nie brak (w obu perspektywach) nawiązań do żółwi, A’Tuin jest wszakże swoistą ikoną serii (żółw załapał się też na okładkę w formie wisiorka), sporo tu też fragmentów o ziemskich „żółwiach świata”. Żółwie załapały się także do nazw dwóch rozdziałów, czwartego (Żółwie świata, World Turtles) i dwudziestego pierwszego (Żółw się rusza!, The Turtle Moves!).

Pierwszy cytat dotyczy ciekawej różnicy między światem kuli a dysku.

Świat Kuli nie ma żadnych podpór. Wydaje mu się chyba, że jest żółwiem, gdyż płynie w przestrzeni pociągany tajemniczymi siłami. Ludzcy mieszkańcy nie przejmują się kulą, która płynie, mimo że nie ma płetw.1

Kolejny cytat także wyjaśnia podejście świata dysku do świata kuli.

Cykl powieści o Dysku traktuje mitologię Kuli poważnie, uzyskując humorystyczny efekt, najzabawniejszy w opisie samej geografii i magicznych podpór świata, słoni i żółwia. 2

Kolejne pięć cytatów to sporawe fragmenty o znaczeniu żółwi w mitach kosmologicznych świata.

Wszystko dobrze, ale zarówno uniwersocentryczna nauka, jak i humanocentryczna mitologia raczej nie unikną pytania dodatkowego: Co podtrzymuje te słonie? Myśl o unoszącym się w powietrzu zwykłym słoniu jest dostatecznie bezsensowna, a co dopiero słoniu olbrzymim i niewyobrażalnie ciężkim. Dyskową odpowiedzią jest A’Tuin, płynący przez kosmos gigantyczny żółw. Jego skorupa gwarantuje solidną podstawę, na której mogą stanąć słonie.
Jak na system kosmologiczny wszystko trzyma się całkiem nieźle… ale oczywiście pojawia się kolejny problem: co podtrzymuje żółwia?
Wydaje się, że może to tak trwać w nieskończoność, jednak w tym miejscu wchodzą do gry obserwacje natury. Rzeczywisty świat podsuwa długą listę wyjątków od zasady, że naturalnym miejscem dowolnego obiektu jest powierzchnia gruntu: ciała niebieskie, chmury, ptaki, owady, a także stworzenia wodne: ryby, krokodyle, hipopotamy, wieloryby oraz – co dla nas kluczowe – żółwie.
(…)
Pozostają żółwie.
Małe żółwie zwykle sporo czasu spędzają na skałach, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie liczy chyba, że na małym żółwiu zmieszczą się cztery wielkie, dźwigające świat słonie. Wielkie żółwie wychodzą na ląd, by złożyć jaja, jednak jest to wydarzenie mistyczne i nie budzi większych wątpliwości wobec teorii, że naturalnym miejscem żółwia jest woda. Gdzie – co warto zauważyć – żółw nie potrzebuje żadnego podparcia. Można zatem wnioskować, że każdy szanujący się gigantyczny kosmiczny żółw będzie płynął w przestrzeni, z czego wynika, że aby nie spaść, nie trzeba mu żadnej dodatkowej podpory. Jeśli przyjrzymy się zwierzęciu dokładniej, przekonamy się, że żółw wielki jak świat wydaje się idealny, by umieścić na nim cztery gigantyczne słonie. Trudno sobie wyobrazić, by cokolwiek mogło pełnić tę funkcję lepiej.
Krótko mówiąc, jak już wcześniej wspomniano, Dysk jest przykładem bardzo rozsądnie zbudowanego świata.3

