Każde martwe marzenie

Tytuł: Każde martwe marzenie
Autor(zy): Robert M. Wegner
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Powergraph

Dlaczego w bazie: Żółwie pojawiają się w tej książce w dwóch wersjach. Wpierw w dwóch fragmentach pojawia się żółw jako formacja wojskowa, mamy opis jej użycia w pierwszym fragmencie, w drugim jest tylko wzmianka. Drugi przypadek to trzeci fragment w którym to żółwie użyte zostają jako porównanie.

Najbliższym z wrzeszczących okazał się jeden z nowych dziesiętników, o imieniu niemożliwym do wymówienia, więc wszyscy nazywali go Pon.
— „Żółw”! Formuj „żółwia”!
Na oczach Luki trzydziestu ludzi wyposażonych w ciężkie pawęże zwarło szyk, tworząc z tarcz ściany i dach formacji obronnej.
— Jak to?! — wrzasnął w ich stronę. Jeszcze trochę, a byliby na murze!
— Rozkaz! Do tyłu! Wszyscy!
Wer-Klytus uniósł wreszcie tarczę nad głowę i wpółpełznąc, znalazł się za żołnierzami. Jego kałkan był zbyt mały, by przydać się w tej formacji, zresztą, szczerze mówiąc, nigdy jej nie lubił. Była za wolna i za łatwa do trafienia. W chwili gdy o tym pomyślał, w drewniany dach nad głowami żołnierzy grzmotnęła belka nabijana żelazem. Pawęże ugięły się, ale wytrzymały. Na razie. Kilku żołnierzy w centrum „żółwia” klęło szpetnie.
Zaraz rzucą kamień młyński i zostanie z nas mokra plama, przemknęło mu przez myśl.
— Cofać się! W szyku! W szyyyku! Równo! — wrzeszczał już razem z Ponem, kuląc się za ostatnim szeregiem pawężników.
Strzały bębniły o tarcze regularnie, jakby strzelający wypuszczali je do rytmu. Na szczęście wszyscy łucznicy próbowali szczęścia z „żółwiem” i żaden nie wziął na cel samotnego żołnierza poza formacją.
Przynajmniej na razie.
— Równo! Trzymać tarcze! Lewa! Prawa! Lewa! Prawa!
Oddział złożony z trzydziestu ludzi odstępował powoli od murów miasta, ścigany strzałami i kamieniami. Jeszcze kilka grup wycofywało się w takim szyku, reszta atakujących po prostu uciekała z tarczami uniesionymi w górę, byle dalej, byle szybciej, byle schować się za szańce zapewniające jakie takie bezpieczeństwo.
Te dzieciaki biją się dzielnie, ale dzielnie nie wystarczy, pomyślał dziś po raz kolejny. Większość z oddziału, który zrobi „żółwia”, by wycofać się do swoich, dotrze w bezpieczne miejsce. Z trzydziestki, która rzuci się do ucieczki bezładnie niczym zające, połowa padnie, bo obrońcy naprawdę dobrze szyją z łuków, a jeszcze się taki nie urodził, który by dał radę prześcignąć strzałę. Bajka o zającu i żółwiu, którą Luka pamiętał z dzieciństwa, miała co prawda inną treść, ale chodziło w niej o to samo – czasem powoli znaczy lepiej niż szybko.
Pon uniósł lekko swoją tarczę, spojrzał przez dwa uderzenia serca w stronę murów.
— Uwaga! Przygotować się! Teraz!
Jedna z balist na najbliższej wieży miała ich na wprost swojej szczeliny strzelniczej. Wiedzieli o tym, bo od rana uprzykrzała im życie. I teraz o ścianę tarcz huknęło coś na podobieństwo kowalskiego młota. Ołowiany pocisk wielkości pięści wbił się w drewno, przewracając powstańca, a raczej wpychając go w głąb szyku. Mężczyzna krzyknął i opuścił pawęż. Wciągnęli go do środka, inny natychmiast zatkał dziurę własną tarczą.
— Równo! Lewa! Prawa! Lewa! Prawa!
Luka poczuł się tak bardzo bezbronny. Jego okrągły kałkan, dobry dla kawalerzysty, rozpadłby się po takim trafieniu na strzępy. Prawie zaczął żałować, że dołączył do ataku na Pomwe, ale Koło też walczyła, wrzeszcząc, klnąc i posyłając z procy w stronę blanków kamień za kamieniem, więc po prostu nie mógł siedzieć w obozie. Ściągnął opatrunki, wyfasował hełm i najlżejszą tarczę, jaką znalazł, i poszedł jej pilnować. Oczywiście zgubili się w zamęcie bitwy, ale na pewno nic jej się nie stało. Wierzył, że wyczułby, gdyby było inaczej.
„Żółw” cofał się małymi kroczkami, a on z nim, jeszcze dwadzieścia, jeszcze dziesięć jardów i będą bezpieczni.
Minęli krawędź najbliższego szańca i dopiero wtedy Pon wydał rozkaz:
— Luzuj szyk!

