X-wingi I: Eskadra Łotrów

Tytuł: X-wingi I: Eskadra Łotrów
Tytuł oryginału: X-Wing I. Rogue Squadron
Autor(zy): Michael A. Stackpole
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Rok wydania: 1996 (ENG), 2002 (PL)
Wydawnictwo: Bantam Spectra (ENG), Amber (PL)

Dlaczego w bazie: Żółwia wzmianka pojawia się w tej książce jedynie w formie jednej wzmianki w dialogu.

– A jeżeli przyjmą taktykę żółwia, zamiast strzelać?1

1. „And if they choose to go turtle instead of trying to shoot?”


Autor: XYuriTT

Johnny i zmarli

Tytuł: Johnny i zmarli
Tytuł oryginału: Johnny and the Dead
Autor(zy): Terry Pratchett
Tłumaczenie: Jarosław Kotarski
Rok wydania: 1993 (ENG), 1997 (PL)
Wydawnictwo: HarperCollins (ENG), Dom Wydawniczy Rebis (PL)

Dlaczego w bazie: Jedna z książek Pratchetta, znalazły się w niej dwa żółwie fragmenty, tłumaczenie jednakże przetrwał tylko jeden.

–Wątpię. Poza tym w Meksyku nie jedzą kanapek, tylko te, jak im tam… torty, nie… tartycośtam. Nieważne.1

Na ławce siedzieli we trzech. Tommy Atkins był w mundurze. Trochę luźnym i nieco wypłowiałym, ale zawsze. A na kolanach trzymał przepisowy szeroki kapelusz. Wciąż był stary, jego szyja wystawała z kołnierzyka mniej więcej tak jak u żółwia, ale dostrzegł Johnny’ego. Mrugnął do niego porozumiewawczo i na powrot wpatrzył się w ulicę prowadzacą do parkingu.2


1. ’Don’t think so. Anyway … they don’t eat sarnies in Mexico. They eat tort … something.’
'Tortoises.’


2. Now there were three people sitting on the bench. Tommy Atkins had his peaked hat on his knees. The uniform didn’t really fit. He was still an old man, so his skinny neck stuck out of his collar like a tortoise’s. He had an old-fashioned sort of face—one designed to wear a cloth cap and work in the rubber boot factory. He saw Johnny staring at him, and winked, and gave him the thumbs-up sign.Then he went back to gazing intently at the road leading into the parking lot.


Autor: XYuriTT

Każde martwe marzenie

Tytuł: Każde martwe marzenie
Autor(zy): Robert M. Wegner
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Powergraph

Dlaczego w bazie: Żółwie pojawiają się w tej książce w dwóch wersjach. Wpierw w dwóch fragmentach pojawia się żółw jako formacja wojskowa, mamy opis jej użycia w pierwszym fragmencie, w drugim jest tylko wzmianka. Drugi przypadek to trzeci fragment w którym to żółwie użyte zostają jako porównanie.