Dlatego warto się przyjrzeć podobieństwom i różnicom opowieści o stworzeniu w różnych kulturach, zwłaszcza w kwestii noszących światy słoni i pływających w kosmosie żółwi. Oraz trzeciego popularnego nosiciela światów, ogromnego węża. Żółwia świata (kosmicznego żółwia, boskiego żółwia, żółwia niosącego
świat) spotykamy w mitach chińskich, indyjskich oraz u rozmaitych plemion północnoamerykańskich Indian, w szczególności u Lenape (Delawarów) i Irokezów.
Około 1680 roku Jasper Danckaerts, członek protestanckiej sekty znanej jako labadyści, wyruszył do Ameryki, by stworzyć tam społeczność religijną. Zapisał mit Lenape o żółwiu świata w Dzienniku podróży do Nowego Jorku w 1679–80. Przytaczamy parafrazę tego mitu za artykułem Jaya Millera. Na początku wszystko było wodą. Potem wyłonił się Wielki Żółw, muł z jego boków stał się Ziemią i wyrosło ogromne drzewo. Kiedy wznosiło się ku górze, jedna jego gałąź stała się mężczyzną; potem pochyliło się i dotknęło ziemi, i druga gałąź stała się kobietą. Wszyscy ludzie pochodzą od tych dwojga. Miller dodaje: „Moje […] rozmowy z Delawarami sugerują, że życie i Ziemia nie byłyby możliwe bez żółwia podtrzymującego świat”.4

W końcu Mała Ropucha przyniosła ten muł, rozsmarowany potem na grzbiecie Wielkiego Żółwia. Muł się rozrastał, aż stał się Ameryką Północną. Wtedy kobieta urodziła. Pierwszy syn, Pęd, był łagodny i napełnił świat samym dobrem. Drugi, Krzemień, zniszczył dużą część dzieła brata i stworzył wszystko, co złe. Walczyli z sobą, w końcu Krzemień został wygnany i musiał zamieszkać w wulkanie na grzbiecie żółwia. Niekiedy gniewa się i czujemy to, bo trzęsie się ziemia.
(…)
Żółw niosący świat nie trafił do egipskiego panteonu, jednak często pojawia się w starożytnej Ameryce Środkowej, u takich kultur jak Olmekowie. Wiele z nich uważało, że świat jest równocześnie kwadratowy i okrągły, ale był też kajmanem albo żółwiem pływającym w pierwotnym oceanie; reprezentowały Ziemię i mogły, ale nie musiały, ją nosić.
(…)
W innej kulturze środkowoamerykańskiej, w cywilizacji Majów, trzynastu boskich stwórców zbudowało ludzkość z kukurydzianego ciasta. Świat w jego czterech kardynalnych punktach wspierały cztery bacab, wiekowe bóstwa wnętrza ziemi i wód; we wczesnych wyobrażeniach przedstawiane są jako niosące smoka niebios, ale później uważa się je za zatopionych przodków.
Nazywały się Cantzicnal, Hobnil, Hosanek i Saccimi; każde władało jednym z kierunków. Były blisko powiązane z czterema bogami deszczu i czterema bogami wiatru. Mogą występować jako muszla, ślimak, pajęczyna, pszczołopodobna zbroja albo żółw. W kodeksie drezdeńskim żółw też jest kojarzony z bogiem deszczu Chaakiem, który również miał cztery aspekty, po jednym dla każdego kierunku.
W rejonie Majów Puuc, w mieście Uxmal, znajduje się budynek zwany Domem Żółwi, którego gzyms udekorowany jest setkami tych zwierząt. Jego funkcja nie jest znana, lecz Majowie wiązali żółwie z wodą i ziemią. Ich skorup używali do robienia bębnów i wydaje się, że kojarzono je z gromem. Bóg Pauahutun, który – podobnie jak Atlas – dźwigał na barkach świat, jest niekiedy przedstawiany w kasku ze skorupy żółwia. Bóg kukurydzy jest czasami ukazywany jako wyłaniający się z żółwiej skorupy. Konstelację Oriona Majowie nazywali Ak’Ek, Żółwiową Gwiazdą.5