Bo, jak powiadał mój kapitan w czasie każdej musztry, żeby zrobić „żółwia” pod ostrzałem, trzeba mieć jaja jak byk, ale mózg myszki. Dobra robota. Jesteśmy już na pozycjach do jutrzejszego szturmu. Postawiliśmy szańce przed Bramą Czarną i Bramą Niebieską. Ledwo sto kroków od nich. Jutro wchodzimy do miasta.

Przez setki lat wojen z mocą, która odmieniała rzeczywistość, ludzie ci zmieniali się coraz bardziej. Znacznie bardziej niż sui. Korzystając z magii, sprawili, że ich ciała porosły płytami twardymi niczym skorupa żółwia, by ich wojownicy mogli odpierać ataki demonicznych bytów, które przegryzały się przez każdy metal jak kwas przez papier. Nauczyli się filtrować trujące opary i wiele dni obywać bez wody i jedzenia. Ale pod tymi skorupami wciąż pozostawali ludźmi.

Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Wspomnienie lodu

Tytuł: Wspomnienie lodu
Tytuł oryginału: Memories of Ice
Autor(zy): Steven Erikson
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Rok wydania: 2001 (ENG), 2002 (PL)
Wydawnictwo: Tor Books (ENG), Mag (PL)

Dlaczego w bazie: Trzeci tom Malazańskiej Księgi Poległych, jak w większości tomów, także i tutaj znalazły się żółwie fragmenty, konkretnie sześć kawałków, wszystkie przytaczamy poniżej.

Pierwsza wzmianka dotyczy wykonywanych ze skorup żółwi pancerzy:

Być może najdziwniejszą grupą wojowników, jakich widział Paran, byli Gilkowie. Włosy ścinali sobie w wąskie, sztywne grzebienie, a ich zbroje były wykonane ze skorup jakiegoś rodzaju żółwi. Byli niscy i krępi jak na Barghastów i kapitan odnosił wrażenie, że mogliby się oprzeć każdej ciężkiej piechocie na świecie.1

Druga w takim samym kontekście:

Gdy beklici i betaklici ruszyli ku murom w towarzystwie dźwigających drabiny desandi, Itkovian rozkazał otworzyć ogień z murów i baszt. Nastąpiła straszliwa rzeź. Atakujący nie zawracali sobie głowy żółwiami ani innymi formami osłony i w rezultacie ponosili przerażające straty.2

Trzecie chyba jest w kontekście formacji bojowej.

Itkovian usłyszał ich dźwięk i otworzył nagle oczy. Jego umysł wypełniła przyćmiewająca wszystko inne wizja wyposażonych w zadziory grotów wbijających się w pancernego żółwia Szarych Mieczy. Strzały przenikały tu i ówdzie przez osłonę tarcz, a żołnierze chwiali się i padali na ziemię.3

Czwarty fragment to ponownie pancerze:

Pierwsi w rozsypkę poszli Barahnowie. Widok rzezi kuzynów wzmocnił determinację Ahkratów, którzy bronili się aż do południa, kiedy to Taur oddzielił swoich Gilków od oddziałów szturmujących miasto i wysłał odzianych w pancerze z żółwich skorup wojowników na odsiecz Ahkratom. 4

Piąty także dotyczy formacji bojowej.

– Główną rampę – odparł Szybki Ben, podchodząc do kapitana. Dotknął palcem mapy. – Tę, którą zamierzali pomaszerować w dół podczas zasadzki. Nie będą tam mieli osłony, ale jeśli uda się im złączyć tarcze i uformować żółwia… no cóż, jest nas tylko czterdziestu…5

Szósty chyba też dotyczy formacji bojowej.

Paran widział już ruch między drzewami, nierówne linie Panniończyków, którzy wspinali się ku nim. Nie utworzyli linii tarcz ani żółwi. Gdy beklici rozpoczną szturm, ich straty będą przerażające.6

1. Perhaps the strangest group of warriors Paran had seen was the Gilk. Their hair was cut in stiff, narrow wedges and they wore armour assembled from the plates of some kind of tortoise. Distinctively short and stout for Barghast, they looked to the captain to be a match for any heavy infantry they might face.


2. As the Beklites and Betaklites rushed the walls, the ladder-bearing Desandi among them, Itkovian gave the command for counterfire from the walls and block towers. The ensuing slaughter was horrific. The attackers had not bothered with turtles or other forms of cover, and so died in appalling droves.


3. Eyes snapping open, Itkovian heard that whisper. He saw, with a vision filling his awareness, to the exclusion of all else, as the barbed heads plunged into the shielded turtle that was the Grey Swords. Shafts slipped through here and there. Soldiers reeled, fell, folded in on themselves.


4. The Barahn were the first to break. Witnessing the ensuing slaughter of their kin had solidified the resolve of the Ahkrata, and they held until midday, when Taur detached the Gilk from the drive into the city and sent the turtle-shell-armoured warriors to their aid.


5. ‘The main ramp,’ Quick Ben said, rising to join the captain. He tapped a finger on the map. ‘The one they’d planned on using for the downward march to launch the ambush. No cover for them, but if they can lock shields out front and turtle … well, there’s only forty of us …’


6. Down among the trees Paran could now see movement, ragged lines of Pannions climbing towards them. No shield-lines, no turtles – the toll among the Beklites, once they closed to attack, would be fearful.


Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Powrót Karmazynowej Gwardii

Tytuł: Powrót Karmazynowej Gwardii
Tytuł oryginału: Return of the Crimson Guard
Autor(zy): Ian Cameron Esslemont
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Rok wydania: 2008 (ENG), 2009 (PL)
Wydawnictwo: Bantam (ENG), Mag (PL)

Dlaczego w bazie: W książce tej znaleźliśmy cztery żółwie fragmenty, w tym jeden w którym są aż trzy żółwie wzmianki, więc w zależności jak liczyć, w sumie są to 4-6 żółwie wystąpienia w tej pozycji. Przytaczamy wszystkie poniżej:

Blask ruszy z nimi do portu wewnątrz żółwia, podobnego do tego, który ponoć pomógł niedobitkom Trzeciej Kompanii uciec z jaskini, w której ich uwięziono.1

W końcu wokół oddziału uformował się pełny żółw z wysokich tarcz. Snajperzy rozmieszczeni na dachach wysokich budynków będą mieli szansę trafić ich z góry, ale w obecnej sytuacji nie mogli sklecić nic lepszego. Drzwi wyjściowe posłużyły im jako tylna osłona. Blask zerknęła do przodu przez szparę między tarczami. 2

Niezorganizowana tłuszcza uzbrojonych obywateli próbowała jednocześnie ostrzeliwać ich z kusz i cofać się, ale to zadanie okazało się zbyt trudne. Milicja pierzchła panicznie. Ciała i kusze padały na ziemię. Przechodząc obok, Gwardziści zebrali broń. Ostrzał z tyłu jednak nie ustawał. Od czasu do czasu bełt znajdował szczelinę i któryś z ludzi padał. – Ostrzeliwać ich! – ryczał z tyłu Voss.
– Dymek! – zawołała Blask.
– Już się robi.
Z tyłu żółwia buchnęły płomienie, zamykając zaułek.
– Jak długo jeszcze? – zapytała Blask. – Niedługo.
Wyszli na szeroką aleję biegnącą z północy na południe. Było przy niej pełno straganów ulokowanych przed dwupiętrowymi sklepami z cegieł. Środkiem ulic uciekały tłumy untan, zmierzających na południe, do portu. Krążyły tam bandy uzbrojonej milicji, szukające nowych celów. Wszyscy uchodźcy zatrzymali się, spojrzeli na wynurzającego się z zaułka żółwia i uciekli z wrzaskiem. – I znowu w lewo! – zawołała Blask.
Niezgrabna bestia skręciła z głośnym stukotem. Blask ujrzała przez szczelinę długą aleję opadającą łagodnie ku portowi. W oddali rysowały się maszty, podświetlone ogniem pożarów. – Widzę port! – zawołała. Wewnątrz żółwia rozległy się radosne krzyki. Staccato bełtów znowu przybrało na sile. Ścigający wpadli w aleję, ponownie otaczając ich ze wszystkich stron. Rzucona z drugiego piętra lampa rozbiła się między nimi, tryskając płonącym olejem.3

Rillish wyciągnął miecz, ale odrętwiała noga odmówiła posłuszeństwa i zsunął się z konia. Leżał na plecach jak odwrócony żółw. Stopa zaplątała mu się w strzemię.4


1. Shimmer would move her command inside a turtle just like the one the remnants of the 3rd Company reported using to escape their imprisonment.


2. Eventually a full turtle of hefted tall shields now protected her command. Snipers in the taller buildings would still have line of sight down within, but it was the best they could throw together. The tavern’s front door served as the final rear mantlet closing all egress.


3. Before them a ragged mob of armed citizen militia struggled to simultaneously fire their crossbows and retreat. It proved too much for them and they melted away in a general panic of falling bodies and dropped weapons. As they passed over the spot the Guardsmen helped themselves to the weapons. Yet the punishment from the rear was intense; the occasional bolt found an opening and men fell.
`Return fire!’ Voss was yelling in the rear.
`Smoky!’ Shimmer called.
`On it.’
Flames roared up behind the turtle of jostled mantlets, cutting off the alley.
`How long?’ she asked.
`Not long.’
They emerged on to a major north-south avenue lined by vendors’ stalls fronting three-storey brick merchants’ shops. Fleeing citizenry thronged its. centre, flowing south to the waterfront. Bands of armed militia crossed the flow, shifting to new hot spots. All of the citizens stopped, stared. at the emerging turtle and fled screaming.
`Left again,’ Shimmer called.
Bumping and banging, the ungainly beast lurched left. Through the gap Shimmer could now see down the long slow descent of the avenue to ship masts lit by the glow of the widespread flames. `I see the harbour!’ she called. A cheer went up within the turtle. The staccato impacts of bolts picked up now that their pursuers had poured into the avenue and flowed to surround them once again. A lantern tossed from a third-storey window burst among them splashing burning oil everywhere.


4. Rillish drew, but his numb leg couldn’t restore his balance and he slid sideways off his horse. He lay on his back like an upturned turtle, his leg twisted in the stirrup.


Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Wicher śmierci

Tytuł: Malazańska Księga Poległych #7 – Wicher śmierci
Tytuł oryginału: Malazan Book of the Fallen #7 – Reaper’s Gale
Autor(zy): Steven Erikson
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Rok wydania: 2007 (ENG), 2007 (PL)
Wydawnictwo: Bantam Books (ENG), MAG (PL)

Dlaczego w bazie: Nie jest to pierwsza książka z tej serii jaka trafia do TurtleDexa – ale jest to zdecydowanie najobfitsza w żółwie książka w serii! Żółwie znaleźliśmy w 11 fragmentach, przytaczamy je wszystkie poniżej. Są to fragmenty o gatunku żółwim, żółw używany jest w porównaniach, wzmiankowany jest też szylkret.

Samice żółwi zwanych vinikami bytowały przez większą część życia w górnym biegu niezliczonych dopływów Letheru, w sadzawkach i wyżynnych mokradłach, jakie można było znaleźć w iglastych lasach porastających podnóże Gór Niebieskiej Róży. Rzeczki spływały z gór łagodnymi stopniami, powstrzymywane przez tamy, które budowały płasko-ogonowe szczury rzeczne, nim wreszcie połączyły się w większe dopływy, wpadające do ogromnej rzeki. Viniki miały podłużne skorupy z grzebieniem na grzbiecie, a na silnych, przednich kończynach szponiaste dłonie z przeciwstawnymi kciukami. Gdy nadchodziła pora składania jaj, samice – znacznie mniejsze od samców żyjących w głębokich rzekach i w morzu – zaczynały poszukiwania gniazd ptaków wodnych.
Gdy już znalazły gniazdo – wystarczająco duże i łatwo dostępne – przywłaszczały je sobie. Przed złożeniem jaj samica vinika wydzielała śluz, który pokrywał ptasie jaja warstwą śluzu powstrzymującego rozwój embrionów. Gdy już było po wszystkim, spuszczała gniazdo na wodę, by spłynęło w dół rzeki. Przy tamach czekały młode samce, które przeciągały gniazda po suchej ziemi, pozwalając im kontynuować bierną migrację w dół Letheru.
Wiele gniazd tonęło bądź też napotykało podczas długiej, żmudnej podróży ku morzu nieprzebyte przeszkody. Inne padały ofiarą dorosłych viników żyjących w głębinach Letheru. W tych gniazdach, które dotarły do morza, żółwie wykluwały się z jaj, przez pewien czas żywiły się ptasimi embrionami, a potem zanurzały się w słonej wodzie. Dopiero po osiągnięciu wieku młodzieńczego – sześćdziesięciu albo siedemdziesięciu lat – nowe pokolenie viników wyruszało w wieloletnią podróż powrotną do odległych jezior skrytych w cieniu górskich lasów Niebieskiej Róży.
Kołyszące się na rzecznych falach gniazda mijały Cesarskie Miasto, Letheras, siedzibę władcy imperium. Miejscowe łodzie rybackie unikały ich, ponieważ wielkie samce viników często śledziły sieci, a jeśli nie były na tyle głodne, by pożreć gniazdo, często go broniły. Niewielu rybaków miało ochotę wdawać się w walkę ze stworzeniem, które dorównywało wagą rzecznej galerze i potrafiło rozwalić taką galerę na kawałki dziobem i pazurami.
Przybycie gniazd sygnalizowało początek lata, podobnie jak chmary meszek unoszące się nad rzeką, spadek poziomu wody oraz odór odsłoniętego iłu.1

Miał też prosty, zawieszony na pendencie rapier w szylkretowej pochwie ze srebrnymi okuciami.2

– Całe życie jest zaproszeniem dla choroby – burknął ukryty w mroku gigantyczny wojownik. – Rzucę go żółwiom. – Prychnął głośno. – Te żółwie są takie wielkie, że mogłyby wciągnąć pod wodę nasz cholerny okręt. Letheryjczycy żyją w koszmarze szalonego boga.3

Były wysokie, miały skórę jasną jak skorupki żółwiowych jaj, zaczerwienione oczy osadzone głęboko w oczodołach, pociągłe, rzeźbione twarze i zbyt wiele stawów na długich kończynach.4

Roiło się na nich od półnagich wojowników, wysuwających przed siebie włócznie. Przednie końce rozkołysanych, przechylających się na boki wehikułów były najeżone olbrzymimi, skierowanymi ku przodowi włóczniami. Ochraniały je okrągłe tarcze, które nachodziły na siebie, tworząc coś w rodzaju połowy skorupy żółwia.5

