Kolor magii

Tytuł: Kolor magii
Tytuł oryginału: The Colour of Magic
Autor(zy): Terry Pratchett
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Rok wydania: 1983 (ENG), 1994 (PL)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dlaczego w bazie: Pierwsza książka z cyklu o świecie dysku, a że świat ten jest dosyć żółwi (w fundamentalnym znaczeniu), to i we wprowadzeniu nie zabrakło żółwich motywów. Zresztą, gdyby uznać A’Tuina za postać (bo czemu właściwie nie?), to jest to pierwsza postać jaka zostaje w książce opisana, pojawia się już w prologu:

Wielki A’Tuin, żółw, zbliża się płynąc powoli przez międzygwiezdną otchłań. Wodorowy szron pokrywa jego ciężkie płetwy, przedwieczną skorupę wyżłobiły kratery meteorów. Oczami wielkimi jak morza, przesłoniętymi bielmem i pyłem asteroidów, spogląda nieruchomo w Cel. Mózgiem większym niż miasto, z geologiczną powolnością myśli tylko o Ciężarze. Spory ułamek ciężaru można oczywiście przypisać Berilii, Tubulowi, Wielkiemu T’Phonowi i Jerakeenowi, czterem gigantycznym słoniom. Na ich spalonych gwiazdami, szerokich barkach spoczywa krąg Świata, na całym obwodzie otoczony girlandą wodospadu, a od góry przykryty jasnobłękitną kopułą Niebios.
Astropsychologia do dziś nie ustaliła, o czym myślą słonie. Wielki Żółw był jedynie hipotezą – do dnia, gdy nieduże, tajemnicze królestwo Krull, w którym najbliższe krawędzi góry wystają poza Krańcowy Wodospad, na czubku najbardziej przepastnego urwiska zbudowało rusztowanie z systemem bloków. Stamtąd, w mosiężnym pojeździe o kwarcowych oknach, opuszczono za Krawędź kilku obserwatorów, by zajrzeli pod zasłonę mgieł.
Ci dawni astrozoologowie, ściągnięci z powrotem przez ogromne zaprzęgi niewolników, dostarczyli wielu informacji o naturze i kształcie A’Tuina oraz słoni. Nie rozwiązali jednak fundamentalnych problemów natury i celu Wszechświata.
Na przykład: jakiej płci jest A’Tuin? Astrozoologowie stwierdzili autorytatywnie, że póki nie powstanie większe i mocniejsze rusztowanie dla pojazdu badającego głęboki kosmos, odpowiedzi na to kluczowe pytanie nie poznamy. Tymczasem można jedynie spekulować na temat oglądanej przestrzeni.
Istniała na przykład teoria, że A’Tuin przybył znikąd i będzie czołgał się jednostajnie lub też jednostajnie człapał donikąd, aż do końca czasu. Teoria ta wśród uczonych cieszyła się dużą popularnością. Alternatywny pogląd, przedkładany przez ludzi bardziej religijnej natury, głosił, że A’Tuin podąża od Miejsca Lęgu po Czas Rui, jak zresztą wszystkie gwiazdy na niebie, także bez wątpienia dźwigane przez ogromne żółwie. Kiedy żółwie dotrą do celu, zaczną kopulować krótko i namiętnie, po raz pierwszy i jedyny. Z tego ognistego połączenia narodzą się nowe żółwie i poniosą nowe światy. Hipoteza ta znana była pod nazwą teorii Wielkiego Wybuchu.1

Nie samym A’Tuinem jednak książka stoi, dwukrotnie pojawaiją się też inne wzmianki o żółwiach, pierwszy w kontekście „morskich opowieści”:

Oczywiście, wracali z pustymi rękami albo wcale. Ginęli pewnie w paszczach olbrzymich żółwi, jak twierdzili rozsądniejsi ludzie morza.2

W książce jest zbyt wiele wzmianek i nawiązań do A’Tuina, nie zamieszczamy ich wszystkich, tylko te co ciekawsze, jak na przykład dwa poniższe fragmenty:

Wprawdzie słońce dysku jest zaledwie orbitującym księżycem, a jego protuberancje mają wymiar bramek do krykieta, jednak tę drobną wadę aż nadto wynagradza wspaniały obraz Wielkiego Żółwia A’Tuina, na którego starożytnej i pooranej meteorami skorupie spoczywa dysk. W swej powolnej wędrówce po brzegach Nieskończoności A’Tuin obraca czasem swą głowę, by kłapnąć na przelatującą kometę. Najpiękniejszym jednak widokiem – choćby dlatego, że większość umysłów, postawionych wobec galaktycznego ogromu A’Tuina, zwyczajnie nie potrafi weń uwierzyć -jest nieskończony Krańcowy Wodospad, gdzie morza dysku, wrząc pianą, spadają przez Krawędź w kosmos. 3