Najbliższym z wrzeszczących okazał się jeden z nowych dziesiętników, o imieniu niemożliwym do wymówienia, więc wszyscy nazywali go Pon.
— „Żółw”! Formuj „żółwia”!
Na oczach Luki trzydziestu ludzi wyposażonych w ciężkie pawęże zwarło szyk, tworząc z tarcz ściany i dach formacji obronnej.
— Jak to?! — wrzasnął w ich stronę. Jeszcze trochę, a byliby na murze!
— Rozkaz! Do tyłu! Wszyscy!
Wer-Klytus uniósł wreszcie tarczę nad głowę i wpółpełznąc, znalazł się za żołnierzami. Jego kałkan był zbyt mały, by przydać się w tej formacji, zresztą, szczerze mówiąc, nigdy jej nie lubił. Była za wolna i za łatwa do trafienia. W chwili gdy o tym pomyślał, w drewniany dach nad głowami żołnierzy grzmotnęła belka nabijana żelazem. Pawęże ugięły się, ale wytrzymały. Na razie. Kilku żołnierzy w centrum „żółwia” klęło szpetnie.
Zaraz rzucą kamień młyński i zostanie z nas mokra plama, przemknęło mu przez myśl.
— Cofać się! W szyku! W szyyyku! Równo! — wrzeszczał już razem z Ponem, kuląc się za ostatnim szeregiem pawężników.
Strzały bębniły o tarcze regularnie, jakby strzelający wypuszczali je do rytmu. Na szczęście wszyscy łucznicy próbowali szczęścia z „żółwiem” i żaden nie wziął na cel samotnego żołnierza poza formacją.
Przynajmniej na razie.
— Równo! Trzymać tarcze! Lewa! Prawa! Lewa! Prawa!
Oddział złożony z trzydziestu ludzi odstępował powoli od murów miasta, ścigany strzałami i kamieniami. Jeszcze kilka grup wycofywało się w takim szyku, reszta atakujących po prostu uciekała z tarczami uniesionymi w górę, byle dalej, byle szybciej, byle schować się za szańce zapewniające jakie takie bezpieczeństwo.
Te dzieciaki biją się dzielnie, ale dzielnie nie wystarczy, pomyślał dziś po raz kolejny. Większość z oddziału, który zrobi „żółwia”, by wycofać się do swoich, dotrze w bezpieczne miejsce. Z trzydziestki, która rzuci się do ucieczki bezładnie niczym zające, połowa padnie, bo obrońcy naprawdę dobrze szyją z łuków, a jeszcze się taki nie urodził, który by dał radę prześcignąć strzałę. Bajka o zającu i żółwiu, którą Luka pamiętał z dzieciństwa, miała co prawda inną treść, ale chodziło w niej o to samo – czasem powoli znaczy lepiej niż szybko.
Pon uniósł lekko swoją tarczę, spojrzał przez dwa uderzenia serca w stronę murów.
— Uwaga! Przygotować się! Teraz!
Jedna z balist na najbliższej wieży miała ich na wprost swojej szczeliny strzelniczej. Wiedzieli o tym, bo od rana uprzykrzała im życie. I teraz o ścianę tarcz huknęło coś na podobieństwo kowalskiego młota. Ołowiany pocisk wielkości pięści wbił się w drewno, przewracając powstańca, a raczej wpychając go w głąb szyku. Mężczyzna krzyknął i opuścił pawęż. Wciągnęli go do środka, inny natychmiast zatkał dziurę własną tarczą.
— Równo! Lewa! Prawa! Lewa! Prawa!
Luka poczuł się tak bardzo bezbronny. Jego okrągły kałkan, dobry dla kawalerzysty, rozpadłby się po takim trafieniu na strzępy. Prawie zaczął żałować, że dołączył do ataku na Pomwe, ale Koło też walczyła, wrzeszcząc, klnąc i posyłając z procy w stronę blanków kamień za kamieniem, więc po prostu nie mógł siedzieć w obozie. Ściągnął opatrunki, wyfasował hełm i najlżejszą tarczę, jaką znalazł, i poszedł jej pilnować. Oczywiście zgubili się w zamęcie bitwy, ale na pewno nic jej się nie stało. Wierzył, że wyczułby, gdyby było inaczej.
„Żółw” cofał się małymi kroczkami, a on z nim, jeszcze dwadzieścia, jeszcze dziesięć jardów i będą bezpieczni.
Minęli krawędź najbliższego szańca i dopiero wtedy Pon wydał rozkaz:
— Luzuj szyk!

Bo, jak powiadał mój kapitan w czasie każdej musztry, żeby zrobić „żółwia” pod ostrzałem, trzeba mieć jaja jak byk, ale mózg myszki. Dobra robota. Jesteśmy już na pozycjach do jutrzejszego szturmu. Postawiliśmy szańce przed Bramą Czarną i Bramą Niebieską. Ledwo sto kroków od nich. Jutro wchodzimy do miasta.