– Shake’owie produkują nadzwyczajne grzebienie – oznajmił Milutek. – Z szylkretu.
– To rzeczywiście niezwykłe, kapitanie.
– Kosztowały słono, ale uważam, że było warto.
– Tak, kapitanie. Czy już je wypróbowałeś?
– Poruczniku, czyżbyś stroił sobie żarty?
– Słucham? Z pewnością nie, kapitanie!
– Niewątpliwie zdołałeś już zauważyć, że twój dowódca ma bardzo niewiele włosów, poruczniku.
– Jeśli chodzi o te na głowie, kapitanie, to tak, to faktycznie widać.
– A czy mam wszy, żebym musiał wyczesywać grzebieniem inne części ciała?
– Skąd mam wiedzieć… to znaczy z pewnością nie, kapitanie.
– Poruczniku, chcę, żebyś zszedł do mojej kajuty i napisał dyscyplinarny raport w sprawie tej żołnierki.
– Kapitanie, ona służy w piechocie morskiej.
– Rzeczony raport przekażesz pięści Kenebowi, gdy już będziemy mogli nawiązać z nim łączność. Dlaczego tu jeszcze stoisz? Znikaj mi z oczu. Tylko nie próbuj kuśtykać!
Pryszcz zasalutował, po czym oddalił się pośpiesznie, starając się nie utykać. Problem w tym, że w obecności kapitana Milutka przeszło mu to w nawyk. Musiał przyznać, że faktycznie była to nader żałosna próba wzbudzenia współczucia. Milutek nie wiedział co to współczucie. Nie miał też żadnych przyjaciół, oprócz swych grzebieni.
– A one mają pełno zębów – wyszeptał, schodząc do kajuty kapitana. – Szylkret, też coś!
– Postanowiłem, że zejdę z tobą na dół – dobiegł zza jego pleców głos Milutka. – Żeby dopilnować twojej kaligrafii.
Pryszcz skulił się i udał, że nagle się potknął. Pomasował biodro, zanim otworzył drzwi kajuty.
– Tak jest, kapitanie – rzekł słabym głosem.
– Jak już skończysz, poruczniku, będziesz musiał porządnie wyczyścić moje nowe grzebienie z prawdziwego szylkretu z żółwi morskich. Shake’owie nie są zbyt schludni.
– Żółwie również nie.
– Słucham?
– Dołożę wszelkich starań, kapitanie.
– Zachowaj przy tym ostrożność.
– Oczywiście, kapitanie.6

Mogła to być brzemienna w skutki decyzja, podjął ją jednak. Ciągnący za sobą wszystkie drużyny, które były z nim w wiosce, Skrzypek przejął od co bardziej zdekompletowanych pododdziałów Keneba zachodnią stronę ich formacji żółwia. 7

– Trzyma gdzieś Dzioba za rączkę – odparł Skrzypek. – Możesz przekazać te rozkazy mnie, żołnierzu.
– W porządku. Macie cały czas utrzymywać żółwia, nie atakować nieprzyjaciela…8

Zwłoki kobiety Imassów wyglądały żałośnie. Zmumifikowane ciało, kończyny uniesione w górę przez skurczone ścięgna. Gęste, rozczochrane włosy przypominały korzenie uschniętego drzewa, a paznokcie krótkich palców wyglądały jak płaskie szpony barwy żółwiowej skorupy. Mętne klejnoty jej oczu zapadły głęboko w oczodoły, lecz nadal wydawało się, że łypią złowrogo na niebo.9

– Mamy czas. Usiądziemy sobie w wylocie Robaczego Zaułka, wypijemy kolejny dzbanek i poczekamy, aż Tiste Edur wylezie stamtąd niczym Żółw Otchłani.10

Zatrzymał się przed szałasem, rzucił miecz na ziemię, postąpił krok naprzód, schylił się i wsadził rękę do środka. Jednym ruchem uniósł całą konstrukcję i obalił ją na dach, jakby odwracał żółwia.11


1. Of the turtles known as vinik the females dwelt for the most part in the uppermost reaches of the innumerable sources of the Lether River, in the pooled basins and high-ground bogs found in the coniferous forests crowding the base of the Bluerose Mountains. The mountain runoff, stemmed and backed by the dams built by flat-tailed river-rats, descended in modest steps towards the broader, conjoined tributaries feeding the vast river. Vinik turtles were long-shelled and dorsal-ridged, and their strong forelimbs ended in taloned hands bearing opposable thumbs. In the egg-laying season, the females – smaller by far than their male kin of the deep rivers and the seas – prowled the ponds seeking the nests of waterfowl. Finding one large enough and properly accessible, the female vinik would appropriate it.
Prior to laying her own eggs, the turtle exuded a slime that coated the bird eggs, the slime possessing properties that sus¬pended the development of those young birds. Once the vinik’s clutch was in place, the turtle then dislodged the entire nest, leaving it free to float, drawn by the current. At Of the turtles known as vinik the females dwelt for the most part in the uppermost reaches of the innumerable sources of the Lether River, in the pooled basins and high-ground bogs found in the coniferous forests crowding the base of the Bluerose Mountains. The mountain runoff, stemmed and backed by the dams built by flat-tailed river-rats, descended in modest steps towards the broader, conjoined tributaries feeding the vast river.
Vinik turtles were long-shelled and dorsal-ridged, and their strong forelimbs ended in taloned hands bearing opposable thumbs. In the egg-laying season, the females – smaller by far than their male kin of the deep rivers and the seas – prowled the ponds seeking the nests of waterfowl. Finding one large enough and properly accessible, the female vinik would appropriate it. Prior to laying her own eggs, the turtle exuded a slime that coated the bird eggs, the slime possessing properties that suspended the development of those young birds.
Once the vinik’s clutch was in place, the turtle then dislodged the entire nest, leaving it free to float, drawn by the current. At each barrier juvenile male vinik were gathered, to drag the nests over dry ground so that they could continue their passive migration down to the Lether River.
Many sank, or encountered some fatal obstacle on their long, arduous journey to the sea. Others were raided by adult vinik dwelling in the depths of the main river. Of those nests that made it to sea, the eggs hatched, the hatchlings fed on the bird embryos, then slipped out into the salty water. Only upon reaching juvenile age – sixty or seventy years – would the new generation of vinik begin the years-long journey back up the river, to those distant, murky ponds of the Bluerose boreal forest.
Nests bobbed in the waters of the Lether River as it flowed past the Imperial City, Letheras, seat of the Emperor. Local fisher boats avoided them, since large vinik males sometimes tracked the nests just beneath the surface – and provided they weren’t hungry enough to raid the nest, they would defend it. Few fisher folk willingly challenged a creature that could weigh as much as a river galley and was capable of tearing such a galley to pieces with its beak and its clawed forearms.
The arrival of the nests announced the beginning of summer, as did the clouds of midges swarming over the river, the settling of the water level and the reek of exposed silts along the banks.