Bóg N jest często przedstawiany z siatką na głowie. Jedną z jego manifestacji był opos, inną – żółw. Pokryty inskrypcjami kamień z Copán podaje jego imię „żółty żółw” w formie jego wizerunku obok fonetycznych znaków dla ak – oznaczającego żółwia. W swoim aspekcie żółwia Bóg N reprezentował Ziemię, gdyż kreacja Ziemi, wynurzającej się z pierwotnego morza, była podobna do żółwia wynurzającego się na powierzchnię wody. Bóg N manifestował się także jako czterech bacab; szesnastowieczny biskup Jukatanu, Diego de Landa, opisał ich tak: „czterej bracia, których bóg [stwórca] ustawił, kiedy tworzył świat, w czterech jego punktach, podpierających niebo, by nie spadło”.6

Dla kultury zachodniej świat na słoniach i żółwiu jest zwykle kojarzony z hinduizmem. Esej Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego z 1690 roku filozofa Johna Locke’a wspomina Hindusa, „który powiedział, że świat jest na słoniu, który jest na żółwiu”. W swoim tekście z 1927 roku Dlaczego nie jestem chrześcijaninem Bertrand Russell pisze: „Według Hindusów świat spoczywa na słoniu, a słoń na żółwiu; gdy zaś pytano: A żółw? – Hindus odpowiadał: Może byśmy tak zmienili temat rozmowy”. Wersja ze słoniem i żółwiem pozostaje w powszechnym obiegu, choć błędnie prezentuje hinduistyczne wierzenia, łącząc z sobą dwie osobne mityczne istoty, żółwia świata i słonia świata. W hinduskiej mitologii tak naprawdę występują trzy gatunki stworzeń podtrzymujących świat: żółw, słoń i wąż, przy czym wąż jest prawdopodobnie najważniejszy.
Stworzenia te występują w kilku postaciach. Najczęściej spotykanym imieniem żółwia świata jest Kurma albo Kumaraja. Według Shatpatha Brahmana jego górna skorupa to niebiosa, dolna to Ziemia, a ciało jest atmosferą. Bhagavata Purana nazywa go Akupara, „uwolniony”. W 1838 roku Leveson Vernon-Harcourt opublikował The Doctrine of the Deluge [Doktryna potopu]; celem tego dzieła jest – jak stwierdza podtytuł – „obrona biblijnego zapisu przed wątpliwościami, rzucanymi ostatnio na niego przez spekulacje geologiczne”. Tekst mówi o żółwiu zwanym Chukwa, który podtrzymuje górę Meru. Góra ta jest święta w kosmologii zarówno hinduistycznej, jak i buddyjskiej, stanowi środek wszechświata – fizyczny, duchowy i metafizyczny – gdzie zamieszkują Brahma i półbogowie. Vernon-Harcourt przypisuje tę opowieść astronomowi, który przekazał ją biskupowi Heberowi w „szkole Vidayala w Benares”. Ponieważ słowo vidyayala (zauważmy niewielką różnicę pisowni) w sanskrycie oznacza „szkołę”, trudno uznać tę historię za wiarygodną.
Dictionary of Phrase and Fable Brewera zawiera hasło „Chukwa. Żółw na biegunie południowym, na którym podobno wspiera się Ziemia”, ale niewiele jest dowodów na poparcie tej informacji. Jednakże Chukwa występuje w Ramajanie jako imię dźwigającego świat słonia, znanego też jako Mahapadma albo Maha-pudma. Najprawdopodobniej pomylono rozmaite mitologiczne zwierzęta i połączono opowieści o nich.
Niektóre źródła podają, że Chukwa jest pierwszym i najstarszym żółwiem, który pływa po pierwotnym oceanie mleka i podtrzymuje Ziemię. Niektóre twierdzą także, że słoń Maha-pudma nakłada się na niego i zlewa w jeden obraz. Opowieść pojawia się w Puranach, pochodzących z okresu dynastii Guptów (lata 320–500). Czy Hindusi wierzyli w te mity w innym niż rytualnym sensie, pozostaje kwestią dyskusyjną.
(…)
W 1840 roku Horace Hayman Wilson w swoim przekładzie Wisznupurany pokazuje, że bóg stwórca Hari (znany też jako Wisznu i Kriszna) polecił wszystkim innym bogom, by do morza mleka wrzucili lecznicze zioła, a potem ubili je, i tak powstał amrit – pożywienie bogów. Rozmaitym bogom polecono, by jako trzepaczki użyli góry Mandary, owijając wokół niej węża Vásuki niczym linę. Sam Hari w postaci żółwia służył jako oparcie dla góry, kiedy wirowała w mleku.7