Przez setki lat wojen z mocą, która odmieniała rzeczywistość, ludzie ci zmieniali się coraz bardziej. Znacznie bardziej niż sui. Korzystając z magii, sprawili, że ich ciała porosły płytami twardymi niczym skorupa żółwia, by ich wojownicy mogli odpierać ataki demonicznych bytów, które przegryzały się przez każdy metal jak kwas przez papier. Nauczyli się filtrować trujące opary i wiele dni obywać bez wody i jedzenia. Ale pod tymi skorupami wciąż pozostawali ludźmi.

Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Punkt przełomu

Tytuł: Punkt przełomu
Tytuł oryginału: Shatterpoint
Autor(zy): Matthew Stover
Tłumaczenie: Aleksandra Jagiełowicz
Rok wydania: 2003 (ENG), 2003 (PL)
Wydawnictwo: Del Rey (ENG), Amber (PL)

Dlaczego w bazie: Żółw pojawia się w tej książce tylko w formie inwektywy jaką wg. Mace’a Windu Nick Rostu używa względem Kara Vastora, jednakże w tłumaczeniu żółwi element (turtlesacker) znika.

odnosząc mnie na nogi, Nick wciąż jeszcze gotował się ze złości i mruczał pod nosem niekończącą się litanię inwektyw, opisujących Vastora jako „żabojada o jaszczurczej gębie” i „stukniętego parszywego wora na padlinę”, plus cały wachlarz innych określeń, których cytowanie, nawet w prywatnym dzienniku, uważam za krępujące.1

1. Nick was still simmering as he helped me to my feet, muttering under his breath a continuous stream of invective, characterizing Vastor as a „lizard-faced frogswallower,” and a „demented scab-chewing turtlesacker” and a variety of other names that I don’t feel comfortable recording, even in a private journal.


Autor: XYuriTT

A Tale of Two Coreys

Tytuł: A Tale of Two Coreys
Premiera: 2018
Reżyseria: Steven Huffaker
Aktorzy: Elijah Marcano, Justin Ellings, Scott Bosely, Casey Leach, Ashley Scott, Patrick Muldoon, Paula Lindberg, Brian Huskey, Aleksandra Jade, Brandon Howard, Keith Coogan, Jacob Loeb, Bella Popa, Michael Carbonaro, John Ennis, Richard Tanner, Jennifer Peo, Claude Knowlton
Gatunek: Biograficzny, dramat
Kraj Produkcji: USA

Dlaczego w bazie: W dialogu wspomniana jest jedna z ról jednego z dwóch tytułowych bohaterów,
Corey’a Feldmana który to podkładał głos Donatella, jednego z żółwi Ninja w pierwszym i trzecim aktorskim filmie z nimi.

– I was in one of the biggest independent films of the 90′
– The voice of the turtle puppet doesn’t count.

Autor: XYuriTT

FUBAR

Tytuł: FUBAR
Premiera: 2023-Trwa
Reżyseria: Nick Santora
Aktorzy: Arnold Schwarzenegger, Monica Barbaro, Milan Carter, Gabriel Luna, Fortune Feimster, Travis Van Winkle, Fabiana Udenio, Jay Baruchel, Barbara Eve Harris, Aparna Brielle, Scott Thompson, David Chinchilla, Stephanie Sy, Rachel Lynch, Andy Buckley, Devon Bostick, Patrick Garrow, Jesse Camacho
Gatunek: Akcja, przygodowy, komedia, thriller
Kraj Produkcji: USA
Sposób zapoznania: Cały serial

Dlaczego w bazie: Jak na razie jednosezonowy serial, z ośmioma odcinkami. Jedyne żółwie elementy pojawiają się w odcinku czwartym (Armed & Dane-gerous), gdzie są dwie wzmianki w dialogach, jedna o zwykłych żółwiach morskich wykorzystaych do przemytu czipów, druga zaś wspomina Żółwie Ninja.