2. In addition to this weapon he carried a baldric-slung plain rapier in a silver-banded turtleshell scabbard.


3. ’Life is an invitation to disease,’ the huge warrior rumbled from the shadows. After a moment, he added, 'I’ll feed it to the turtles.’ Then he snorted. 'Turtles big enough to drag down this damned ship. These Letherii live in a mad god’s nightmare.’


4. Tall, skin pale as the shell of turtle eggs, red-rimmed eyes set deep in elongated, chiselled faces, and too many joints on their long limbs, transforming their stiff expressions of death into something surreal, fevered – but that last detail was no surprise.


5. Their beds were crowded with halfnaked warriors, spears bristling. The entire front end of each rocking, pitching wagon was a horizontal forest of oversized spears. Round-shields overlapped to form a half-turtleshell that encased the forward section.


6. ’The Shake make the most extraordinary combs,’ Kindly said. 'Turtleshell.’
'Impressive, sir.’
'Expensive purchases, but well worth it, I should judge.’
'Yes sir. Tried them yet?’
'Lieutenant, do you imagine that to be amusing?’
'Sir? No, of course not!’
'Because, as is readily apparent, Lieutenant, your commanding officer has very little hair.’
'If by that you mean on your head, then yes sir, that is, uh, apparent indeed.’
'Am I infested with lice, then, that I might need to use a comb elsewhere on my body, Lieutenant?’
'I wouldn’t know, sir. I mean, of course not.’
'Lieutenant, I want you to go to my cabin and prepare the disciplinary report on that soldier over there.’
'But sir, she’s a marine.’
'Said report to be forwarded to Fist Keneb when such communication is practicable. Well, why are you still standing here? Get out of my sight, and no limping!’
'Limp’s long gone, sir!’
Pores saluted then hurried away, trying not to limp. The problem was, it had become something of a habit when he was around Captain Kindly. Granted, a most pathetic attempt at eliciting some sympathy. Kindly had no sympathy. He had no friends, either. Except for his combs. 'And they’re all teeth and no bite,’ he murmured as he descended to Kindly’s cabin. 'Turtleshell, ooh!’
Behind him, Kindly spoke, 'I have decided to accompany you, Lieutenant. To oversee your penmanship.’
Pores cringed, hitched a sudden limp then rubbed at his hip before opening the cabin hatch. 'Yes sir,’ he said weakly.
'And when you are done, Lieutenant, my new turtleshell combs will need a thorough cleansing. Shake are not the most fastidious of peoples.’
'Nor are turtles.’
'Excuse me?’
'I will be most diligent, sir.’
'And careful.’
'Absolutely, sir.’


7. A fateful decision, maybe, but he’d made it now. Dragging with him all the squads that had been in the village, Fiddler took over from some of Keneb’s more beat-up units the west-facing side of their turtleback defence.


8. ’Holding Beak’s hand, somewhere else,’ Fiddler replied. 'You can give those orders to me, soldier.’
'All right. Maintain the turtleback – do not advance on the enemy—’


9. The body of the female Imass was a piteous thing. Desiccated, limbs drawn up as tendons contracted. The wild masses of her hair had grown like roots from a dead tree, the nails of her stubby fingers like flattened talons the hue of tortoiseshell. The smudged garnets that were her eyes had sunk deep within their sockets, yet still seemed to stare balefully at the sky.


10. ’We got time. Let’s perch ourselves down top of Wormface Alley, have another jug, an’ we can watch the Edur crawl up t’us like the Turtle of the Abyss.’


11. Coming opposite it, he dropped the iron sword, took another step closer, bent down and pushed one hand under the edge of the hut. With an upward heave, he lifted the entire structure clear, sent it toppling onto its back like an upended turtle.


Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Bramy domu umarłych

Tytuł: Malazańska Księga Poległych #2 – Bramy domu umarłych
Tytuł oryginału: Malazan Book of the Fallen #2 – Deadhouse Gates
Autor(zy): Steven Erikson
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Rok wydania: 2000 (ENG), 2001 (PL)
Wydawnictwo: Bantam Books (ENG), Mag (PL)

Dlaczego w bazie: Drugi tom z liczącej dziesięć książek serii „Malazańska Księga Poległych” ma kilka żółwich elementów.

W pierwszym przykładzie żółw zostaje użyty jako odniesienie w porównaniu:

Mężczyzna kręcił się na ziemi niczym przewrócony na grzbiet żółw. Nogi wciąż miał skrzyżowane. 1

Druga wzmianka dotyczy żółwi w kontekście militarnym, można się tu doszukać jakichś nawiązań do formacji testudo.

– Słyszałem, że doprowadza żołnierzy do całkowitego wyczerpania, że nawet nie potrzebuje ich zmuszać do przestrzegania capstrzyku, bo wszystkim chce się spać tak bardzo, że po ósmym dzwonie w koszarach jest cicho jak w grobie. Jeśli nie ćwiczycie oskrzydlania, żółwi i ścian tarcz, to w takim razie co?2

Kolejny kawałek to często spotykane zjawisko „dożółwiania tłumaczenia”, tzn. po angielsku jest tylko o czymś bardzo powolnym, w polskim wydaniu zaś pojawia się „żółwie tempo”.

– Cztery i pół stopy głębokości, ponad czterysta kroków… zwierzęta powinny przechodzić rzekę w żółwim tempie.3

Kolejny kawałek to ponownie moment z dodanym żółwiem. W oryginalnej wersji żółw (w sposób sugerujący, że wyżej opisane skojarzenia z formacją Testudo są raczej poprawne) pojawia się tylko raz, w polskim wydaniu zaś nazwa ta pada dwa razy, drugi raz zwrot „pod tarczami” został przełożony jako „pod pancernym grzbietem żółwia”.

Wtem niebo wypełniły strzały, które pofrunęły na dół niczym deszcz. Nad głową Duikera rozległ się straszliwy łoskot. Drzewca łamały się na uniesionych tarczach i spadały na ziemię. Niektóre trafiały w luki między nimi i uderzały o zbroje bądź wbijały się w ciała. Pod skorupą żółwia słychać było głośne stęknięcia. Kamienie osuwały się pod stopami. Mimo to pancerny klin piął się niepowstrzymanie w górę.
Łokcie historyka wygięły się gwałtownie, gdy w jego tarczę uderzyła z wielkim impetem strzała. Potem odbiły się od niej z głośnym stukiem jeszcze trzy. Wszystkie zrykoszetowały, a następnie spadły na ziemię, ocierając się po drodze o inne tarcze.
Pod pancernym grzbietem żółwia coraz trudniej było oddychać. Powietrze wypełniał kwaśny zapach potu, moczu i narastającego gniewu. 4

Ostatni już kawałek to dwukrotne wspomnienie żółwi, tym razem jako prawdziwych zwierząt i tego, jakie mają obyczaje związane z hibernacją:

Na usmarowanej ziemią twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
– Wiecie, co robią żółwie zimą?! – zawołał, po czym zniknął im z oczu.
(…)
Żółw zimą zagrzebuje się pod ziemię. Te skurczybyki wkopały się nocą w nasypy, pod samym nosem Reloego. Ale po co, w imię Kaptura?5

1. The man writhed on the ground like an upended tortoise, his legs still trapped in their crossed position.


2. ’I’d heard that he was working the soldiers to exhaustion, that he didn’t even need to enforce the curfew since everyone was so eager for sleep and the barracks were silent as tombs by the eighth bell. If not practising wheels and turtles and shield-walls, then what?’


3. ’Four and a half feet deep, over four hundred paces… those animals should be crossing at a crawl.


4. Suddenly arrows filled the sky, sweeping down like rain. Horrendous clattering racketed over Duiker’s head as shafts snapped, skidded across the upraised shields, some slipping through to strike armour and helms, some piercing flesh. Voices grunted beneath the turtle’s back. Cobbles pitched underfoot. Yet the carapaced wedge climbed on without pause.
The historian’s elbows buckled as an arrow struck his shield a solid blow. Three more rapped down in quick succession, all glancing impacts that then skittered away across other shields.
The air beneath the shields grew sour and turgid – sweat, urine and a growing anger.


5. The dirt-smeared face above them grinned. 'Guess what turtles do in the winter?’ he shouted down, then pulled back and out of sight.
(…)
A turtle burrows come winter. The bastards snuck onto the banks last night – under the very noses of Reloe – and buried them.’ selves. What in Hood’s name for?
The sappers, still wearing their shields on their backs, milled about, preparing weapons and other gear. One stepped free to wave the Foolish Dog riders forward.
The ramp trembled.


Źródło: Mossar, Opracował: XYuriTT

Rzym

Tytuł: Rzym
Tytuł angielski: Rome
Premiera: 2005-2007
Aktorzy: Kevin McKidd, Ray Stevenson, Polly Walker, Kerry Condon, James Purefoy, Ian McNeice, Coral Amiga, Lindsay Duncan, Lidia Biondi, Tobias Menzies, Nicholas Woodeson, David Bamber, Chiara Mastalli, Manfredi Aliquo, Indira Varma
Gatunek: Akcja, dramat, historyczny, romans, wojenny
Kraj Produkcji: UK, USA
Sposób zapoznania: Wybrane odcinki

Dlaczego w bazie: W serialu tym zlokalizowaliśmy sześć różnych odcinków z żółwimi elementami. Bardzo zróżnicowanymi, wzmianka słowna, żółwia figurka, formacja Testudo itd..

S01E06 – Egeria – Jedna z postaci daje w prezencie innej niewolnika (który pokazane jest goły – stosowne elementy na screenach wypikselowaliśmy) oraz figurkę złotego żółwia.
S01E07 – Pharsalus – Jedna z postaci w dialogu nawiązuje do wydarzeń – prezentu z poprzedniego odcinka, opisanego powyżej.

– Think you can buy her friendship with stud slaves and tortoises?


S01E08 – Caesarion – Pada polecenie sformowania formacji Testudo, ale tak sobie wychodzi wykonanie.
S01E12 – Kalends of February – Żółw jest przywołany tylko, jedna z postaci zostaje w rozmowie określona starym żółwiem.

– Who knows what the mad old turtle will do?
– Please don’t speak of her so.
– Well she is a mad old turtle.


S02E04 – Testudo et Lepus (The Tortoise and the Hare) – Sam odcinek jest bezżółwi, jedynie jego tytuł nawiązuje do historii Żółwia i Zająca.
S02E06 – Philippi – Pojawia się formacja Testudo.

Autor: XYuriTT

Rodzina Borgiów

Tytuł: Rodzina Borgiów
Tytuł angielski: The Borgias
Premiera: 2011-2013
Aktorzy: Jeremy Irons, François Arnaud, Holliday Grainger, Peter Sullivan, Sean Harris, Joanne Whalley, Lotte Verbeek, Colm Feore, Vernon Dobtcheff, David Oakes, Bosco Hogan, Gina McKee
Gatunek: Kryminalny, dramat, historyczny, romans
Kraj Produkcji: Kanada, Irlandia, Węgry, USA
Sposób zapoznania: Wybrane odcinki

Dlaczego w bazie: W jednym z odcinków, The Prince (S03E10) pojawia się formacja Testudo.

Autor: XYuriTT

Spartakus: Krew i piach

Tytuł: Spartakus: Krew i piach
Tytuł angielski: Spartacus: Blood and Sand
Premiera: 2010-2013
Aktorzy: Manu Bennett, Daniel Feuerriegel, Peter Mensah, Lucy Lawless, Nick E. Tarabay, Viva Bianca, Liam McIntyre, Pana Hema Taylor, Cynthia Addai-Robinson, Dustin Clare, Heath Jones, Katrina Law, Ellen Hollman, Barry Duffield
Gatunek: Akcja, przygodowy, biograficzny, dramat, historyczny, romans
Kraj Produkcji: USA
Sposób zapoznania: Wybrane odcinki

Dlaczego w bazie: W trzech odcinkach ostatniego sezonu omawianego serialu zostaje pokazana, użyta w boju Formacja Testudo. Są to odcinki S03E01 – Enemies of Rome, S03E03 – Men of Honor i S03E10 – Victory.

Autor: XYuriTT

Legenda Herkulesa

Tytuł: Legenda Herkulesa
Tytuł angielski: The Legend of Hercules
Premiera: 2014
Reżyseria: Renny Harlin
Aktorzy: Kellan Lutz, Gaia Weiss, Scott Adkins, Roxanne McKee, Liam Garrigan, Liam McIntyre, Rade Serbedzija, Johnathon Schaech, Luke Newberry, Kenneth Cranham, Mariah Gale, Sarai Givaty, Dimiter Doichinov
Gatunek: Akcja, przygodowy, fantasy
Kraj Produkcji: USA

Dlaczego w bazie: W pewnym momencie bohater każe towarzyszom stworzyć formację Testudo, co Ci robią. (Dodajmy, że formacja ta była Rzymska, w filmie zaś mamy Greków, czyli nie wszystko jest w zgodzie z historią, sam kształt formacji też nie taki jak zwykle…)

Autor: XYuriTT

9. legion

Tytuł: 9. legion
Tytuł angielski: The Eagle
Premiera: 2011
Reżyseria: Kevin Macdonald
Aktorzy: Channing Tatum, István Göz, Bence Gerö, Denis O’Hare, Paul Ritter, Zsolt László, Julian Lewis Jones, Aladár Laklóth, Marcell Miklós, Bálint Magyar, Ferenc Pataki, Bálint Antal, Lukács Bicskey, Douglas Henshall
Polski Dubbing:
Gatunek: Akcja, przygodowy, dramat, historyczny, wojenny
Kraj Produkcji: UK, USA

Dlaczego w bazie: W pewnym momencie główny bohater wydaje swoim podwładnym rozkaz utworzenia formacji Testudo, co Ci czynią i co widać na ekranie.

Autor: XYuriTT