Kolejny wybrany kawałek jest o Wisznu:

Zwrócili się do Wisznu, by „podtrzymał groźny ciężar Mandary”. A on znalazł idealne rozwiązanie:
Więc Wisznu, widząc wielką potrzebę,
Figurę żółwia przybrał na siebie.
A potem legł na oceanu dnie
By góra o grzbiet oparła się.8

Kolejny cytat to klasyczne przytoczenie historii „żółwi coraz dalej w dół/aż do końca„.

Wszechświat żółwiowo-słoniowy pojawia się w początkowej części niespodziewanego bestsellera Stephena Hawkinga Krótka historia czasu. Opowiada ona, że pewien wybitny naukowiec, możliwe, że Bertrand Russell, głosił publiczny wykład, tłumacząc, jak Ziemia obraca się wokół Słońca, a Słońce porusza się wraz z galaktyką. Kiedy poprosił o pytania, jakaś staruszka poskarżyła się, że jego teorie są nonsensowne, gdyż świat jest płaski i spoczywa na grzbiecie olbrzymiego żółwia. „A na czym stoi żółw?”, zapytał wykładowca.
„Sprytny jesteś, młody człowieku – odpowiedziała staruszka – ale to żółwie, coraz dalej w dół”.9

Matematyczne podejście do nieskończonego stosu żółwi:

Wyliczenia matematyczne pokazują, że nieskończony stos stacjonarnych żółwi może sam siebie utrzymać we wszechświecie, w którym grawitacja jest stałą siłą działającą w ustalonym kierunku (nazwijmy go „w dół”). Ta dość nieprawdopodobna struktura jest możliwa, ponieważ siła grawitacji działająca na konkretnego żółwia jest idealnie równoważona przez siłę reakcji w miejscu, gdzie stoi na żółwiu pod sobą, zachowana jest bowiem trzecia zasada dynamiki Newtona: akcja równa jest reakcji. Podobnie nie ma problemu z przyczynowością nieskończonego temporalnego ciągu wszechświatów, każdy powołany przez ten poprzedni, tak że w efekcie każdy wszechświat ma swoją przyczynę. Jednak psychologicznie ludzie są całkiem zadowoleni z nieskończonych sekwencji przyczynowych, ale nieskończony stos żółwi uznają za śmieszny.10

1. Roundworld has no supports. It appears to think it’s a turtle, because it swims through space, tugged along by those mysterious forces. Its human inhabitants are not bothered by a sphere that swims, despite the absence of flippers.


2. The Discworld series takes Roundworld mythology seriously, to humorous effect; nowhere more so than in its basic geography and its magical supports – elephants and turtle.


3. All well and good, but both universe-centred science and human-centred myth-making can hardly fail to ask a supplementary question: What keeps the elephants up? If the idea of an ordinary elephant hovering in mid-air is ludicrous, how much more so is that of a vast, extraordinarily heavy elephant doing the same? Discworld’s answer is A’Tuin, a giant space-faring turtle. The turtle’s shell provides a firm place for the elephants to stand. As a cosmology, it all hangs together pretty well … but of course a further question arises: What keeps the turtle up? It might seem that we could go on like this indefinitely, but at this point observations of nature come into play. The natural world provides a long list of exceptions to the belief that the natural place of any object is on the ground: celestial bodies, clouds, birds, insects and all water-borne creatures – fish, crocodiles, hippos, whales and, crucially, turtles.
(…)
Which leaves turtles.
Small turtles spend a lot of time on rocks, but no one in their right mind would expect a small turtle to hold up four giant world-bearing elephants. Big turtles come out onto land to lay their eggs, but that’s a mystical event and it doesn’t cast serious doubt on the theory that a turtle’s natural place is in water. Where, please notice, it does not require support. It can swim. So it stands to reason that any self-respecting giant space-faring turtle will swim through space, which implies that it needs no artificial support to avoid falling. Examining the animal more closely, a world-spanning turtle seems ideal as a support for giant elephants. It is hard to imagine what could perform the task better. In short, Discworld is, as stated earlier, the sensible way to make a world.