As solid as a black-market middleman can be. He doesn’t sell weapons and always holds up his end of the deal. In the ’90s, he smuggled 100,000 Beanie Babies into Russia in the hay bales of the Moscow circus. I heard he strapped waterproof bags of microchips to migrating sea turtles to get them from Cancun to Halifax.

You know it’s not that bad when you think of it as the Teenage Mutant Ninja Turtles.

Autor: XYuriTT

Mroczna Wieża V: Wilki z Calla

Tytuł: Mroczna Wieża V: Wilki z Calla
Tytuł oryginału: The Dark Tower V: Wolves of the Calla
Autor(zy): Stephen King
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Rok wydania: 2003 (ENG), 2004 (PL)
Wydawnictwo: Donald M. Grant (ENG), Albatros (PL)

Dlaczego w bazie: Piąty tom serii Mroczna Wieża, także i tutaj znalazło się trochę żółwich wzmianek.

Pierwsza ma miejsce w znajdującym się na samym początku streszczeniu dotychczasowych książek:

Ziemie jałowe zaczynają się od paradoksu: Roland postrzega Jake’a jako postać jednocześnie żywą i martwą. W Nowym Jorku z końca lat siedemdziesiątych Jake’a Chambersa dręczy to samo pytanie: żywy czy martwy? Jaki? Zabiwszy gigantycznego niedźwiedzia zwanego Mirem (przez dawnych ludzi, którzy panicznie się go bali) lub Shardikiem (przez Wielkich Dawnych, którzy go zbudowali), Roland z Eddiem i Susannah, idąc tropem bestii, odkrywają ścieżkę Promienia, znaną jako Shardik do Maturina, Niedźwiedź do Żółwia. Niegdyś było sześć takich Promieni, łączących dwanaście portali znajdujących się na krańcach Świata Pośredniego. W miejscu, gdzie się przecinają, w środku świata Rolanda (i – być może – wszystkich innych światów) wznosi się Mroczna Wieża, centrum wszystkich „gdzieś” i „kiedyś”.
Eddie i Susannah już nie są więźniami świata Rolanda.
Zakochani w sobie, znajdujący się na dobrej drodze, aby również zostać rewolwerowcami, stają się pełnoprawnymi uczestnikami wyprawy i dobrowolnie towarzyszą Rolandowi, ostatniemu seppe-sai (sprzedawcy śmierci), kroczącemu ścieżką Shardika, drogą Maturina.1

Kolejna wzmianka to napis na plakacie:

MILLS CONSTRUCTION I SOMBRA REAL ESTATE ASSOCIATES WCIĄŻ MODERNIZUJĄ OBLICZE MANHATTANU!
A potem:
WKRÓTCE W TYM MIEJSCU STANĄ LUKSUSOWE APARTAMENTY ZATOKI ŻÓŁWIA!2

W kolejnym fragmencie mamy aż trzykrotnie wzmiankę geograficzną:

– Możesz mieć rację, mówiąc, że te budynki nie mają żadnego znaczenia – powiedziała Susannah – ale Zatoka Żółwia brzmi całkiem znajomo, nieprawdaż? – Popatrzyła na rewolwerowca. – Ta część Manhattanu jest nazywana Zatoką Żółwia, Rolandzie.
Skinął głową bez cienia zdumienia. Żółw był jednym z dwunastu Strażników i niemal na pewno czekał na końcu Promienia, po którym teraz podróżowali.
– Ludzie z Mills Construction mogą nic nie wiedzieć o róży – powiedział Jake – ale założę się, że ci z Sombra Corporation wiedzą.
Położył dłoń na karku Eja, gdzie futro było tak gęste, że palce chłopca całkiem się w nim skryły.
– Sądzę, że gdzieś w Nowym Jorku, zapewne w jakimś biurowcu, może nad Zatoką Żółwia w East Side, znajdują się drzwi z napisem SOMBRA CORPORATION. I gdzieś za tymi drzwiami znajdują się inne drzwi. Takie, przez które można dostać się tu.3