– Krullianie zamierzają wysłać poza Krawędź Dysku spiżowy pojazd. Głównym celem wyprawy będzie zbadanie płci A’Tuina, Żółwia Świata.
– To przecież nie ma sensu – zauważył Rincewind.
– Wcale nie. Pomyśl tylko. Pewnego dnia A’Tuin może spotkać innego przedstawiciela gatunku chelys galactica pośród wiecznego mroku, przez który płynie. Będą walczyć? Zaczną się parzyć? Odrobina wyobraźni przekona cię, że płeć Wielkiego A’Tuina może być dla nas kwestią niezwykle wręcz istotną. Przynajmniej tak uważają Krullianie.
Rincewind usiłował nie myśleć o parzących się Żółwiach Światów. Nie było to całkiem łatwe.4

W innym momencie Rincewind obserwuje żółwie korzystające ze słoneczka:

Rincewind minął zakręt i znaleźli się na balkonie biegnącym wokół czterech ścian dziedzińca. W dole prawie całą powierzchnię zajmowała ozdobna sadzawka, w której między liśćmi nenufarów wygrzewało się kilka żółwi.5

Na dysku istniał nawet odpowiednik ziemskiego astronauty, z racji że jego celem był żółw, ma on ciut inną nazwę:

Drugi chelonauta – gdyż taki był zawód ludzi, którym los przeznaczył podróż do Wielkiego A’Tuina – podniósł głowę znad mapy i przyglądał się temu ze zdziwieniem. Bohaterskie czoło przecięła zmarszczka świadcząca o wielkim wysiłku myślowym.6



1. Great A’Tuin the turtle comes, swimming slowly through the interstellar gulf, hydrogen frost on his ponderous limbs, his huge and ancient shell pocked with meteor craters. Through sea-sized eyes that are crusted with rheum and asteroid dust He stares fixedly at the Destination.
In a brain bigger than a city, with geological slowness, He thinks only of the Weight.
Most of the weight is of course accounted for by Berilia, Tubul, Great T’Phon and Jerakeen, the four giant elephants upon whose broad and star-tanned shoulders the Disc of the World rests, garlanded by the long waterfall at its vast circumference and domed by the baby-blue vault of Heaven.
Astropsychology has been, as yet, unable to establish what they think about.
The Great Turtle was a mere hypothesis until the day the small and secretive kingdom of Krull, whose rim-most mountains project out over the Rimfall, built a gantry and pulley arrangement at the tip of the most precipitous crag and lowered several observers over the Edge in a quartz-windowed brass vessel to peer through the mist veils.
The early astrozoologists, hauled back from their long dangle by enormous teams of slaves, were able to bring back much information about the shape and nature of A’Tuin and the elephants but this did not resolve fundamental questions about the nature and purpose of the universe.
For example, what was A’Tuin’s actual sex? This vital question, said the astrozoologists with mounting authority, would not be answered until a larger and more powerful gantry was constructed for a deep-space vessel. In the meantime they could only speculate about the revealed cosmos.
There was, for example, the theory that A’Tuin had come from nowhere and would continue at a uniform crawl, or steady gait, into nowhere, for all time. This theory was popular among academics.
An alternative, favored by those of a religious persuasion, was that A’Tuin was crawling from the Birthplace to the Time of Mating, as were all the stars in the sky which were, obviously, also carried by giant turtles. When they arrived they would briefly and passionately mate, for the first and only time, and from that fiery union new turtles would be born to carry a new pattern of worlds. This was known as the Big Bang hypothesis..


2. Some sailors even believed the childhood tales and sailed in search of it. Of course, they returned either empty-handed or not at all. Probably eaten by giant turtles, in the opinion of more serious mariners.


3. Although the Disc’s sun is but an orbiting moonlet, its prominences hardly bigger than croquet hoops, this slight drawback must be set against the tremendous sight of Great A’Tuin the Turtle, upon Whose ancient and meteor riddled shell the Disc ultimately rests. Sometimes, in His slow journey across the shores of Infinity, He moves His country-sized head to snap at a passing comet.
But perhaps the most impressive sight of all—if only because most brains, when faced with the sheer galactic enormity of A’Tuin, refuse to believe it—is the endless Rimfall, where the seas of the Disc boil ceaselessly over the Edge into space..


4. “The Krullians intend to launch a bronze vessel over the edge of the Disc. Their prime purpose is to learn the sex of A’Tuin the World Turtle.”
“Seems rather pointless,” said Rincewind.
“No. Consider. One day Great A’Tuin may encounter another member of the species chelys galactica, somewhere in the vast night in which we move. Will they fight? Will they mate? A little imagination will show you that the sex of Great A’Tuin could be very important to us. At least, so the Krullians say.”
Rincewind tried not to think of World Turtles mating. It wasn’t completely easy..


5. Rincewind skidded around a corner and found himself on a balcony that ran around the four sides of a courtyard. Below them, most of the floor of the yard was taken up by an ornamental pond in which a few terrapins sunbathed among the lily leaves..


6. The second chelonaut—for such was the profession of the men whose fate it would shortly be to voyage to Great A’Tuin—looked up from the chart table and watched this in puzzlement. His big heroic brow wrinkled with the effort of speech..

Autor: XYuriTT

Dodaj do zakładek Link.

Możliwość komentowania została wyłączona.