4. So it’s worth examining the similarities and differences between the creation stories of different cultures – especially when it comes to world-bearing elephants and space-faring turtles. Along with a third common world-bearing creature, the giant snake. The world turtle (cosmic turtle, divine turtle, world-bearing turtle) can be found in the myths of the Chinese, Hindus and various tribes of native North Americans, in particular the Lenape (or Delaware Indians) and the Iroquois.
Around 1680 Jasper Danckaerts, a member of a Protestant sect known as Labadists, travelled to America to found a community, and he recorded a Lenape myth of a world turtle in Journal Of A Voyage To New York In 1679-80. We paraphrase the story from a 1974 article by Jay Miller.fn2 At first, all was water. Then the Great Turtle emerged, mud on its back became the Earth, and a great tree grew. As it rose skywards, one twig became a man; then it bent to touch the Earth and another twig became a woman. All humans descended from these two. Miller adds: ‘my … conversations with the Delaware indicate that life and the Earth would have been impossible without the turtle supporting the world.’


5. Finally Little Toad brought up mud, which was spread on the back of Big Turtle. The mud grew until it turned into North America. Then the woman gave birth. One son, Sapling, was kind, and filled the world with all good things; the other, Flint, ruined much of his brother ’s work and created everything evil. The two fought, and eventually Flint was banished to live as a volcano on Big Turtle’s back. His anger can still sometimes be felt when the Earth shakes.
(…)
The world-bearing turtle never made it into the Egyptian pantheon, but it was common in ancient central America, among cultures such as the Olmecs. To many of these cultures, the world was both square and round, and it was also a caiman or turtle floating on a primordial sea, which represented the Earth and might or might not carry it.
(…)
In another central American culture, the Maya civilisation, thirteen creator gods constructed humanity from maize dough. The world was carried at its four cardinal points by four bacabs, elderly deities of the earth’s interior and waters, shown carrying a sky-dragon in early depictions but later believed to be drowned ancestors. Their names were Cantzicnal, Hobnil, Hosanek and Saccimi, and each ruled one of the four directions.fn3 They were closely associated with four rain gods and four wind gods. They can appear as a conch, a snail, a spider web, a bee-like suit of armour, or a turtle. In the Dresden Codex the turtle is also associated with the rain-god Chaac, which similarly has four aspects, one for each cardinal direction.
At the Puuc Maya site at Uxmal there is a building called the House of the Turtles, whose cornice is decorated with hundreds of the animals. Its function is unknown, but the Maya associated turtles with water and earth. Their shells were used in making drums, and seem to have been associated with thunder. The god Pauahutun, who like Atlas carried the world on his shoulders, is sometimes shown wearing a turtle-shell hat. The Maize God is occasionally shown emerging from a turtle’s shell. The Mayan name for the constellation Orion is Ak’Ek’ or Turtle Star.


6. God N is often shown wearing a net bag on his head. One of his manifestations was as a possum; another was as a turtle. An inscribed stone at Copán bears his name ‘yellow turtle’, in the form of his image together with phonetic signs for ak – meaning turtle. In his turtle aspect, God N represented the Earth, because the creation of the Earth, rising from the primordial sea, was like a turtle coming to the surface of a pool. God N also manifested himself as the four bacabs, whom the sixteenth-century Bishop of Yucatán Diego de Landa described as ‘four brothers whom [the creator] god placed, when he created the world, at the four points of it, holding up the sky so that it should not fall’.