I jeszcze jedna wzmianka geograficzna:

– I co roku mówi sobie, że ta księgarnia jeszcze przyniesie kasę. Zrobi się modna, jak to czasem bywa w Nowym Jorku. Przestanie przynosić straty i wyjdzie spod kreski. W końcu zostaje mu do sprzedania tylko jedna parcela: numer dwieście dziewięćdziesiąt osiem w Zatoce Żółwia.4

Kolejny kawałek opowiada o głosu żółwia (Maturina):

– Artystyczne Delikatesy Toma i Jerry’ego splajtowały i Tower kazał je zburzyć. Ponieważ ma ochotę sprzedać parcelę.
Nieraz wydaje mu się, że byłby szalony, gdyby tego nie zrobił. – Jake zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad myślami, jakie czasem przychodzą człowiekowi do głowy w środku nocy.
Szalone myśli, szalone pomysły i głosy, które nie chcą zamilknąć. – Lecz inna jego część, inny głos…
– Głos Żółwia – wtrąciła cicho Susannah.
– Tak, Żółwia lub Promienia – przytaknął Jake. – To zapewne jedno i to samo. I ten głos mówi mu, że powinien za wszelką cenę zatrzymać parcelę. – Spojrzał na Eddiego. – Sądzisz, że on wie o róży? Myślisz, że czasem chodzi tam i patrzy na nią?5

Następne dwa fragmenty mówią o podobnej do żółwia chmurze:

Roland spojrzał w górę. No tak, była tam. On też ją widział.
Widział także obłok podobny do żółwia i inną dziurę w rzedniejących chmurach, wyglądającą jak wóz.6

Eddie chwycił garść ściółki, zgarniając wonne szpilki i pozostawiając na ziemi pięć czarnych wgłębień w kształcie dłoni.
– Realne – powtórzył. – Mogę tego dotykać i mogę wąchać. – Przyłożył garść igieł do ust i przesunął po nich językiem. – Poczuć smak. A jednocześnie to jest równie nierealne jak dziewiętnastka widziana w ogniu lub ta chmura na niebie, która wygląda jak żółw. Rozumiesz, co mówię?7

Następny fragment to przypomnienie ważnego dla tej serii powiedzenia:

To wygląda inaczej – rzekł, wskazując na ciemnoróżowy napis. – Ma ten sam kolor i litery wydają się narysowane tą samą ręką, lecz kiedy byłem tu poprzednio, był wiersz o Żółwiu.
„Spójrzcie na Żółwia o ogromnej skorupie! Co na swych plecach całą Ziemię niesie”. A potem coś o podążaniu ścieżką Promienia.8

Następny fragment ponownie jest wzmianką geograficzną:

Tablica wciąż tam stała. Roland z Eddiem odwrócili się i przeczytali napis. Chociaż żaden z nich nie widział jej przedtem, obaj doznali silnego deja vu.
208 MILLS CONSTRUCTION I SOMBRA REAL ESTATE ASSOCIATES WCIĄŻ MODERNIZUJĄ OBLICZE MANHATTANU!
WKRÓTCE W TYM MIEJSCU STANĄ
LUKSUSOWE APARTAMENTY ZATOKI ŻÓŁWIA
PO INFORMACJE ZADZWOŃ POD 661-6712!
BĘDZIESZ ZADOWOLONY, ŻE TO ZROBIŁEŚ!9

Kolejne trzy fragmenty to ponownie nazwa geograficzna:

Drzwi otwierają się. George/Nort wpycha w nie Callahana.
W lokalu nie ma nic prócz zasnutych pajęczynami kątów pachnących wybielaczem, mydłem i krochmalem. Z dwóch ścian sterczą grube kable i rury. Widać jaśniejsze prostokąty na ścianach, w miejscach, gdzie kiedyś stały automaty pralnicze i suszarki. Na podłodze leży szyld, ledwie czytelny w półmroku:
PRALNIA ZATOKI ŻÓŁWIA! PIERZESZ SAM LUB PIERZEMY ZA
CIEBIE, TAK CZY OWAK WSZYSTKO JEST CZYSTE!10

A gdyby George i Lennie zdobyli nad nimi przewagę, co by się stało? No cóż, zamiast jednego ciała w pralni Zatoki Żółwia przypadkowy przechodzień znalazłby ich trzy.11

– Ponieważ to powinno być tutaj – odparł Tower. – Zawsze tu było. Może czekało na ciebie albo kogoś takiego jak ty. Niegdyś, panie Dean, do mojej rodziny należała niemal cała Zatoka Żółwia oraz… No cóż, proszę zaczekać. Zaczeka pan?12

Ostatnie pojawienie się to porównanie:

Teraz myślał zbyt trzeźwo. I doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że są odsłonięci i bezbronni jak żółw bez skorupy.13

1. The Waste Lands, subtitled REDEMPTION, begins with a paradox: to Roland, Jake seems both alive and dead. In the New York of the late 1970s, Jake Chambers is haunted by the same question: alive or dead? Which is he? After killing a gigantic bear named either Mir (so called by the old people who went in fear of it) or Shardik (by the Great Old Ones who built it), Roland, Eddie, and Susannah backtrack the beast and discover the Path of the Beam known as Shardik to Maturin, Bear to Turtle. There were once six of these Beams, running between the twelve portals which mark the edges of Mid-World. At the point where the Beams cross, at the center of Roland’s world (and all worlds), stands the Dark Tower, the nexus of all where and when.
By now Eddie and Susannah are no longer prisoners in Roland’s world. In love and well on the way to becoming gunslingers themselves, they are full participants in the quest and follow Roland, the last seppe-sai (death-seller), along the Path of Shardik, the Way of Maturin.


2. Mills construction AND SOMBRA REAL ESTATE ASSOCIATES ARE CONTINUING TO REMAKE THE
FACE OF MANHATTAN. And then, COMING SOON, TURTLE BAY LUXURY CONDOMINIUMS.


3. ”You may be right about the building’s not meaning anything,” Susannah said, ”but that Turtle Bay name has a certain resonance, wouldn’t you say?” She looked at the gunslinger. ”That part of Manhattan is called Turtle Bay, Roland.”
He nodded, unsurprised. The Turtle was one of the twelve Guardians, and almost certainly stood at the far end of the Beam upon which they now traveled.
”The people from Mills Construction might not know about the rose,” Jake said, ”but I bet the ones from Sombra Corporation do.” His hand stole into Oy’s fur, which was thick enough at the billy-bumbler’s neck to make his fingers disappear entirely. ”I think that somewhere in New York City—in some business building, probably in Turtle Bay on the East Side— there’s a door marked sombra corporation. And someplace behind that door there’s another door. The kind that takes you here.”


4. ”And every year he tells himself the bookstore’ll turn around. Catch on, maybe, the way things in New York sometimes do. Get out of the red and into the black and then he’ll be okay. And finally there’s only one thing left to sell: lot two-ninety-eight on Block Nineteen in Turtle Bay.”


5. Jake took over. ”Tom and Jerry’s Artistic Deli goes out of business, and Tower has it torn down. Because part of him wants to sell the lot. That part of him says he’d be crazy not to.” Jake fell silent for a moment, thinking about how some thoughts came in the middle of the night. Crazy thoughts, crazy ideas, and voices that wouldn’t shut up. ”But there’s another part of him, another voice—”
”The voice of the Turtle,” Susannah put in quietly.
”Yes, the Turtle or the Beam,” Jake agreed. ”They’re probably the same thing. And this voice tells him he has to hold onto it at all costs.” He looked at Eddie. ”Do you think he knows about the rose? Do you think he goes down there sometimes and looks at it?”


