Muzyka duszy

Tytuł: Muzyka duszy
Tytuł oryginału: Soul Music
Autor(zy): Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 1994 (ENG), 2002 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dlaczego w bazie: W kolejnej książce ze Świata Dysku pojawiają się trzy żółwie wzmianki… albo dwie? Pierwsza to standard, związana z A’Tuinem wzmianka:

Był to jakby pokój wewnątrz pokoju. Na podwyższeniu stało wielkie, ciężkie biurko, a przy nim skórzany obrotowy fotel. Duży model Dysku umieszczono na czymś w rodzaju ozdobnej podstawy w kształcie czterech słoni na skorupie żółwia. Było też kilka półek z książkami – grubymi tomami ułożonymi w tym przypadkowym stylu łudzi, którzy są zbyt zajęci korzystaniem z książek, by kiedykolwiek ułożyć je należycie.1

Drugi przypadek to ciekawa sprawa, żółw jest w polskiej wersji, w oryginale jednak niekoniecznie:

Wstała. Cienie wokół ścian – teraz, kiedy już się do nich przyzwyczaiła – wyglądały jak rzucane przez… rzeczy – nie całkiem maszynerię, ale nie do końca meble. Na trawniku przed pensją stał model układu planetarnego z żółwiem, słońcem i księżycem, a te niewyraźne kształty jakoś się z nim kojarzyły, choć jakie gwiazdy były tu przedstawione na swych mrocznych trajektoriach, nie potrafiła powiedzieć. Cienie zdawały się projekcjami obiektów zbyt dziwacznych, nawet jak na ten niezwykły wymiar.2

Ostatnia wzmianka jest w kontekście „rytuałów” i żółwiego mięsa:

Popatrzył na półki za ladą. Zauważył różową muszlę – też miała numer. Zwilżył językiem wargi i wyciągnął rękę…
– Jeśli zatrąbisz, to lepiej, żebyś miał pod ręką dziewicę na ofiarę, a także wielki kocioł owoców drzewa chlebowego i żółwiego mięsa – uprzedziła go staruszka.3



1. It was a room within a room. There was a large, heavy-looking desk on a raised dais, with a leather swivel chair behind it. There was a large model of the Discworld, on a sort of ornament made of four elephants standing on the shell of a turtle. There were several bookshelves, the large volumes piled in the haphazard fashion of people who’re far too busy using the books ever to arrange them properly.


2. Susan stood up. The shadows around the walls, now that she’d got used to them, seemed to be of things—not exactly machinery, but not exactly furniture either. There had been an orrery on the lawn at the College. The distant shapes put her in mind of it, although what stars it measured in what dark courses she really couldn’t say. They seemed to be projections of things too strange even for this strange dimension.


3. He stared along the shelves behind the makeshift counter. There was a pink conch shell. That had a number on it, too. He moistened his lips and reached out…
“If you blow that, you’d just better have a sacrificial virgin and a big cauldron of breadfruit and turtle meat standing by,” said the old lady.


Autor: XYuriTT

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.