7. To westerners, a turtle/elephant world is most commonly associated with Hinduism. Turtles are often confused with tortoises, as they generally are in American English. Philosopher John Locke’s Essay Concerning Human Understanding in 1690 mentions an ‘Indian who said the world was on an elephant which was on a tortoise’. In his 1927 Why I Am Not A Christian Bertrand Russell writes of ‘the Hindu’s view, that the world rested upon an elephant and the elephant rested upon a tortoise’, adding, ‘When they said, “How about the tortoise?” the Indian said, “Suppose we change the subject.”’ The elephant-turtle story remains in common circulation, but it is a misrepresentation of Hindu beliefs, conflating two separate mythical beings: the world-turtle and the world-elephant. In fact, Hindu mythology features three distinct species of world-bearing creature: tortoise, elephant and snake, with the snake being arguably the most important.
These creatures occur in several guises. The commonest name for the world-tortoise is Kurma or Kumaraja. According to the Shatpatha Brahmana its upper shell is the heavens, its lower shell the Earth, and its body is the atmosphere. The Bhagavata Purana calls it Akupara – unbounded. In 1838 Leveson Vernon-Harcourt published The Doctrine of the Deluge, whose purpose is clearly indicated by its subtitle: vindicating the scriptural account from the doubts which have recently been cast upon it by geological speculations. In it, he wrote of a tortoise called Chukwa that supported Mount Meru. This mountain is sacred in both Hindu and Buddhist cosmology, the centre of the universe – physical, spiritual and metaphysical – where Brahma and the demigods reside. Vernon-Harcourt attributes the story to an astronomer who described it to Bishop Heber ‘in the Vidayala school in Benares’. Since the word ‘vidyayala’ (note slight difference in spelling) means ‘school’ in Sanskrit, it is hard to give the report much credit. Brewer’s Dictionary of Phrase and Fable includes the entry ‘Chukwa. The tortoise at the South Pole on which the Earth is said to rest’, but there is little evidence to support this statement. However, Chukwa appears in the Ramayana as the name of a world-elephant, also known as Maha-padma or -pudma. Most likely various mythological entities were being confused and their stories combined.
Some sources say that Chukwa is the first and oldest turtle, who swims in the primordial ocean of milk and supports the Earth. Some also say that the elephant Maha-Pudma is interposed. This story apparently occurs in the Puranas, dating from the Gupta period (320-500). Whether the Hindus believed this myth, other than in a ritual sense, is debatable.
(…)
Horace Hayman Wilson’s 1840 translation of the Vishnu Purana relates that the creator god Hari (aka Vishnu and Krishna) instructed all the other gods to throw medicinal herbs into the sea of milk, and to churn the ocean to make amrit – the food of the gods. Assorted gods were told to use the mountain Mandara as a churning-stick, winding the serpent Vásuki round it like a rope. Hari himself, in the form of a tortoise, served as a pivot for the mountain as it was whirled around.


8. They implored Vishnu to help them ‘bear up Mandar ’s threatening weight’. Obligingly, he came up with the perfect solution:
Then Vishnu, as their need was sore,
The semblance of a tortoise wore,
And in the bed of Ocean lay
The mountain on his back to stay.


9. The turtle-and-elephant universe features early on in Stephen Hawking’s rampant bestseller A Brief History of Time. He tells us that a famous scientist, possibly Bertrand Russell,fn6 was giving a public lecture, explaining how the Earth goes round the Sun and the Sun shares the rotation of the Galaxy. When he asked for questions, a proverbial little old lady complained that his theories were nonsense: the world was flat and rode on the back of a giant tortoise. ‘What does the tortoise stand on?’ the lecturer enquired. ‘You’re very clever, young man,’ said the old lady, ‘but it’s turtles all the way down!’


10. Mathematical calculations show that an infinite pile of stationary turtles can support itself in a universe in which gravity is a constant force in a fixed direction (call this ‘down’). This rather improbable structure works because the force of gravity acting on each turtle is exactly balanced by the reaction force where it stands on the turtle below, so Newton’s third law of motion – action equals reaction – is obeyed. Similarly, there is no problem with causality in the infinite temporal pile of universes: each is caused by the previous one, so every universe has a cause. But psychologically, human beings are entirely happy with infinite piles of causality, yet find an infinite pile of turtles ridiculous.


Autor: XYuriTT

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.