6. Roland looked up. And yes, it was there. He saw it, too. But he also saw a cloud like a turtle, and another hole in the thinning dreck that looked like a gunnywagon.


7. Eddie grasped a handful of duff, scooping up fragrant needles and leaving five black marks in the shape of a hand on the forest floor. ”Real,” he said. ”I can feel it and smell it.” He put the handful of needles to his mouth and ran out his tongue to touch them. ”I can taste it. And at the same time, it’s as unreal as a nineteen you might see in the fire, or that cloud in the sky that looks like a turtle. Do you understand what I’m saying?”


8. ”That’s not the same,” he said, pointing at a graffito in dusky pink. ”It’s the same color, and the printing looks like the same person did it, but when I was here before, it was a poem about the Turtle. 'See the TURTLE of enormous girth, on his shell he holds the earth.’ And then something about following the Beam.”


9. This sign was still standing. Roland and Eddie turned to read it. Although neither of them had seen it before, they both felt a strong sense of deja vu, nonetheless.
MILLS CONSTRUCTION AND SOMBRA REAL ESTATE ASSOCIATES ARE CONTINUING TO REMAKE THE FACE OF MANHATTAN!
COMING SOON TO THIS LOCATION:
TURTLE BAY LUXURY CONDOMINIUMS!
CALL 661-6712 FOR INFORMATION!
YOU WILL BE SO GLAD YOU DID!


10. The door opens. George/Nort shoves Callahan through it. The storefront is nothing but a dusty shadowbox smelling of bleach, soap, and starch. Thick wires and pipes stick out of two walls. He can see cleaner squares on the walls where coin-op washing machines and dryers once stood. On the floor is a sign he can just barely read in the dimness: TURTLE BAY WASHATERIA U WASH OR WE WASH EITHER WAY IT ALL COMES KLEEN!


11. Why, instead of finding one dead man in the Turtle Bay Washateria, whoever happened in there first would have found three.


12. ”Because it’s supposed to be here,” Tower said. ”It’s always been here. Perhaps waiting for you, or someone like you. Once, Mr. Dean, my family owned almost all of Turtle Bay, and… well, wait. Will you wait?”


13. Now he was too aware. What he was aware of most was that right now they were as helpless and vulnerable as a turtle without its shell.


Autor: XYuriTT

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ–Południe

Tytuł: Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ–Południe
Autor(zy): Robert M. Wegner
Rok wydania: 2009 (PL)
Wydawnictwo: Powergraph (PL)

Dlaczego w bazie: Pierwszy tom serii Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Znalazły się w nim dwie żółwie wzmianki, obydwie przytaczamy poniżej:

– Grenthel, syn Wentann i Frez’nn – przeczytała, wodząc palcem po na wpół zatartych znakach. – Pierwszy i ostatni unurzał miecz w krwi braci, walczył u boku Hess, i Kan’ny, poślubił Ve’kadę z rodu Błotnego Żółwia.

g’Arennewd. W starym języku czarna wydra to cennfa, żółw błotny to g’aronewd. Po Przekleństwie tak właśnie tworzono nazwy nowych rodów, początek i koniec pochodzi z nazwy rodu pierwszej matrony, rdzeń od rodu pierwszego mężczyzny. Czy to nie ciekawe, kupcze? Pierwotne nazwy rodów wywodzą się od zwierząt mieszkających w pobliżu rzeki lub na moczarach. To by się zgadzało z wiedzą, jaką mamy na temat pochodzenia naszych przodków. Ponoć zanim nastąpiło przejście, mieszkali w żyznej i zielonej krainie. Takiej, jak wy teraz.

Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Projekt Hail Mary

Tytuł: Projekt Hail Mary
Tytuł oryginału: Project Hail Mary
Autor(zy): Andy Weir
Tłumaczenie: Radosław Madejski
Rok wydania: 2021 (ENG), 2021 (PL)
Wydawnictwo: Ballantine Books (ENG), Akurat (PL)

Dlaczego w bazie: W książce tej są dwa rodzaje żółwich wzmianek! Jedna jest taka zwykła, regularna, przytaczamy ją poniżej.

Pokrywa je dziwna skóra przypominająca czarnobrązową skałę. Na jej nierównej powierzchni widnieją bruzdy i wypukłości, jakby dłoń została wykuta z granitu, ale rzeźbiarz nie zadał sobie trudu, żeby wygładzić swoje dzieło. Może to naturalny pancerz? Jak skorupa żółwia, tylko w bardziej nieregularnej formie?1

Pozostałe zaś to występujące czasami „dożółwianie tłumaczenia”, po angielsku występuje neutralne „fist-bump”, w polskim przekładzie pojawia się zaś termin „żółwik”. Poniższe fragmenty są więc żółwie tylko w polskim wydaniu, nie w oryginalnym angielskim tekście:

– Tak! – Przyciskam knykcie do ściany tunelu. – Przybij żółwika!
– Co, pytam?
– To – odpowiadam i stukam pięścią w przeźroczysty ksenonit. – Zrób tak.
Rocky naśladuje mój gest, uderzając z drugiej strony w ścianę na
wysokości mojej dłoni.
– Świętujemy – mówię.
– Świętujemy.2

– Erid będzie żyć! Erid będzie żyć! Wszyscy przeżyją! – Rocky zaciska jedną z dłoni i przykłada do ściany tunelu. – Wbijaj!
Przykładam knykcie do ksenonitu. – Żółwika się przybija, ale chętnie.3

Otwieram szeroko oczy ze zdumienia. Po raz pierwszy od dawna znów czuję nadzieję.
– Umowa stoi. – Rocky przykłada zwiniętą szponiastą dłoń do przegrody. – Przybij żółwika.4

– Tak myślałem. Tylko się upewniam. – Rocky przykłada zaciśniętą dłoń do przegrody. – Z tej okazji można przybić żółwika, pytam?
Również przyciskam knykcie do ksenonitu. – Trudno o lepszą okazję.5

1. The skin is weird. It looks like brownish-black rock. It’s irregular and bumpy, like someone carved the hand out of granite and hasn’t gotten around to smoothing it out yet. Natural armor, maybe? Like a turtle shell but less organized?


2. “Yes!” I press my knuckles against the tunnel wall. “Fist-bump!”
“What, question?”
I rap the tunnel again. “This. Do this.”
He emulates my gesture against the wall opposite my hand.
“Celebration!” I say.
“Celebration!”


3. “Erid will live! Earth will live! Everyone live!” He curls the claws of one hand into a ball and presses it
against the xenonite. “Fist me!”
I push my knuckles against the xenonite. “It’s ‘fist-bump,’ but yeah.”


4. I widen my eyes. It’s the first time I’ve felt genuine hope in a long time.
“Settled.” He puts his claw against the divider. “Fist my bump.”
I laugh and put my knuckles against the xenonite. “Fist-bump. It’s just ‘fist-bump.’ ”
“Understand.”


5. “Yeah, I thought so. Just checking.” He holds a balled claw against the xenonite. “Is this a fist-bump situation?”
I press my knuckles to the xenonite as well. “This is a monumentally epic fist-bump situation.”


Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Deadhouse Landing

Tytuł: Deadhouse Landing
Autor(zy): Ian Cameron Esslemont
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Tor Books

Dlaczego w bazie: Środkowy tom trylogi „Path to Ascendancy”, będącej częścią uniwersum Malazańskiej Księgi Poległych. Znajduje się w nim jeden fragment z wzmianką o żółwiach.

At the kitchen tents he received a clay bowl, a glop of mush, and a piece of rock-hard bread. Sometimes there was boiled meat, fish or sea-turtle, but word was the turtles were becoming more and more scarce.

Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT